Potrzebna jest ogromna ilość konkretnej pomocy - mówił w TVN24 prezes Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej Wojciech Wilk, mówiąc o sytuacji w Bejrucie po wtorkowym wybuchu w porcie. Zaapelował o udział w zbiórce na rzecz rodzin, które ucierpiały w tragedii.
Potężna eksplozja wstrząsnęła we wtorek Bejrutem, stolicą Libanu. Zginęło co najmniej kilkadziesiąt osób, a kilka tysięcy zostało rannych. Jako przyczynę tragedii władze libańskie podają wybuch składowanych w porcie 2 750 ton saletry amonowej (azotanu amonu) wcześniej skonfiskowanej przez służby. Do wybuchu miało dojść podczas spawania otworu w magazynie, co miało zapobiec kradzieży.
Prezydent kraju Michel Aoun głosił trzydniową żałobę narodową i zapowiedział przeznaczenie 100 miliardów funtów libańskich (nieco ponad 50 milionów euro) na likwidację skutków katastrofy.
"Tam jest potrzebna ogromna ilość konkretnej pomocy"
Wojciech Wilk, prezes Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, mówił w TVN24, że w libańskiej stolicy "zniszczenia są bardzo duże". - Miejsca bliżej centrum eksplozji, a szczególnie dzielnica, w której pomagamy uchodźcom z Syrii (...) - jest to dzielnica chrześcijańsko-ormiańska, w której mieszka prawie 30 tysięcy uchodźców z Syrii - jest w bardzo dużym stopniu uszkodzona. Tam już dzisiaj są nasi pracownicy - wskazywał.
- Pomagamy sprzątać, pomagamy wracać jakoś do normalnego życia, ale cały czas mamy także otwartą zbiórkę. I zapraszam państwa na naszą stronę internetową www.pcpm.org.pl/Bejrut, dlatego że tam jest potrzebna ogromna ilość konkretnej pomocy - przekonywał. Wymienił w tym kontekście "folie do wstawienia w miejsce zbitych i rozwalonych okien, tymczasowe drzwi, które trzeba wstawić, gdyż fala uderzeniowa wepchnęła drzwi i okna do środka budynków". - Są ogromne szkody, które dotknęły, wydaje mi się, około dwóch milionów osób - dodał Wilk.
Na stronie organizacji - jak czytamy w opisie zbiórki - można wpłacać fundusze na pomoc rodzinom poszkodowanym przez wybuch.
Prezes PCPM: wyładowany po dach samolot transportowy będzie znaczącą przemocą, ale kroplą w morzu potrzeb
Do natychmiastowego wyjazdu do działań ratowniczych w Libanie gotowość zgłosili polscy strażacy, o czym poinformował w środę rzecznik komendanta głównego PSP st. kpt. Krzysztof Batorski. Dodał, że na miejsce może zostać wysłanych 39 ratowników z 4 psami oraz moduł ratownictwa chemicznego - łącznie ok. 50 ratowników. Strażacy w tej chwili czekają na potwierdzenie strony libańskiej.
Prezes PCPM wyraził w TVN24 nadzieję, że "wraz z tymi strażakami pojadą lekarze i ratownicy medyczni z zespołu ratunkowego PCPM, jeśli taka będzie ze strony władz libańskich" wola. - Na pewno tym samym samolotem postaramy się dzisiaj wysłać już pierwszy rut pomocy humanitarnej - zapewnił.
Jak mówił, fundacja planuje wysłać "pierwsze plastikowe plandeki, różnego rodzaju tymczasowe materiały budowlane, aby pomóc tym najbardziej zniszczonym dzielnicom wrócić do jakiejś normalności". - Natomiast zniszczenia są ogromne i nawet wyładowany po dach samolot transportowy będzie bardzo widoczną i znaczącą przemocą, ale kroplą w morzu potrzeb - zastrzegł Wilk.
Zauważył także, że port, w którym doszło do wybuchu ,"niestety jest położony bardzo blisko ścisłego centrum miasta". - Od gmachu parlamentu libańskiego miejsce eksplozji jest góra półtora kilometra w linii prostej, więc ta fala uderzeniowa dotknęła bardzo gęsto zaludnione dzielnice miasta - wyjaśniał gość TVN24. - Tę dzielnicę, w której nasza Fundacja PCPM pracuje, na jednym kilometrze kwadratowym zamieszkuje 100 tysięcy osób - dodał. Wilk.
Źródło: TVN24, PAP