Najwyżej 15 osób na weselach, najwyżej 30 na pogrzebach, kary dla wszystkich bez wyjątku za łamanie zasad sanitarnych - to tylko część wytycznych, którymi będą się musiały kierować osoby żyjące w Anglii w kolejnych tygodniach, a może miesiącach. Cel to zatrzymanie drugiej fali koronawirusa - powiedział premier Boris Johnson. Rząd autonomicznej Szkocji zdecydował o wprowadzeniu zakazu odwiedzin w domach.
Szef brytyjskiego rządu wczesnym popołudniem we wtorek przedstawił w Izbie Gmin plan działań gabinetu w związku z rosnącą liczbą zakażeń koronawirusem. - Zawsze wiedzieliśmy, że choć zmusiliśmy wirusa do odwrotu, perspektywa drugiej fali pozostawała realna - wskazywał. Mówił, że "osiągnęliśmy niebezpieczny punkt zwrotny" i z powodu wzrostu zakażeń koronawirusem nie ma innego wyjścia, jak tylko zaostrzyć obowiązujące regulacje.
Te dotyczą jednak tylko Anglii, bo ochrona zdrowia w Szkocji, Walii i Irlandii Północnej to obszar pozostający w kompetencjach tamtejszych rządów.
Nowe restrykcje
Ogłaszając zmiany, Boris Johnson zapowiedział, że "to nie jest powrót do pełnego lockdownu", ale lista nowych wytycznych jest długa:
- wszyscy, którzy mogą pracować z domu, powinni to robić, - we wszystkich pubach, barach i restauracjach będzie wymóg obsługi wyłącznie przy stolikach, - lokale gastronomiczne będą mogły być czynne tylko do godziny 22, - maksymalnie 15 osób będzie mogło uczestniczyć w ślubach i weselach, - maksymalnie 30 osób będzie mogło uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych, - kary dla przedsiębiorców za łamanie zasad sanitarnych w wysokości do 10 tysięcy funtów, - nakaz zasłaniania twarzy rozszerzony na pracowników sklepów i taksówkarzy oraz na lokale gastronomiczne (poza czasem jedzenia bądź picia), - kary dla wszystkich osób niezasłaniających nosa i ust oraz łamiących "regułę sześciu", czyli spotykających się w grupach większych niż sześć osób, podwyższone ze 100 do 200 funtów, - wstrzymane plany powrotu publiczności na wydarzenia sportowe, a także plany wznowienia targów i konferencji.
"Nic nie jest ważniejsze od edukacji, zdrowia i dobrego samopoczucia naszych młodych ludzi"
- Nie wydajemy ogólnego polecenia, aby pozostać w domu. Zadbamy o to, aby szkoły, uczelnie i uniwersytety pozostały otwarte, ponieważ nic nie jest ważniejsze od edukacji, zdrowia i dobrego samopoczucia naszych młodych ludzi. Zapewnimy, że przedsiębiorstwa będą mogły pozostać otwarte w sposób zgodny z zasadami bezpieczeństwa - mówił brytyjski premier w Izbie Gmin. Dodał przy tym, że "musimy jednak podjąć działania w celu powstrzymania tej choroby (COVID-19 - red.)".
Boris Johnson zapowiedział, że jeżeli nie nastąpi poprawa sytuacji epidemicznej, ograniczenia będą obowiązywać nawet pół roku.
- Muszę podkreślić, że jeśli wszystkie nasze działania nie doprowadzą do obniżenia wartości R poniżej 1, wtedy zastrzegamy sobie prawo do zastosowania większej siły ogniowej ze znacznie większymi ograniczeniami - zaznaczył.
Wartość R to współczynnik reprodukcji wirusa informujący o tym, na jakim etapie jest epidemia. Wskazuje on, ile osób może zarazić jeden pacjent, u którego stwierdzono infekcję. Wartość współczynnika R poniżej 1 oznacza, że epidemia się cofa, powyżej - że się rozwija. Obecnie na Wyspach współczynnik R wynosi powyżej 1.
Szkocja: zakaz odwiedzin w całym kraju
Mieszkańcy Szkocji nie będą się mogli spotykać w domach z członkami innych gospodarstw domowych - ogłosiła we wtorek po południu szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon w ramach nowych działań w celu zatrzymania epidemii. Podjęte w Szkocji decyzje, tak jak to już było w przeszłości, idą dalej niż te ogłoszone dwie godziny wcześniej przez brytyjskiego premiera Borisa Johnsona dla samej Anglii.
-Środki, które dziś ogłaszam, są ciężkie - nie będę udawała, że jest inaczej - ale nie stanowią one pełnowymiarowej blokady w rodzaju tej nałożonej w marcu. W rzeczywistości dzisiejsze środki są próbą uniknięcia kolejnej blokady - powiedziała Sturgeon w szkockim parlamencie.
Zgodnie z nimi zakaz odwiedzin w domach, który obecnie obowiązuje w Glasgow i niemal całej środkowo-zachodniej Szkocji, zostaje od piątku rozciągnięty na cały kraj, choć wyłączone będą z niego dzieci do lat 12, samotni rodzice z dziećmi czy pary, które nie mieszkają razem. W przypadku spotkań w publicznych przestrzeniach zamkniętych, jak restauracje czy puby, oraz na otwartych przestrzeniach, w mocy pozostają dotychczasowe regulacje, czyli maksymalnie sześć osób z dwóch gospodarstw domowych.
- Jednym z powodów, dla których zdecydowaliśmy się to zrobić, jest fakt, że nasze wstępne dane sugerują, iż ograniczenie to zaczyna spowalniać wzrost liczby przypadków w zachodniej Szkocji. Jeśli więc rozszerzymy je teraz na cały kraj, wcześnie i prewencyjnie, mamy nadzieję, że pomoże to w obniżeniu liczby R i przywróceniu kontroli nad wirusem - wyjaśniła Sturgeon.
Tak samo jak w Anglii puby, bary i restauracje będą musiały być zamykane o godz. 22, a wszyscy, którzy mogą pracować z domów, powinni to robić. Sturgeon zapowiedziała, że mogą zostać wprowadzone prawne regulacje mające wymóc na pracodawcach, by w sytuacjach gdy praca zdalna jest możliwa, zapewniali, by w ten sposób była wykonywana.
Zakaz spotykania się w domach przez członków różnych gospodarstw domowych we wtorek po południu wchodzi w życie także w Irlandii Północnej.
Naczelni lekarze Wielkiej Brytanii zgodni: czas wejść na poziom 4
Poniedziałek był trzecim dniem w ciągu ostatnich czterech, gdy liczba nowo wykrytych zakażeń SARS-CoV-2 była w Wielkiej Brtytanii wyższa niż 4000, podczas gdy zaledwie 6 września po raz pierwszy od maja przekroczyła 2000.
W poniedziałek wieczorem naczelni lekarze Anglii, Szkocji, Walii i Irlandii Północnej zarekomendowali podniesienie z powrotem zagrożenia koronawirusem z poziomu 3 do 4 w pięciostopniowej skali, co oznacza, że rozprzestrzenianie się wirusa jest wysokie lub rośnie w postępie geometrycznym, w związku z czym powinny być utrzymane zasady dystansu społecznego.
Źródło: Reuters, PAP