Ćwierć miliona masek ochronnych od ONZ dla Nowego Jorku

Nowy Jork w epicentrum narodowego kryzysu
Źródło: TVN24

Dla nas Nowy Jork to nie tylko dom czy siedziba ONZ. To tętniąca życiem światowa stolica, poprzez którą świat komunikuje się, debatuje, handluje i prosperuje - oświadczył sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych Antonio Guterres, który przekazał miastu 250 tysięcy masek ochronnych w ramach pomocy w walce z epidemią koronawirusem. W imieniu nowojorskiej służby zdrowia odebrał je burmistrz Bill de Blasio.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

- Mówimy jednym głosem, aby wyrazić zdecydowane poparcie dla tego wielkiego miasta i jego dumnych mieszkańców. Dla nas Nowy Jork to nie tylko dom czy siedziba ONZ. To tętniąca życiem światowa stolica, poprzez którą świat komunikuje się, debatuje, handluje i prosperuje. W imieniu społeczności ONZ i korpusu dyplomatycznego mamy nadzieję, że ta skromna darowizna poprawi sytuację - powiedział Guterres. Darowane maski były częścią zapasów ONZ i stanowiły nadwyżkę w stosunku do obowiązujących wytycznych.

Szef ONZ z uznaniem wypowiedział się o lekarzach w Nowym Jorku, którzy pracują "odważnie, bezinteresownie i niestrudzenie" w odpowiedzi na rozprzestrzenianie się Covid-19 we wszystkich dzielnicach miasta.

CZYTAJ RAPORT TVN24.PL: KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Szpitale narzekają na brak sprzętu

Z kolei burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio poinformował w niedzielę, że za kilka dni miasto będzie potrzebować setek kolejnych respiratorów, a masek, fartuchów i innych materiałów medycznych wystarczy tylko do 5 kwietnia. Występując w programie CNN "State of the Union" de Blasio ostrzegł, że Nowy Jork musi przygotować się na "długi kryzys". Porównał obecną sytuację z epidemią grypy z 1918 roku oraz z Wielkim Kryzysem. Jak dodał, oprócz respiratorów miasto ma środki medyczne w ilości wystarczającej tylko na najbliższy tydzień. Kwestionuje to wiele nowojorskich szpitali, które już od wielu dni narzekają między innymi na brak masek, fartuchów medycznych i rękawiczek.

Pytany o swoje wypowiedzi sprzed dwóch tygodni, gdy zachęcał nowojorczyków do kontynuowania normalnego życia, odparł: - Moim zdaniem nie powinniśmy skupiać się na patrzeniu wstecz. Na pytanie dziennikarza CNN, czy wygłaszanie tego rodzaju opinii przynajmniej częściowo nie przyczyniło się do szybkiego rozprzestrzenienia wirusa, de Blasio odpowiedział, że nie należy skupiać się na jego punkcie widzenia. - Reaguję na newsy i próbuję uniknąć paniki - podkreślił.

"W Nowym Jorku czuję się jak na wojnie"

Burmistrz często krytykował prezydenta USA Donalda Trumpa za jego postawę wobec epidemii SARS-Cov-2. Pytany, czy działania głowy państwa też nie były dostateczne, przypomniał, że on sam odnosił się do braku zestawów testowych na wirusa. - To nie czas, by się nad tym zastanawiać. To czas, by koncentrować się na przetrwaniu najbliższych dwóch tygodni. (...) czas na odpowiadanie na pytania nadejdzie po zakończeniu tej wojny, ponieważ tutaj, w Nowym Jorku, czuję się jak na wojnie - stwierdził de Blasio.

Liczba zgonów w stanie Nowy Jork przekroczyła w niedzielę 1000, zaledwie miesiąc po tym, jak wykryto w tym stanie pierwszy przypadek koronawirusa - poinformowały władze stanowe. W samym Nowym Jorku - według danych z poniedziałku - liczba zgonów wzrosła do 965.

Czytaj także: