"Z głębokim smutkiem informuję, że mój mąż, Jimmy Cliff, zmarł" - napisała na Instagramie żona muzyka, Latifa Chambers. Jako przyczyny śmierci wskazała problemy zdrowotne, m.in. zapalenie płuc. "Jestem wdzięczna jego rodzinie, przyjaciołom, kolegom artystom i współpracownikom, którzy dzielili z nim tę podróż" - dodała. Zwróciła się również do fanów, zapewniając, że ich wsparcie było jego siłą podczas całej kariery.
"Jimmy, kochanie, spoczywaj w pokoju. Spełnię twoje życzenia" - podsumowała Chambers. Pod oświadczeniem podpisały się również ich dzieci - Lilty i Aken.
Jimmy Cliff nie żyje
James Chambers, bo tak naprawdę nazywał się artysta, urodził się w 1948 roku w Saint James na Jamajce i miał ośmioro rodzeństwa. Wychował się w skrajnym ubóstwie. W wieku sześciu lat zaczął śpiewać w lokalnym kościele. W wieku 14 lat przeprowadził się do Kingston, stolicy Jamajki, gdzie przyjął nazwisko Cliff (po polsku - klif), które miało reprezentować to, jakie szczyty zamierzał osiągnąć w swojej karierze.
Przyczynił się on do popularyzacji na świecie jamajskiego brzmienia. Do jego największych hitów należały "Wonderful World", "Beautiful People", czy "You Can Get It If You Want". Nagrał również popularny cover utworu "I Can See Clearly Now" z repertuaru Johnny'ego Nasha. Optymistyczny temperament muzyczny Cliffa zapewnił mu liczną i długoletnią rzeszę fanów.
W swojej karierze niejednokrotnie znalazł się na szczycie list przebojów, współpracował też z największymi w branży - między innymi Rolling Stones i Stingiem. Wydał ponad 30 albumów, z czego ostatni, "Refugees", w 2022 roku.
W latach 70. zrobił przerwę w karierze, aby udać się do Afryki, gdzie chciał na nowo nawiązać kontakt ze swoimi korzeniami. Przeszedł też na islam. W 1978 roku wydał album "Give Thankx" inspirowany częściowo tymi podróżami.
Wkład w jamajską kulturę
Wystąpił także w filmie "Nierówna walka" z 1972 roku, który uznawany jest za film, który wprowadził muzykę reggae do USA oraz kamień węgielny jamajskiego kina - podaje BBC.
Cliff jest jednym z nielicznych muzyków, obok między innymi Boba Marleya, któremu przyznano Jamajski Order Zasługi.
Jamajski premier Andrew Holness złożył hołd Cliffowi po informacji o jego śmierci, nazywając go "prawdziwym gigantem kultury, którego muzyka niosła serce naszego narodu światu". "Jimmy Cliff opowiadał naszą historię z szczerością i duszą. Jego muzyka podnosiła ludzi na duchu w trudnych czasach, inspirowała pokolenia i pomogła ukształtować globalny szacunek, jakim cieszy się dziś jamajska kultura" - dodał we wpisie w mediach społecznościowych.
Autorka/Autor: Martyna Nowosielska-Krassowska//mm
Źródło: BBC, Guardian, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: David Jensen/PAP/EPA