Na kształt 28-punktowego amerykańskiego planu pokojowego dla Ukrainy "kluczowy wpływ" miał reprezentant Kremla Kiriłł Dmitrijew - podał "Wall Street Journal". Jak napisał dziennik, sporządzenie planu polecił w październiku zespołowi ds. bezpieczeństwa narodowego prezydent Donald Trump. Pierwszy szkic dokumentu, który ostatecznie przekształcił się w 28-punktowy plan pokojowy, specjalny wysłannik Steve Witkoff i zięć Trumpa Jared Kushner zaczęli tworzyć, wracając z Bliskiego Wschodu po tym, jak doprowadzono do umowy między Izraelem a Hamasem - ujawnili przedstawiciele władz USA i osoba zaznajomiona z tą sprawą. Zełenskiemu przekazał go z kolei sekretarz amerykańskiej armii Dan Driscoll, który prowadzi też rozmowy z Rosją. Kim są kluczowe osoby, które brały udział w powstaniu planu?
Dan Driscoll
Mało który punkt w życiorysie Driscolla wskazuje na to, że ma kwalifikacje, aby zrozumieć relacje rosyjsko-ukraińskie - pisze "Guardian". I sugeruje, że głównym powodem jego obecności w administracji Trumpa może być przyjaźń z wiceprezydentem J.D. Vance'em, z którym studiował prawo na Yale. Dan Driscoll ma 38 lat i wykształcenie w administracji biznesowej, odbywał staż w senackiej komisji ds. weterantów, był bankierem inwestycyjnym, a obecnie pełni funkcję sekretarza armii USA - jest najmłodszą osobą na tym stanowisku w historii kraju. Ojciec Driscolla służył w amerykańskiej piechocie w Wietnamie, on sam był na misji w Iraku w 2009 roku. Jego służba została wyróżniona kilkoma odznaczeniami wojskowymi.
Prezydent Trump nazywał Driscolla "gościem od dronów" ze względu na jego zainteresowanie nowoczesną technologią. W tym kontekście wypowiadał się on pozytywnie o Ukrainie. W rozmowie z reporterami w Pentagonie w tym miesiącu pochwalił zdolność Ukrainy do improwizacji i masowej produkcji skutecznych dronów, stawiając ją za przykład amerykańskiemu przemysłowi zbrojeniowemu - pisze "Guardian". Pierwotnym celem jego wizyty w Kijowie, zanim Trump rozszerzył jej zakres, było właśnie pozyskanie tej technologii.
Do jego zadań jako sekretarza armii USA należy zarządzanie budżetem i nadzorowanie ponad miliona żołnierzy służby czynnej, żołnierzy Gwardii Narodowej i rezerwy, a także około 265 tysięcy pracowników cywilnych. Od czasu zaprzysiężenia 25 lutego zaimponował podobno osobom z Białego Domu, które uznają go za jednego z najbardziej utalentowanych urzędników administracji - czytamy w "Guardianie". Biały Dom odwiedzał regularnie w związku z udziałem w kontrowersyjnej operacji Trumpa polegającej na wysłaniu oddziałów Gwardii Narodowej do miast USA w ramach misji mających na celu utrzymanie porządku publicznego. Od kwietnia zajmuje też dodatkowe stanowisko - p.o. dyrektora Biura ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej i Materiałów Wybuchowych.
Teraz jest również mianowanym przez Trumpa łącznikiem między przywódcą Rosji Władimirem Putinem a prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim - pisze "Guardian". To właśnie on przekazał Zełenskiemu 28-punktowy plan pokojowy Białego Domu, który został skrytykowany przez Ukrainę i jej sojuszników. W tym tygodniu ma się udać do Rosji, aby omówić plan z Kremlem, a także porozmawiać z będącymi członkami NATO europejskimi sojusznikami USA.
Kiriłł Dmitrijew
Według informacji, do których dotarł "Wall Street Journal", reprezentant Kremla Kiriłł Dmitrijew miał kluczowy wpływ na kształt 28-punktowego amerykańskiego planu pokojowego. Dmitrijew to szef rosyjskiego funduszu majątkowego, absolwent uniwersytetu w Harvardzie. W lutym 2022 roku został objęty sankcjami przez Departament Skarbu USA, który określił go jako "bliskiego współpracownika Putina i jego rodziny".
Jak podaje CNN, w kwietniu tego roku Dmitrijew odwiedził Waszyngton. Była to pierwsza wizyta rosyjskiego urzędnika w Stanach Zjednoczonych od czasu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Wówczas jego przyjazd postrzegano jako krok w stronę ocieplenia relacji między Kremlem a Białym Domem. Pod koniec października Dmitrijew spotkał się ze Steve'em Witkoffem na Florydzie. Choć żaden z nich nie ma realnego doświadczenia dyplomatycznego, wspólnie opracowywali plan pokojowy.
Według źródeł "Guardiana", Dmitrijew ma obsesję na punkcie bycia postrzeganym jako ktoś istotny i jest "bezwzględnie ambitny". Został zarazem opisany jako ktoś słaby merytorycznie, ale bardzo dobry w sprzedawaniu siebie. Urodzony w Ukrainie za czasów sowieckich, unika mówienia o swoim pochodzeniu. Był synem wybitnych naukowców i uczył się w elitarnej szkole w Kijowie. Według informacji, do których dotarł "Guardian", już wtedy zapisał się w pamięci kolegów jako ktoś mający obsesję na punkcie Stanów Zjednoczonych, jak również osoba ciężko pracująca, systematyczna i dość arogancka. W wieku 15 lat szkoła wysłała go na wycieczkę do USA, co miało umocnić jego fascynację tym krajem.
Później został przyjęty na Uniwersytet Stanforda oraz na Harvard. Pracował w McKinsey i Goldman Sachs, ale prawdziwy przełom w jego karierze w biznesie nastąpił w Kijowie. W latach 2007-2011 kierował Icon Private Equity, ukraińskim funduszem inwestycyjnym zarządzającym aktywami o wartości około miliarda dolarów, z których większość należała do oligarchy Wiktora Pinczuka, zięcia byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy.
Wspólnie z Władimirem Dmitrijewem (zbieżność nazwisk przypadkowa), który ówcześnie był szefem rosyjskiej państwowej korporacji rozwojowej VEB, udało mu się przekonać Kreml do utworzenia rosyjskiego funduszu inwestycji zagranicznych (RDIF), który miał przyciągnąć do Rosji kapitał amerykański, europejski i z krajów Zatoki Perskiej. Stał się znaną postacią w świecie biznesu, pojawiał się na zagranicznych wydarzeniach - na przykład w Davos. Mimo niezachwianej lojalności wobec Putina, błyskawiczny awans Dmitriewa wywołał oburzenie wśród starzejącego się establishmentu rosyjskiej polityki zagranicznej.
Jak pisze "Guardian", w tym samym czasie żona Kiriłła Dmitrijewa, Natalia Popowa, zawarła bliską znajomość z córką Putina - Kateriną Tichonową. Dmitrijew ma mieć również powiązania z rosyjskimi służbami bezpieczeństwa.
Prezydentura Trumpa miała być dla niego okazją, by ponownie zaistnieć po problemach spowodowanych przez nałożone na Rosję sankcje. Zaczął dawać Białemu Domowi sygnały, że na ewentualnym porozumieniu pokojowym można zarobić, zachwalając perspektywę wielomiliardowych kontraktów w Arktyce i innych obszarach współpracy USA i Rosji - podaje "Guardian". Postanowił w szczególności pielęgnować relacje ze Stevem Witkoffem. Obaj mężczyźni wspólnie przyczynili się do uwolnienia Marca Fogela, amerykańskiego nauczyciela skazanego w Rosji na 14 lat więzienia za posiadanie medycznej marihuany, w ramach wymiany więźniów w lutym - gest, który uznali za pierwszy krok w kierunku naprawy relacji między Waszyngtonem a Moskwą.
CNN dodaje, że Dmitrijew miał również zaproponować budowę tunelu "Trump-Putin" między Alaską a rosyjskim Dalekim Wschodem, o który zapytano w trakcie niedawnego spotkania Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim
Dmitrijew jest aktywny w mediach społecznościowych, gdzie często pisze o "kryzysie migracyjnym w Europie", jak również oskarża "globalistów" o "indoktrynację dzieci programami pro-trans", regularnie propaguje też teorie spiskowe.
Steve Witkoff
Steve Witkoff to 67-letni specjalny wysłannik Trumpa do spraw Bliskiego Wschodu. Ma niewielkie doświadczenie dyplomatyczne. Z wykształcenia deweloper budowlany, wychował się na Long Island w Nowym Jorku. Jest wieloletnim darczyńcą Partii Republikańskiej, Trumpa zna od dziesięcioleci - podaje BBC. Dorobił się fortuny na rynku nieruchomości zarówno w Nowym Jorku, jak i na Florydzie. Założona przez niego w 1997 roku firma może pochwalić się w swoim portfolio luksusowymi inwestycjami skoncentrowanymi na Manhattanie. Organizacja ProPublica podała w 2021 roku, że Witkoff przekazał ponad dwa miliony dolarów na komitety polityczne Trumpa.
