Mołdawia na rozdrożu. "Kreml wydaje setki milionów euro, żeby kupić setki tysięcy głosów"

Kiszyniów
Mołdawia na rozdrożu. "Kreml wydaje setki milionów euro, żeby kupić setki tysięcy głosów"
Źródło: Jakub Loska/Fakty o Świecie TVN24 BiS
Mołdawska policja zatrzymała ponad 70 osób, które miały w Serbii szkolić się z tego, jak wzniecać niepokoje i zamieszki. Wybory parlamentarne w Mołdawii odbędą się w przyszłym tygodniu. Rosja od lat destabilizuje sytuację w tym państwie. Dziennikarze agencji prasowej Bloomberg dotarli do planu Kremla stworzonego w celu obalenia proeuropejskiego rządu.

Mołdawska policja przeprowadziła zmasowaną akcję wymierzoną w rosyjskie służby. W ponad 250 nalotach zatrzymała aż 74 osoby podejrzane o współpracę z GRU (Główny Zarząd Wywiadowczy - rosyjski wywiad wojskowy). Ich celem miało być wywołanie chaosu przy okazji zbliżających się wyborów parlamentarnych w Mołdawii.

Zatrzymani mieli przechodzić specjalne szkolenia w Serbii, która jest cichym sojusznikiem Putina. Prezydent Mołdawii Maia Sandu wprost oskarża o te działania Moskwę.

- Kreml wydaje setki milionów euro, żeby kupić setki tysięcy głosów na obu brzegach Dniestru i za granicą. Ludzie są codziennie odurzani kłamstwami. Setki osób dostają pieniądze, by wywoływać zamieszki, szerzyć przemoc i strach - powiedziała w przemówieniu Sandu.

Plan Kremla na uzyskanie wpływów w Mołdawii

Mołdawia wybierze parlament w niedzielę 28 września. Dziennikarze agencji prasowej Bloomberg ujawnili dokumenty przedstawiające tajną strategię Rosji wobec tego kraju.

Plan Kremla przewiduje:

  • werbowanie obywateli Mołdawii za granicą, w tym w Rosji, do głosowania na prorosyjskie partie,
  • organizowanie antyrządowych protestów i prowokacji, również z udziałem osób ze środowisk przestępczych,
  • przeprowadzenie kampanii dezinformacyjnej w mediach społecznościowych,
  • a także użycie kompromitujących materiałów wobec urzędników w celu destabilizacji procesu wyborczego.

Jednocześnie Kreml oskarża prezydent Maię Sandu o rozpętywanie antyrosyjskiej histerii. Moskwa już rozprzestrzenia fałszywe informacje, na przykład o rzekomo planowanym po wyborach desancie wojsk NATO.

George Soros jako straszak

Prokremlowskie partie w Mołdawii używają znanej choćby z Węgier zagrywki - oskarżeń o współpracę z amerykańskim miliarderem George'em Sorosem.

- Maia Sandu i jej rząd finansowany przez Sorosa próbują zastraszyć obywateli. Codziennie setki przeszukań i ataków na naszych polityków pokazują, że Maia Sandu i jej partia boją się wyników wyborów - stwierdził Igor Dodon, lider Partii Socjalistów Republiki Mołdawii.

Uznawana za najbiedniejsze państwo w Europie 2,5-milionowa Mołdawia to była republika radziecka. Dąży do integracji z Unią Europejską, ale dla Rosji jest zbyt ważna ze strategicznego punktu widzenia. Kreml chce utrzymać w niej swoje wpływy, by móc szachować Ukrainę od zachodu.

Władze Mołdawii wprost ostrzegają, że ich kraj może stać się dla Rosji punktem startowym dla wtargnięcia do obwodu odeskiego. W separatystycznym, prorosyjskim regionie Naddniestrza stacjonują przynajmniej 2 tysiące rosyjskich żołnierzy. Dochodzi do tego nawet 15 tysięcy żołnierzy sił lokalnych.

Europejscy przywódcy z wizytą w Kiszyniowie

W 2022 roku Mołdawia uzyskała status kandydata do członkostwa w Unii Europejskiej. W ubiegłym roku rozpoczęła negocjacje akcesyjne. Europa, a w tym Polska, wprost wspiera prodemokratyczne i prozachodnie siły.

Pod koniec sierpnia z okazji Dnia Niepodległości Mołdawii do Kiszyniowa przyjechali ze wspólną wizytą Emmanuel Macron, Friedrich Merz i Donald Tusk, który swoje krótkie przemówienie wygłosił po rumuńsku.

- Przyszłość Mołdawii jest w Unii Europejskiej. Europa jest projektem pokojowym, a Mołdawia jest częścią tego projektu. Dbajcie o to, a my Polacy jesteśmy z wami - powiedział polski premier.

- Jeżeli dotychczas rządząca Partia Działania i Solidarności, która jest partią prezydent Mai Sandu, utraci władzę, to tak naprawdę nie ma żadnej alternatywy dla integracji europejskiej. Najprawdopodobniej ten proces po prostu zostanie zatrzymany - stwierdził Jakub Pieńkowski, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Wynik najbliższych wyborów jest wielką niewiadomą. Sondaże dają siłom prozachodnim i prorosyjskim zbliżone poparcie. Liczyć ma się każdy głos.

Czytaj także: