Liczba zmarłych w Stanach Zjednoczonych przekroczyła 110 tysięcy - wynika z najnowszych danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Baltimore. USA są krajem najmocniej dotkniętym przez pandemię. Po znaczącym wzroście zakażonych w kwietniu, ich nowa liczba w czerwcu zaczęła spadać. Jednak pracownicy służby zdrowia obawiają się kolejnej fali epidemii w wyniku wielkich protestów przeciwko brutalności policji i rasizmowi, podczas których nie są przestrzegane zasady dystansu społecznego, a wielu ich uczestników nie używa masek ochronnych
Jak podaje uniwersytet, ostatniej doby w tym kraju zmarło 691 osób, a łączna liczba ofiar od początku pandemii to 110 482. Według tego źródła koronawirusem SARS-CoV-2 zakaziło się już 1,9 miliona mieszkańców USA. Jeszcze w sobotę amerykańskie Centra do spraw Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC), które również regularnie publikuje nowe dane, donosiło o 1 920 904 przypadkach zakażenia i 109 901 zgonach.
Stany Zjednoczone są krajem najbardziej dotkniętym pandemią COVID-19 na świecie. Jednak w przeliczeniu na jednego mieszkańca, kilka krajów europejskich wyprzedza je pod względem liczby osób, które zmarły. Są to Francja, Włochy i Hiszpania.
"USA w znacznym stopniu przezwyciężyły kryzys"
Prezydent Donald Trump powiedział w piątek, że Stany Zjednoczone "w znacznym stopniu przezwyciężyły kryzys" i ponownie wezwał gubernatorów do łagodzenia ograniczeń w swoich stanach.
W szczytowym momencie kryzysu, w połowie kwietnia, USA odnotowywały około 3000 zgonów na dobę. W ostatnich dniach liczba ta spadła średnio do około 1000 zgonów i 20 000 dobowych zakażeń.
Jednak pracownicy służby zdrowia obawiają się nowej fali epidemii w wyniku wielkich protestów przeciwko brutalności policji i rasizmowi, podczas których nie są przestrzegane zasady dystansu społecznego, a wielu ich uczestników nie używa masek ochronnych.
Źródło: Reuters, PAP