Europarlament debatował we wtorek na temat sytuacji na Białorusi i na jej granicach z UE. Minister spraw zagranicznych Słowenii Anże Logar powiedział, że "kolejny pakiet sankcji" wobec reżimu "zostanie zatwierdzony w nadchodzących dniach". Europoseł PiS Ryszard Legutko odczytał list polskiego premiera, w którym Mateusz Morawiecki napisał, że "na granicy polsko-białoruskiej toczy się regularna bitwa o przyszłość Europy". Eurodeputowany Andrzej Halicki (PO) ocenił zaś, że "sytuacja na granicy nie może przysłonić tego, co dzieje się na Białorusi", gdzie "prawie 1000 osób, politycznych więźniów jest torturowanych w więzieniach przez Łukaszenkę".
Jako pierwszy podczas debaty głos zabrał występujący w imieniu słoweńskiej prezydencji w Radzie UE minister spraw zagranicznych tego kraju Anże Logar. Przypomniał, że 15 listopada ministrowie spraw zagranicznych UE podjęli decyzję o poszerzeniu ram prawnych dla sankcji wobec białoruskiego reżimu.
- Kolejny pakiet sankcji zostanie zatwierdzony w nadchodzących dniach - przekazał Logar.
Jego zdaniem "Unia wykazała się umiejętnością chronienia swoich interesów na arenie międzynarodowej, korzystając z licznych instrumentów". Szef słoweńskiej dyplomacji ocenił również, że "sytuacja wydaje się poprawiać w mijających dniach". - Jednak te kraje, które najbardziej ucierpiały - Polska, Litwa i Łotwa - z całą pewnością zasłużyły na naszą dalszą solidarność - dodał.
Europoseł PiS odczytał list od premiera Morawieckiego
Europoseł PiS Ryszard Legutko, który występował w imieniu frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), powiedział, że premier Morawiecki miał pojawić się w PE. - Niestety, nie umożliwiono mu tego, ale poprosił mnie, żebym przekazał treści, które chciał tutaj wyrazić. Czynię to tym chętniej, że one odzwierciedlają poglądy mojej grupy, wielu milionów moich rodaków, a także mieszkańców Europy - mówił eurodeputowany.
"W tej chwili kilkanaście tysięcy polskich funkcjonariuszy i żołnierzy patroluje wschodnią granicę Unii Europejskiej. Po raz pierwszy od czasów żelaznej kurtyny integralność granic Polski i krajów bałtyckich jest zagrożona. To jest długi cień neoimperialnej polityki Rosji. Od kilkunastu tygodni Łukaszenka posyła każdego dnia na granicę setki cywilów. I to nie jest wcale powtórzenie kryzysu migracyjnego z 2015 roku. Mamy do czynienia z zaplanowaną akcją prowokacyjną, której migranci są tylko narzędziami Łukaszenki, a celem jest destabilizacja w Europie" - przekazał szef polskiego rządu.
"Zamiarów Łukaszenki nie trzeba dowodzić. On sam dostarcza takich dowodów. 'Zmasakrujemy wszystkie szumowiny, które wy, czyli Zachód, finansowaliście'. Te słowa nie padły na tajnej naradzie. Wypowiedział je Łukaszenka w telewizji BBC" - napisał dalej.
Morawiecki w liście dodał, że "Rosja Władimira Putina od lat konsekwentnie dąży do odbudowania pozycji imperialnej i podporządkowania sobie części Europy". "Jej siłą jest nasza bierność. Kiedy napadała na Gruzję, nie byliśmy się w stanie jej przeciwstawić. Kiedy wydzierała Ukrainie Krym, nie byliśmy w stanie jej powstrzymać. Kiedy Łukaszenka fałszował wybory prezydenckie zabrakło nam determinacji, by obronić naród białoruski przed dyktaturą. Kiedy sam Władimir Putin zaczynał rozgrywkę, której celem było rozgrywanie poszczególnych krajów europejskich, zabrakło nam solidarności, która postawiłaby tamę budowie gazociągu Nord Stream 2" - napisał premier.
"Na granicy polsko-białoruskiej toczy się regularna bitwa o przyszłość Europy. Czas najwyższy, abyśmy to sobie uświadomili" - ocenił i zaproponował w siedmiu punktach dalsze działania.
Siedem punktów dalszego działania wobec Białorusi według Morawieckiego
"Po pierwsze, żadnych ustępstw. Sprawy zaszły za daleko. Rosja i Białoruś przekroczyły wszystkie granice i na więcej pozwolić nie można" - napisał Morawiecki.
"Po drugie, nic o nas bez nas. Każda próba rozwiązania konfliktu musi bazować na porozumieniu. Każda próba negocjacji z pominięciem niektórych państw, to sukces Władimira Putina. Po trzecie, solidarność wobec wspólnego zagrożenia. Ta sprawa nie dotyczy Litwy, Łotwy, Polski i Estonii - to jest sprawa szersza. Po czwarte, słowa już nie wystarczą. Musimy działać zdecydowanie m.in. przez sankcje" - wyliczał dalej.
"Po piąte, współpraca transatlantycka. Ten konflikt ma wymiar starcia cywilizacyjnego i wymaga to stosowanej odpowiedzi nie tylko w ramach UE, ale także poszerzenia współpracy o NATO. Po szóste, wspólna polityka energetyczna. Unia jest przedmiotem szantażu energetycznego Rosji dlatego, że nadal w polityce energetycznej gramy przeciw sobie, a nie dla siebie nawzajem. Dopóki to się nie zmieni możemy być pewni, że Putin będzie rozgrywał te interesy na swoją korzyść. Po siódme, Europa to więcej niż UE. Państwa, które pozostają poza Unią, takie jak Ukraina czy Mołdawia muszą dostać sygnał, że nie zostaną same na pastwie neoimperialnej polityki Moskwy" - napisał premier.
Halicki: sytuacja na granicy nie może przysłonić tego, co dzieje się na Białorusi
Europoseł Andrzej Halicki z Platformy Obywatelskiej (Europejska Partia Ludowa) mówił, że "dyktatorzy - Łukaszenka i jego sojusznik Putin - zaatakowali Europę, chcieli nas podzielić, chcieli nas skłócić, dlatego tak ważna jest ta szybka, zdecydowana i jednolita odpowiedź i nasza solidarność również w tej izbie". Jego zdaniem "musimy mówić jednym, silnym głosem".
- Ale ta sytuacja na granicy nie może przysłonić tego, co dzieje się na Białorusi. Prawie tysiąc osób, politycznych więźniów jest torturowanych w więzieniach przez Łukaszenkę. Muszą być wolni, tak jak cały naród białoruski. Także Polacy - Andrzej Poczobut, Andżelika Borys, czy mój młody przyjaciel Siarhiej Korshun. Oni muszą uzyskać wolność i musimy im w tym pomóc. Nie możemy się od nich odwrócić. Ten, który porywa samoloty, jest terrorystą. Ten, który doprowadza do śmierci swoich obywateli czy obywateli innych państw, jest zbrodniarzem. Miejsce terrorysty i zbrodniarza jest przed trybunałem karnym w Hadze. I musimy solidarnie go tam zaprowadzić - dodał Halicki.
Tomasz Frankowski (PO) z tej samej frakcji w europarlamencie mówił, że "solidaryzujemy się zarówno z ofiarami reżimu Łukaszenki, które znalazły się w przygranicznym potrzasku, jak i więzionymi i represjonowanymi białoruskimi opozycjonistami". - Tylko wspólna presja na Łukaszenkę doprowadzi do zaprzestania przemocy i narażania życia niewinnych ludzi - ocenił.
Thun: wielu z nas skupia się wyłącznie na dramacie humanitarnym
Europosłanka Polski 2050 Róża Thun (Odnowić Europę) powiedział, że "wielu z nas skupia się wyłącznie na dramacie humanitarnym na granicy białorusko-polskiej czy białorusko-unijnej".
- Ten konflikt na granicy jest bardzo na rękę Łukaszence, bo odwraca uwagę od zbrodni, które on popełnia na obywatelach Białorusi. A na Białorusi jest dziś więcej więźniów politycznych niż w Rosji i żaden przywódca europejski przy jakimkolwiek spotkaniu nie może przemilczeć przestępstw zbrodniczego reżimu Łukaszenki - kontynuowała.
Według niej "nie wolno mówić albo o sytuacji na granicy, albo o terrorze, łamaniu praw podstawowych wewnątrz Białorusi, bo to nie jest albo-albo". - To jest suma. Suma ofiar Łukaszenki wspieranego przez Putina. Ofiarami są obywatele Białorusi albo innych krajów przywiezieni na tę właśnie granicę. Czy jest jeszcze ktoś, kto nie rozumie, że tylko wspólnie, przestrzegając wspólnego prawa europejskiego, że tylko ta wspólnota europejska może zatrzymać tych okrutnych szaleńców? - pytała eurodeputowana.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kiev Victor / Shutterstock