Po kilku dniach impasu wokół statku włoskiej Straży Przybrzeżnej z jego pokładu w porcie na Sycylii zeszli w nocy z czwartku na piątek wszyscy uratowani na morzu migranci - łącznie 67 osób. Kryzys został rozwiązany po interwencji prezydenta Sergio Mattarelli.
Po raz pierwszy od początku kryzysu migracyjnego władze w Rzymie odmówiły wydania natychmiastowej zgody na to by włoski statek z uratowanymi migrantami wpłynął do jednego z portów. Wcześniej, w ramach zaostrzenia polityki migracyjnej i walki z przemytem ludzi, porty zostały zamknięte dla statków zagranicznych organizacji pozarządowych, zabierających migrantów z łodzi i pontonów.
Kryzys na statku
Powodem impasu wokół statku "Diciotti" włoskiej Straży Przybrzeżnej, który prawie trzy dni czekał na zgodę na wpłynięcie do portu, była kryzysowa sytuacja, w jakiej interweniował on na morzu. 67 migrantów uratowała załoga włoskiego holownika. Gdy zabrani przez nią na jego pokład uciekinierzy zobaczyli zbliżającą się łódź patrolową libijskiej Straży Przybrzeżnej, doszło do próby buntu i aktów przemocy. Kilku migrantów zaczęło kierować pogróżki pod adresem marynarzy z holownika żądając by nie wydawali ich Libijczykom, którzy zabierają wszystkich z powrotem na wybrzeże Afryki.
Załoga, której zaczęto grozić, wezwała na pomoc włoską Straż Przybrzeżną. Ta zaś zabrała migrantów na swój statek. Następnie włoska służba morska rutynowo poprosiła o wskazanie portu, do którego ma zawinąć. Jednak jednostka nie otrzymała na to zgody a szef MSW Matteo Salvini wyjaśnił, że zanim migranci zejdą z pokładu konieczne będzie przeprowadzenie śledztwa w sprawie wydarzeń na holowniku. Salvini dodał, że sprawcy przemocy muszą trafić do więzienia.
Kiedy po długim oczekiwaniu statek otrzymał ostatecznie polecenie, by płynął w kierunku portu Trapani, nie mógł zawinąć do niego od razu. Najpierw na pokład weszła włoska policja w związku ze wszczętym śledztwem w sprawie gróźb wobec załogi. Zarzuty przemocy wobec kapitana i załogi postawiono dwóm migrantom z Sudanu i Ghany.
Apel prezydenta
Media relacjonują, że gdy impas wokół statku przedłużał się, prezydent Włoch Sergio Mattarella zadzwonił w czwartek do premiera Giuseppe Conte i zaapelował o jego jak najszybsze rozwiązanie.
Szef państwa, pisze "La Stampa", zwrócił uwagę na to, że na pokładzie są nieletni, kobiety i osoby chore. Dziennik podkreślił, że interwencja Mattarelli jako zwierzchnika sił zbrojnych pozwoliła odblokować sytuację wokół statku, który do nich należy. "Corriere della Sera" twierdzi, że inicjatywa prezydenta w celu doprowadzenia do rozwiązania kryzysu wywołała "zdziwienie" szefa MSW, który nie chciał wyrazić zgody na zejście migrantów na ląd. W nocy wszyscy migranci opuścili pokład. Dwaj z nich, którzy usłyszeli zarzuty popełnienia aktów przemocy, byli eskortowani przez policję. Dwóch innych migrantów podejrzanych jest o udział w przemycie ludzi.
Autor: tmw / Źródło: PAP