W sprawie kryzysu na polsko-białoruskiej granicy premier Mateusz Morawiecki spotkał się w niedzielę z szefową rządu Estonii Kają Kallas, litewską premier Ingridą Szimonyte oraz premierem Łotwy Artursem Kriszjanisem Karinszem. Po rozmowach z europejskimi liderami Morawiecki stwierdził, że "stanowczy opór Polski i krajów bałtyckich doprowadził do wyhamowania pewnych działań białoruskiego reżimu".
Premier Morawiecki odbył w niedzielę serię spotkań z europejskimi liderami w sprawie kryzysu na granicy z Białorusią. Po południu tego dnia przybył do Rygi na spotkanie z szefem łotewskiego rządu Kriszjanisem Karinszem, co było ostatnim punktem jego podróży.
Morawiecki: stanowczy opór doprowadził do wyhamowania pewnych działań reżimu
Po rozmowach obaj premierzy wystąpili na wspólnej konferencji prasowej. Premier Morawiecki wskazywał, że "to bardzo ważne, że mogliśmy skoordynować nasze działania". - Dziś już widzimy, że ta koordynacja działań, działania naszej dyplomacji przynoszą rezultaty. Stanowczy opór Polski i krajów bałtyckich doprowadził do wyhamowania pewnych działań białoruskiego reżimu - ocenił.
- Byliśmy bardzo aktywni w kontakcie z krajami Bliskiego Wschodu, a także z naszymi zachodnimi partnerami. To doprowadziło między innymi do zmiany postawy wielu linii lotniczych, które służyły jako narzędzie do przepływu osób, do przyciągania osób, bardzo często nie do końca świadomych tego, co może je czekać na terytorium Białorusi przez reżim Łukaszenki - mówił.
- Chcemy te wspólne akcje, tę solidarność naszą na wschodniej flance NATO kontynuować. Tylko ta solidarność jest w stanie zapobiec ogromnym ryzykom i wyłaniającym się na horyzoncie niebezpieczeństwom - przekonywał szef polskiego rządu.
"Wyłaniające się na horyzoncie niebezpieczeństwa". Morawiecki wskazuje trzy elementy
Mówiąc o tych niebezpieczeństwach, wymienił m.in. "używanie ludzi z Bliskiego Wschodu jako żywych tarcz, jako instrumentu w polityce, w wywołaniu kryzysu przez reżim Łukaszenki". - To kryzys na granicy polsko-białoruskiej, litewsko-białoruskiej i najmniejszy z tych trzech kryzysów, ale właściwie w każdej chwili mogący wybuchnąć - kryzys na granicy łotewsko-białoruskiej - powiedział Morawiecki.
Podkreślił, że w ciągu ostatnich 40 godzin Łukaszenka przetransportował ludzi bezpośrednio z granicy polskiej do centów logistycznych kilka kilometrów od tej terytorium Polski. - To najlepiej pokazuje, że ci ludzie są instrumentem w ręku władzy z Mińska. I to jest pierwszy element tej całej układanki, tych puzzli, które trzeba widzieć razem - zaznaczył.
- Jaki jest drugi element? To coś, co słychać coraz głośniej ze strony naszych sojuszników z NATO, a mianowicie - coraz większa obecność wojsk rosyjskich wokół Ukrainy, na Białorusi, wzdłuż granicy rosyjsko-białoruskiej, a także w Kaliningradzie, czyli w Obwodzie Kaliningradzkim - wskazywał szef polskiego rządu.
Jak podkreślił, "ta obecność to instrument presji, ale jednocześnie instrument, który może być bezpośrednio użyty do bezpośredniego ataku". - Wszyscy mamy tego świadomość, że to nie są tylko czcze pogróżki. Że to już się zdarzyło w Gruzji, na Ukrainie w 2014 roku, Donbas, Krym i może zdarzyć się niestety ponownie - ocenił.
Trzecim elementem jest - jak mówił Mateusz Morawiecki - kryzys energetyczny wywołany przez Gazprom. - A Gazprom jest przecież oczywistym narzędziem w ręku Rosji i jednocześnie wspomagany przez Nord Stream 2 - dodał.
Podziękował premierowi Łotwy za to, że na wszystkich posiedzeniach Rady Europejskiej Polska i Litwa mówiły zawsze jednym głosem, o tym, "że to jest wielkie ryzyko". - Niestety to ryzyko materializuje się na naszych oczach. Mieliśmy rację. Przestrzegaliśmy naszych przyjaciół z Zachodu i niektórzy powątpiewali, czy rzeczywiście Nord Stream 2, gazociąg między Niemcami a Rosją będzie takim instrumentem szantażu ze strony Kremla, to się właśnie dziś dzieje na naszych oczach - powiedział.
Jak wskazywał, ceny gazu rosną dziesięciokrotnie. - W związku z tym, że one poprzez szczególny mechanizm wyznaczania ceny energii w tak zwanym porządku merit order, stanowią jednocześnie cenę marginalną energii, to ceny gazu doprowadziły do gwałtownego wzrostu energii w większości krajów Unii Europejskiej - powiedział, dodając, że jest to kolejny element bezpośredniej presji ze strony Rosji na rynki europejskie.
- Dziękuję też Łotwie za to, że dołączyła się do tej procedury screeningu, weryfikacji Nord Stream 2 od strony bezpieczeństwa. Bo wszczęliśmy również taką procedurę, mamy nadzieję, że Bruksela podejdzie do niej absolutnie poważnie - zaznaczył Morawiecki.
Morawiecki: prosimy naszych partnerów zachodnich, aby skoncentrowali się na walce w fake newsami
Premier przestrzegał, że Rosjanie "to mistrzowie dezinformacji". - Dziś widzimy wzmożony atak dezinformacji na zachodnie stolice, a tam niestety nie znają tych metod aż tak dobrze, jak w Rydze czy w Warszawie - mówił. Jego zdaniem "ta propaganda jest używana jako instrument walki z krajami bałtyckim i Polską na najróżniejsze sposoby".
- Prosimy naszych partnerów zachodnich, aby skoncentrowali się na tym, co najważniejsze: na walce w fake newsami, atakami hakerskimi, przestępstwami cyfrowymi, które są używane tak często przez Kreml oraz białoruskich i rosyjskich hakerów jako broń w walce na arenie międzynarodowej – mówił Morawiecki.
Odniósł się do wysokich cen gazu i surowców. - To wyjście z kryzysu pandemicznego dało możliwość akumulacji rezerw walutowych i siły finansowej w rękach Moskwy - mówił. To - jak wskazał - powoduje, że "Moskwa jest impregnowana na ewentualne działania retorsyjne do pewnego stopnia i jednocześnie akumuluje możliwości działań ofensywnych, agresywnych".
Dodał, że "widzimy też pewne dodatkowe ryzyko, jakim jest przyciągnięcie imigrantów, uchodźców z Afganistanu". - Chcę, aby to głośno wybrzmiało: widzimy te starania po stronie Łukaszenki - podkreślił. Według niego, "kiedy spojrzy się z góry na wszystkie działania razem i połączy się te kropki w jeden obrazek, to wyłania się z tego jednoznaczny obraz ryzyka – ryzyka ataku na wschodnią flankę NATO i Unii Europejskiej". - Ataku, który może mieć różne oblicza - dodał.
- Uważamy, że tylko wycofanie migrantów, działanie na rzecz deeskalacji jest w stanie przywrócić jakikolwiek konstruktywny scenariusz z Łukaszenką - oznajmił Mateusz Morawiecki. Mówił też, że "nasza wspólna odpowiedź jest w stanie powstrzymać te czarne chmury, które gromadzą się nad naszymi głowami".
Premier Łotwy zapowiada wysłanie funkcjonariuszy na granicę Polski z Białorusią
Premier Łotwy wskazywał, że oba kraje mają wspólne stanowisko i prowadzą wspólne działania w sprawie kryzysu granicznego. - Jeżeli reżim białoruski uważał, że uda mu się zdestabilizować albo podzielić Europę, to bardzo się rozczarował. Jest wręcz odwrotnie, Europa bardziej się zjednoczyła i skonsolidowała. Państwa bałtyckie i Polska zawsze miały bardzo dobrą współpracę i ściśle koordynujemy nasze działania na wszelkich poziomach - podkreślił Karinsz.
Jak dodał, Polska i Litwa mówią wspólne "nie" hybrydowym atakom ze strony reżimu Alaksandra Łukaszenki. - Nie pozwolimy, by Białoruś wykorzystywała obywateli państw trzecich spychając ich w sposób nielegalny na granicę. Są oni zmuszeni do łamania prawa. Nie tak powinien wyglądać przepływ osób. On powinien być dobrze skoordynowany i kontrolowany. Żadne państwo nie może kontrolować przejść granicznych innego państwa za pomocą obywateli państw trzecich - zaznaczył.
Premier Łotwy zwrócił uwagę, że wizyta polskiego premiera potwierdza wspólne stanowisko państw bałtyckich w sprawie obecnego kryzysu. - Będziemy kontynuować koordynacje naszych działań i wymianę informacji. Będziemy wspólnie formułowali nasze stanowisko w odpowiedzi na hybrydowy atak ze strony Białorusi - oświadczył. Premier Łotwy przekazał, że potrzebna jest także współpraca z Organizacją Narodów Zjednoczonych, jeśli chodzi o powrót migrantów do państw pochodzenia. Dodał, że jest to jedyny sposób wyjścia z kryzysu.
Karinsz zapowiedział też, że Łotwa wyśle swoich policjantów i oficerów Straży Granicznej na granicę. - Współpracujemy z Estonią, z Litwą w tym zakresie. Ta współpraca będzie kontynuowana zarówno na najniższym, jak i najwyższy szczeblu - oświadczył.
Premier Morawiecki o spotkaniu z Szimonyte
Przed wizytą na Łotwie, premier Morawiecki przebywał na Litwie, gdzie spotkał się z premier Ingridą Szimonyte. Mateusz Morawiecki podkreślił po rozmowach, że w ostatnich miesiącach Białoruś nasila działania przeciwko Unii Europejskiej.
- I warto sobie zdać z tego sprawę, że to nie jest konflikt tylko z Polską, to nie jest konflikt sztucznie wywołany z Litwą, ale to jest próba naruszenia granicy wschodniej NATO i próba naruszenia granicy wschodniej Unii – powiedział premier. - My dzisiaj już wiemy z całą pewnością, że te ruchy, które odbywają się na granicy, są w pełni reżyserowane przez Łukaszenkę – stwierdził polski premier.
Zwrócił uwagę, że odbyły się pierwsze loty z migrantami, ale niestety zostały one wstrzymane. - I, co gorsze, grozi scenariusz trudniejszy. Otóż wiemy o kontaktach dyplomatycznych i służbowych białoruskich i rosyjskich z Uzbekistanem i z Afganistanem. I będzie próba wykorzystania najprawdopodobniej kryzysu w Afganistanie jako kolejnej odsłony kryzysu migracyjnego – dodał Morawiecki.
Według niego kryzys migracyjny jest tylko częścią wielkiego kryzysu politycznego, "który Łukaszenka wraz ze swoim prawdziwym mocodawcą, co do którego chyba nikt nie ma wątpliwości, że jest nim prezydent Rosji Władimir Putin, będzie dalej takie działania kontynuował". - Wykorzystując wyrzuty sumienia Zachodu, związane z wycofaniem swojej obecności z Afganistanu. Niestety będzie tutaj prawdopodobnie następny kierunek dopływu migrantów – powiedział premier.
Jego zdaniem wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej, koncentracja wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą i kryzys energetyczny to różne elementy tego samej sytuacji. - Wspólnie z panią premier Litwy apelujemy do naszych sojuszników zachodnich, aby drzewa nie przesłaniały lasu, aby te poszczególne problemy, które są dyskutowane między nami dzisiaj w Brukseli, aby one nie przesłaniały gigantycznych prawdziwych ryzyk, które wyłaniają się na horyzoncie – apelował. - Uważam, że to co rozgrywa się na naszych oczach, te akty dramatu, to może być niestety dopiero wstęp do czegoś dużo gorszego – dodał Morawiecki.
- Z różnego rodzaju źródeł wiemy – i dzisiaj jest to informacja już publicznie podawana przez naszych sojuszników z NATO – że wokół Ukrainy gromadzą się oddziały rosyjskie i to oznacza niestety rosnącą presję także na tego naszego sąsiada, na Ukrainę. Oprócz kryzysu migracyjnego, który jest de facto kryzysem politycznym, mamy do czynienia z kryzysem o charakterze presji militarnej na Ukrainę i to drugi element tej nadzwyczajnej sytuacji, z którą mierzymy się w ostatnich dniach – mówił premier.
Trzeci element tej sytuacji, według polskiego premiera, to nacisk Rosji na Mołdawię przez wywołanie kryzysu energetycznego, bo "próbuje iść własną drogą". Czwarty element puzzli, jak mówił Morawiecki, to "wielki kryzys wywołany przez Rosję i zawiniony przez dość dogmatycznie prowadzoną politykę klimatyczną Unii Europejskiej i ceny ETS". - Bardzo wysokie ceny gazu, które wyznaczają krańcową cenę energii w wielu krajach Unii Europejskiej, są wywołane przez Rosję, co do tego nikt nie ma wątpliwości – przekonywał.
- Kreml jest w stanie akumulować rezerwy, jest w stanie akumulować się finansowo pod kątem przeprowadzenia różnych ataków, ekonomicznego, militarnego, szantażu energetycznego i różnych innych działań o charakterze destabilizacji politycznej – podkreślał premier.
Szef rządu przekonywał, że Rosja i Białoruś wykorzystają zachodnich dziennikarzy do przedstawienia zmanipulowanego obrazu wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej. - Postanowili przywołać różnych dziennikarzy z Zachodu, którym pokazują bardzo wycinkowy obraz rzeczywistości, oświetlają jupiterem bardzo wąską część sceny – mówił Morawiecki. Dziennikarze ci, jego zdaniem, są posyłani na granicę i pokazywane im są "różne problemy humanitarne". - Oczywiście ta sytuacja jest trudna, ale ona jest w stu procentach zależna od decyzji Łukaszenki – oznajmił.
Morawiecki powtarzał, że Polska jest gotowa pomóc migrantom na terenie Białorusi, ale nie jest dopuszczana do takiej pomocy. - Niech nasi sojusznicy to głośno usłyszą, niech nie dają się złapać w sidła propagandy białoruskiej i rosyjskiej – mówił.
Szimonyte: ciężar ataku hybrydowego spoczywa na Polsce
- Chciałam dzisiaj podkreślić swoją solidarność z Polską, ponieważ dzisiaj największy ciężar tego ataku hybrydowego, który prowadzony jest na wschodniej granicy Unii Europejskiej, przypada właśnie Polsce - oceniła Szimonyte. - Nie wolno poddawać się propagandzie i promowanymi przez nią obrazom, że są to tylko bilateralne nieporozumienia między Polską a Białorusią - dodała.
Szimonyte mówiła, że Polska i Litwa współpracują ściśle w kwestiach związanych z atakiem hybrydowym na wschodnią granicę Unii Europejskiej. - Strategiczne partnerstwo, które nasze kraje rozwijają, jest niezwykle ważne, ponieważ - podobnie jak niejednokrotnie wcześniej już ocenialiśmy - wyzwania bezpieczeństwa dla naszego regionu są wspólne dlatego jest rzeczą bardzo ważną, żebyśmy w tych wyzwaniach razem sobie radzili - mówiła.
Polityk przypomniała, że latem takie forsowanie granicy Unii Europejskiej odbywało się przez granicę litewsko-białoruską. - Teraz sytuacja się zmieniła, ale nie zmieniła się istota, więc to jest nacisk reżimu Łukaszenki na Unię Europejską, nacisk na to, żeby odwołać sankcje, żeby uznać jakiś status pana Łukaszenki i w tym celu w ogóle nie liczy się z żadnymi środkami i z wykorzystaniem ludzi jako środków - mówiła, dodając. - Powinniśmy nadal zwiększać naciski na reżim w Mińsku i ten nacisk powinien zapewnić, żeby ten atak hybrydowy został zaprzestany i żeby też zwalczano kryzys humanitarny, który jest na Białorusi, dlatego tam musi być rozstrzygany - stwierdziła.
Premier podkreśliła, że wszelkie rozmowy techniczne z Mińskiem przedstawicieli UE były prowadzone w uzgodnieniu z państwami, które są na pierwszej linii ataków hybrydowych, czyli z Polską, Łotwą i Litwą. - Chce skorzystać z okazji i podziękować polskiemu premierowi za wsparcie instytucyjne, które otrzymała Litwa - zarówno w formie funkcjonariuszy, którzy pomagają naszym funkcjonariuszom w pracy, jak i zarówno w różnych innych postaciach - mówiła Szimonyte.
Premier Morawiecki w Estonii
Jeszcze wcześniej szef polskiego rządu był w Estonii, gdzie spotkał się z szefową tamtejszego rządu Kają Kallas.
Polski premier podkreślił na konferencji prasowej po tym spotkaniu, że "dzisiaj na wschodniej granicy Polski mamy do czynienia z wojną nowego typu". - Wojną, w której bronią są migranci, w której bronią jest dezinformacja, wojną hybrydową - powiedział Morawiecki.
Zwracał uwagę, że mamy do czynienia z kilkoma narastającymi kryzysami. - Pierwszym kryzysem jest kryzys polityczny, w którym ludzie z Bliskiego Wschodu są wykorzystywani jak żywe tarcze - podkreślił Morawiecki.
Po drugie - dodał - mamy do czynienia także z kryzysem energetycznym, kryzysem gazowym. - Po trzecie wreszcie wyraźnie widzimy, donoszą o tym agencje z całego świata, rosnące zaangażowanie militarne Rosji w tej części Europy, w szczególności wokół Ukrainy - zaznaczył.
- Widzimy wyraźnie, że presja na wschodnią flankę NATO, na wschodnią granicę UE narasta. Dlatego tak cenna jest współpraca z naszymi sojusznikami, jak tutaj dzisiaj w Estonii. Chcę bardzo serdecznie pani premier podziękować za zaoferowaną pomoc w postaci Straży Granicznej i funkcjonariuszy estońskich, którzy będą wspierać naszych strażników w obronie granicy polsko-białoruskiej - powiedział Morawiecki.
Morawiecki: wykonaliśmy szereg akcji dyplomatycznych
Mówił, że "Łukaszenka i Putin będą starali się podzielić Zachód, podzielić Unię Europejską, to jest dziś ich podstawowa broń". - W związku z tym próbują w sztuczny sposób wywołać kryzys humanitarny – zaznaczył.
W opinii premiera ten kryzys mógłby być szybko zażegnany. - Jesteśmy w każdej chwili w stanie sfinansować powrót migrantów do kraju ich pochodzenia, wykonaliśmy też szereg akcji dyplomatycznych w Iraku i innych krajach Bliskiego Wschodu. Po to, żeby zaprzestać dodatkowego dopływu migrantów do Białorusi – mówił Morawiecki.
- Częściowo te nasze akcje dyplomatyczne zostały uwieńczone sukcesem. I z Turcji, i z terytoriów Iraku dużo mniej migrantów dochodzi do terytorium Białorusi – dodał.
W jego opinii UE powinna skoncentrować się dziś na tych priorytetach, które "wyłoniły się na horyzoncie", czyli bezpieczeństwo na Wschodzie, kryzys energetyczny, kryzys gazowy, ryzyka związane z otwarciem Nord Stream 2.
- Jesteśmy na pierwszej linii frontu wobec zagrożeń energetycznych, gazowych, ale także tych związanych z bezpieczeństwem militarnym i integralnością terytorialną Estonii, Polski. Bardzo dziękuję pani premier, że wspólnie rozumiemy tak dobrze te ryzyka – mówił premier.
