Wydalony ambasador Korei Północnej w Malezji Kang Chol ocenił w przed wylotem z Kuala Lumpur, że "Malezja poważnie szkodzi dwustronnym relacjom utrzymywanym od ponad 40 lat". Dyplomata wyraził zaniepokojenie "nadzwyczajnymi krokami" ze strony władz malezyjskich.
W sobotę malezyjskie władze oświadczyły, że ambasador Korei Północnej, jako persona non grata, ma w ciągu 48 godzin opuścić kraj. Decyzję podjęto w związku ze sporem dotyczącym zabójstwa Kim Dzong Nama, przyrodniego brata północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una.
W ocenie Kanga, który wypowiadał się w poniedziałek na lotnisku w Kuala Lumpur, śledztwo w sprawie zabójstwa jest "źle prowadzone przez malezyjską policję". Podkreślił m.in., że władze Malezji przeprowadziły sekcję zwłok bez zgody i uczestnictwa przedstawicieli ambasady Korei Północnej. Kang już w połowie lutego mówił, że jego kraj "nie może ufać" śledztwu prowadzonemu w tej sprawie przez władze malezyjskie. Oskarżył też Malezję o "pozostawanie w zmowie z siłami zewnętrznymi", czyniąc w ten sposób aluzję do Korei Południowej. W sobotę malezyjski minister spraw zagranicznych Anifah bin Aman oświadczył, że Malezja zażądała od ambasadora przeprosin za tę wypowiedź, co jednak nie nastąpiło. - Malezja będzie zdecydowanie reagować na wszelkie akty obrażania jej oraz na wszelkie próby szkodzenia jej reputacji - zaznaczył minister.
Śmierć brata
Skłócony z Kim Dzong Unem i przebywający od dłuższego czasu na emigracji Kim Dzong Nam został 13 lutego zabity bojowy gazem paralityczno-drgawkowym VX na lotnisku w Kuala Lumpur. Według przedstawicieli władz USA i Korei Południowej, sprawczyniami tego zabójstwa były dwie północnokoreańskie agentki. Agencja Kyodo, powołując się na malezyjskie media, ocenia, że jeśli dwustronne relacje malezyjsko-północnokoreańskie jeszcze się pogorszą, Kuala Lumpur może zerwać stosunki dyplomatyczne z Pjongjangiem.
Autor: mtom/jb / Źródło: PAP