Znajomość Trumpa i Witkoffa rozpoczęła się - jak wynika z zeznań Witkoffa podczas nowojorskiego procesu cywilnego o oszustwo w 2023 roku - w 1986 roku. Wtedy - jak opowiadał - "kupił mu kanapkę po tym, jak Trump zapomniał portfela". W trakcie zeszłorocznej konwencji republikanów Witkoff wspominał między innymi rozmowę z Trumpem po próbie zamachu na ówczesnego kandydata na prezydenta, nazywając go swoim "prawdziwym i drogim przyjacielem, zarówno w dobrych, jak i złych czasach".
Umiejętności negocjacyjne Witkoffa były widoczne podczas kampanii prezydenckiej Trumpa w ubiegłym roku. Pomógł on na przykład łagodzić napięcia między Trumpem a jego rywalem w republikańskich prawyborach, gubernatorem Florydy Ronem DeSantisem. Według doniesień, Witkoff spotkał się również z gubernatorem Georgii Brianem Kempem, aby załagodzić sytuację po tym, gdy Kemp naraził się Trumpowi, odmawiając wsparcia jego - bezpodstawnych - twierdzeń o oszustwach w wyborach prezydenckich z 2020 roku, w których Donald Trump przegrał z Joe Bidenem. Dziennik "Washington Post" zauważa, że zanim Donald Trump powrócił do Białego Domu, Witkoff był jego doradcą politycznym, a także kompanem do gry w golfa.
Senator Lindsey Graham, który zna się z Witkoffem, wspomniał w rozmowie z telewizją NBC News, że Witkoff po raz pierwszy wspomniał Trumpowi o swoim zainteresowaniu objęciem stanowiska wysłannika na Bliski Wschód podczas rozmowy przy lunchu. - To mnie zaskoczyło, bo nie wiedziałem, że interesuje się Bliskim Wschodem - przyznał Graham.
Stacja BBC przypomniała niedawne spotkanie Witkoffa z przywódcą Rosji Władimirem Putinem, gdy Trump, zamiast wysłać sekretarza stanu USA Marca Rubio, postanowił wybrać właśnie jego. Wizyta Witkoffa w Moskwie stanowiła część wysiłków, które doprowadziły do uwolnienia Marca Fogela. Jak podała stacja Fox News, Witkoff miał rozmawiać z Putinem przez trzy godziny.
Witkoff odegrał ważną rolę w pośredniczeniu w obecnym porozumieniu o zawieszeniu broni między Izraelem a Hamasem, za co "zarówno Trump, jak i jego poprzednik Joe Biden przypisali sobie zasługi". Przypomniano, że chociaż nie piastował jeszcze oficjalnie swojego stanowiska, to poleciał do Tel Awiwu, aby spotkać się z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, zanim została wynegocjowana umowa w Katarze. Urzędnik Białego Domu w rozmowie z portalem Axios przekazał, że Trump "postrzega Steve'a jako jednego z najlepszych negocjatorów na świecie".
Jared Kushner
Jared Kushner to nowojorski miliarder, biznesmen i inwestor pochodzący z żydowskiej rodziny. W 2009 roku ożenił się z Ivanką Trump, para ma troje dzieci. Jak mówił w jednym z wywiadów, jego dziadkowie przybyli do USA w 1949 roku jako ocalali z Holokaustu z terenów obecnej Białorusi. Jego rodzice zrobili majątek na rynku nieruchomościami i byli darczyńcami Partii Demokratycznej.
Od początku pierwszej kampanii prezydenckiej Trumpa Kushner miał bardzo duży wpływ na decyzje obecnego prezydenta. Pełnił też ważną rolę w zespole przygotowującym przejęcie administracji w pierwszej kadencji. Objął wtedy stanowisko doradcy i odpowiadał za umowy handlowe oraz Bliski Wschód.
44-letni Kushner podczas pierwszej kadencji nawiązał stosunki dyplomatyczne z krajami arabskimi. Stał się kluczowym architektem Porozumień Abrahamowych, zestawu umów dyplomatycznych, które normalizowały stosunki między Izraelem a państwami arabskimi - zwrócił uwagę "New York Times".
Brał udział w tworzeniu ostatniego porozumienia między Izraelem a Palestyną. Już podczas pierwszej kadencji Trump sugerował, że Kushner mógłby doprowadzić do porozumienia między Izraelem a Palestyną. - Wiecie co? Jared to taki dobry facet; doprowadzi do skutku porozumienie z Izraelem, czego nikt inny nie potrafi dokonać. Wiecie, to naturalny talent, jest niesamowity, to naturalny talent - mówił prezydent elekt w rozmowie z "Timesem" i "Bildem". Wcześniej twierdził, że Kushner "zna region, zna ludzi, zna graczy" i poradzi sobie z wyzwaniem.
Autorka/Autor: Martyna Nowosielska-Krassowska
Źródło: Guardian, Politico, BBC, Washington Post, CNN, PAP, Wall Street Journal
Źródło zdjęcia głównego: Anna Moneymaker/Getty Images