Morawiecki: scenariusze po stronie białoruskiej, mogą być bardzo drastyczne
Premier pytany na konferencji prasowej po spotkaniu o to, czy polski rząd rozważa całkowite wstrzymanie ruchu towarowego między Polską a Białorusią, aby uderzyć gospodarczo w reżim Łukaszenki, odpowiedział: "rozważane są kroki o charakterze coraz bardziej poważnych sankcji gospodarczych, łącznie z zamknięciem granicy białorusko-polskiej od strony polskiej". - Zgodnie z pewną regułą drabiny eskalacyjnej - chcemy dać szansę Łukaszence cofnąć się i doprowadzić do powrotu migrantów do krajów pochodzenia. Najpierw zamykamy jedno przejście w Kuźnicy Białostockiej - wyjaśnił premier.
Jak mówił, "nasza obrona granicy okazała się skuteczna, ale migranci jeszcze nie wrócili". - Jesteśmy w posiadaniu bardzo drastycznego filmu, gdzie funkcjonariusze białoruscy instruują irackich i pochodzących z Bliskiego Wschodu, migrantów w jaki sposób nożem atakować polskich funkcjonariuszy. To oznacza, że scenariusze po stronie białoruskiej, mogą być bardzo drastyczne. Działania służb i funkcjonariuszy białoruskich mogą prowadzić do daleko posuniętej eskalacji działań - wskazał premier.
- Dlatego my po naszej stronie, też jesteśmy gotowi na zastosowanie tej drabinki eskalacyjnej, czyli zamykanie kolejnych przejść, zamykanie możliwości tranzytowych i handlowych, po to, żeby wywrzeć gospodarczą presję na reżim Łukaszenki - poinformował Morawiecki.
Na pytanie, jak ocenie wsparcie ze strony UE, NATO i innych sojuszników w kwestii sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, odpowiedział: "Reakcje UE i naszych sojuszników amerykańskich oraz pozostałych z NATO są dobre. Wskazują na duże zrozumienie tego, co dzieje się na naszej wschodniej granicy". Premier podziękował za to podejście, bo - jak mówił - "nie zawsze tak było w przeszłości". - Myślę, że jest to oznaka trzeźwego spojrzenia na sytuację zagrożenia, które jest zagrożeniem hybrydowym. To jest dobre słowo. Jest wielowątkowym, wielorakim zagrożeniem dla normalnego funkcjonowania UE - powiedział szef polskiego rządu.
Ocenił, że "warto, aby Bruksela koncentrowała się na autentycznych priorytetach związanych z bezpieczeństwem fizycznym, integralnością terytorialną i na bezpieczeństwie energetycznym całej Unii Europejskiej, żeby uwaga głównych instytucji unijnych nie była odciągana przez różne tematy poboczne".
Podkreślił, że "mamy do czynienia niedaleko Estonii, bardzo blisko Polski, z walką narodu białoruskiego o demokrację, o demokratyczne państwo białoruskie". - Represje na Białorusi wobec społeczeństwa białoruskiego narastają. To też jest element całej tej układanki, z którą mamy do czynienia i musimy brać to pod uwagę, że dzisiaj mamy coraz więcej więźniów politycznych na Białorusi, którzy są torturowani, represjonowani. Reżim Łukaszenki nie cofa się przed najbardziej brutalnymi metodami - wskazał premier.
Kallas: Polska wspaniale sobie poradziła
- Jesteśmy bardzo wdzięczni Polsce za obronę granic zewnętrznych Unii Europejskiej i NATO - powiedziała Kallas po spotkaniu Morawieckim. - Z całą pewnością nie poddamy się szantażowi ze strony reżimu Łukaszenki - zapewniała. Podczas wspólnego briefingu Kallas, że "podziękowała Polsce za ochronę zewnętrznych granic Unii Europejskiej i NATO". - Polska wspaniale sobie poradziła - oceniła premier Estonii.
