Po krwawych atakach bojowników kurdyjskich na tureckie siły bezpieczeństwa, w których w niedzielę zginęło 16 tureckich żołnierzy, zaś we wtorek 15 policjantów, w wielu miejscach Turcji zanotowano antykurdyjskie wystąpienia. Turecki premier wezwał obywateli do uspokojenia sytuacji.
W reakcji na krwawe ataki bojowników Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) tureckie lotnictwo dokonało intensywnych nalotów na ich pozycje w północnym Iraku.
Jak w niedzielę poinformował prezydent Recep Tayyip Erdogan, od wznowienia turecko-kurdyjskiego konfliktu w lipcu tego roku zginęło około 2 tysięcy bojowników kurdyjskich oraz 100 przedstawicieli tureckich sił bezpieczeństwa.
Ataki na siedziby partii i mediów
Ostatnie, szczególnie krwawe zamachy wywołały gwałtowną reakcję tureckich nacjonalistów, którzy w wyszli na ulice m.in. w Ankarze. W mieście tym zaatakowana została główna siedziba prokurdyjskiej partii opozycyjnej, Ludowej partii Demokratycznej (HDP).
- Przed budynkiem są setki ludzi, którzy skandują antykurdyjskie hasła i wybijają kamieniami okna. Policja stoi i tylko patrzy - relacjonował dla agencji Reutera prawnik HDP, Garo Paylan. - Tym, co najbardziej ucierpiało, jest nasza nadzieja na życie obok siebie - dodał.
W siedzibie partii ugaszony został również mały pożar. Jak poinformowali przedstawiciele HDP, od poniedziałku w całym kraju w sumie zaatakowanych zostało 126 jej oddziałów, m.in. spalone zostało jej biuro i księgarnia w prowincji Kirsehir. W osobnym incydencie obrzucona kamieniami została także siedziba gazety "Hurriyet" w Stambule.
Kamienie i próby linczu
W całym kraju dochodziło również do innych wystąpień przeciwko Kurdom. Jak poinformował Reuters, w śródziemnomorskim mieście Mersin rozgniewany tłum zablokował autostradę i obrzucił kamieniami autobusy jadące na tereny zamieszkane przez większość kurdyjską.
Z kolei w prowincji Erzurum około 2 tysięcy osób wtargnęło na teren budowy, na której pracować mieli kurdyjscy robotnicy sympatyzujący z PKK. Do podobnego zdarzenia doszło w małym mieście pod Ankarą, w którym grupa kurdyjskich pracowników sezonowych w ostatniej chwili uciekła przed tłumem, który próbował ich zlinczować.
Premier wzywa do spokoju
Na antykurdyjskie wystąpienia i protesty nacjonalistów zareagował premier Ahmet Davutoglu, który potępił ataki i wezwał do spokoju.
"Niszczenie siedzib mediów, partii politycznych oraz własności prywatnej naszych obywateli jest nie do zaakceptowania" - napisał w krótkim komentarzu. - "Zachęcam wszystkich obywateli, których serca wypełnione są miłością do kraju, by zachowali spokój i mieli zaufanie do instytucji państwa" - dodał.
Autor: mm\mtom / Źródło: reuters, pap