- Bezpieczeństwo Estonii zaczyna się na granicach Polski, Litwy i Łotwy - mówiła Kallas. - Jesteśmy bardzo wdzięczni Polsce za obronę tych granic - dodała. - Popieramy i wspieramy naszych sąsiadów, pomagamy im również w radzeniu sobie z sytuacją, w szczególności dzięki wsparciu dyplomatycznemu i politycznemu - powiedziała. - Jesteśmy również gotowi zaoferować Polsce praktyczne wsparcie - podkreślała
Premier Estonii przekazała także, że podczas spotkania z polskim szefem rządu omówiony został problem bezpieczeństwa w regionie. - Czasy są bardzo niepokojące, albowiem nie widzimy w tej chwili łagodzenia napięcia na granicy pomiędzy Białorusią a Unią Europejską - oceniła. - Próby przekroczenia granicy stają się coraz bardziej gwałtowne, wykorzystywana jest przemoc - wskazała. - Przewidujemy również, że presja na granice zewnętrzne będzie trwała, albowiem Łukaszenka jeszcze nie osiągnął swoich celów - stwierdziła Kallas.
- W tych bardzo napiętych okolicznościach ważne jest, by skutecznie i sprawnie wymieniać informację - mówiła. - Sojusznicy aktywnie konsultują się na różnych szczeblach, wymieniamy informacje i planujemy naszą współpracę na forach organizacji międzynarodowych - dodała.
Morawiecki: sytuacja geopolityczna jest bardzo poważna
Wizyty w Estonii oraz na Litwie i Łotwie mają związek z kryzysem na polsko-białoruskiej granicy i trudną sytuacją geopolityczną. "Sytuacja geopolityczna jest bardzo poważna i wymaga licznych działań oraz zabiegów dyplomatycznych. Dlatego wyruszam w podróż po kilku krajach europejskich, aby rozmawiać o kryzysie międzynarodowym wywołanym przez działania Alaksandra Łukaszenki" – zapowiedział premier w sobotę w mediach społecznościowych.
"W sprawach najważniejszych, w sprawach bezpieczeństwa Polaków, nie ma kompromisów i nie ma czasu do stracenia – dlatego w nadchodzącym tygodniu będę odwiedzał kolejne europejskie stolice" - dodał.
Morawiecki o obronie granic w spocie
Premier zamieścił w niedzielę spot w mediach społecznościowych, w którym zwraca uwagę na zagrożenie dla Europy ze strony Białorusi, wspieranej przez Rosję. Apeluje o jedność wolnego świata i prosi o umożliwienie Polsce obrony wspólnego "europejskiego domu".
W wystąpieniu "Polska. Bronimy Europy" premier Morawiecki tłumaczy, że "to, co z daleka wygląda na zwykły kryzys migracyjny, jest w rzeczywistości wojną hybrydową, jaką Alaksandr Łukaszenka z poparciem Władimira Putina wypowiedział całej Unii Europejskiej".
"To konflikt polityczny wykreowany dla określonego celu, którym jest destabilizacja Europy po raz pierwszy od czasu zimnej wojny 30 lat temu" – zauważa szef polskiego rządu.
W dalszej części wystąpienia premier mówi: "W ostatnich tygodniach zebraliśmy jasne dowody na to, że to białoruski reżim zwozi na granicę migrantów, których zamiarem jest dotarcie dalej, na zachód Europy". I zaznacza, że "dziś pierwszym celem jest Polska, ale kolejnymi będą Niemcy, Belgia, Francja czy Hiszpania".
"Kryzys już dziś odbija się na całej Europie, bowiem każdy z nas odczuwa rosnące ceny energii, wynikające z drastycznej redukcji dostaw gazu do krajów europejskich" – stwierdza Morawiecki i ostrzega, że "to tylko początek – dyktatorzy się nie zatrzymają".
"Polska zrobi wszystko, by powstrzymać zło. Nie da się szantażować" – zapewnia premier, który przypomina, jak w historii Polska stawała w obronie Europy przed totalitaryzmami, jak broniła europejskich granic na długo przed powstaniem UE i NATO.
Premier Morawiecki kończy swoje wystąpienie wezwaniem: "Apeluję do wszystkich ludzi w wolnym świecie: Polska, Litwa i Łotwa potrzebują waszej solidarności". Szef rządu wyraża ponadto podziękowanie dla wszystkich, którzy dotychczas popierali działania Polski na granicy z Białorusią. Wyrazy wdzięczności kieruje do Unii Europejskiej, Komisji Europejskiej, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KPRM