Szpitale w Mjanmie przestały normalnie działać, w Tajlandii wprowadzono częściowy lockdown w Bangkoku, wzrost zakażeń notują także służby medyczne w Kambodży i Wietnamie - liczba infekcji koronawirusem gwałtownie rośnie niemal w całym regionie Azji Południowo-Wschodniej, a rządy poszczególnych państw zaostrzają restrykcje. Do pogorszenia sytuacji epidemicznej przyczyniają się nowe warianty wirusa, a w niektórych krajach – zbyt wolna kampania szczepień i brak zasobów medycznych.
Różne formy obostrzeń, w tym ograniczenia w ruchu cudzoziemców i lockdowny, wprowadziły lub utrzymały w ostatnich dniach Filipiny, Indonezja, Malezja oraz Tajlandia. Na rosnącą liczbę zakażeń z niepokojem patrzą także władze Wietnamu i Kambodży, które dotąd relatywnie dobrze radziły sobie z ograniczaniem rozprzestrzeniania się COVID-19. Wyjątkowo trudna sytuacja panuje w Mjanmie, gdzie według oficjalnych danych wzrost liczby zachorowań znacznie przyspieszył na początku czerwca. W kraju brakuje tymczasem leków, tlenu medycznego, sprzętu oraz personelu.
Częściowy lockdown w Bangkoku, problemy szpitali w Mjanmie
Szpitale w Mjanmie przestały normalnie działać, gdy duża liczba lekarzy i personelu pielęgniarskiego dołączyła do strajku przeciwko wojskowemu reżimowi, który 1 lutego przejął w tym kraju władzę. Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że co najmniej 13 pracowników służby zdrowia zginęło podczas protestów, a 150 zostało aresztowanych. Setkom kolejnych grożą wyroki za udział w wymierzonych w juntę demonstracjach.
Sąsiednia Tajlandia, która z nową falą zakażeń walczy od połowy kwietnia, w poniedziałek wprowadziła częściowy lockdown w Bangkoku oraz dziewięciu prowincjach w jego sąsiedztwie i na południu kraju. Zamknięto place budowy, skrócono godziny działania centrów handlowych i zakazano jedzenia w restauracjach i kawiarniach.
Choć w Tajlandii rozpoczęła się masowa kampania szczepień, to obie dawki preparatów przeciwko koronawirusowi otrzymało jedynie 4 proc. mieszkańców. Wyjątkiem jest popularna wśród turystów prowincja Phuket, gdzie odsetek ten jest znacznie większy. W środę tajlandzkie ministerstwo zdrowia publicznego poinformowało o blisko 4,8 tys. zachorowań i nowym rekordzie 53 zgonów.
Sytuacja epidemiczna w Malezji i Indonezji
Rząd Malezji w poniedziałek bezterminowo przedłużył obowiązujący od początku czerwca całkowity lockdown. Jak poinformowała państwowa agencja informacyjna Bernama, ma on potrwać dopóki liczba zachorowań nie spadnie poniżej 4 tys. dziennie, tymczasem w środę poinformowano o blisko 6,3 tys. infekcji.
Malezyjczycy nie mogą podróżować między stanami, dystryktami ani dalej niż 10 km od miejsca zamieszkania, niedozwolone jest jedzenie w restauracjach i większość aktywności społecznej. Powszechnym widokiem na ulicach są policyjne i wojskowe posterunki i patrole.
Władze 276-milionowej Indonezji, największego kraju regionu, zapowiadają zaostrzenie obowiązujących tam regulacji w związku z kolejną falą zachorowań trwającą od końca maja. Zdaniem ekspertów doprowadziło do niej upowszechnienie się wariantu Delta koronawirusa.
W ostatnich dniach indonezyjskie służby medyczne każdego dnia notują ok. 20 tys. zakażeń. We wtorek szef delegacji Czerwonego Krzyża w Dżakarcie Jan Gelfand ocenił, że sytuacja w trzecim najludniejszym kraju Azji znajduje się na skraju katastrofy. Według agencji Reutera w dżakarckich szpitalach oddziały przeznaczone do leczenia pacjentów z COVID-19 są zapełnione w 93 proc.
"Nie chcemy przekroczyć czerwonej linii"
Filipiny, gdzie liczba zachorowań oscylowała w czerwcu wokół 5-7 tys. przypadków dziennie, we wtorek przedłużyły restrykcje obowiązujące w Manili i okolicznych prowincjach oraz ostrzejsze przepisy w środkowej i południowej części archipelagu. Regulacje mają obowiązywać co najmniej do połowy lipca.
W regionie stołecznym zamknięte są obiekty rozrywkowe, zakazane jest uprawianie sportów kontaktowych, zaś restauracje, siłownie i atrakcje turystyczne mogą przyjąć liczbę osób nieprzekraczającą 40 proc. swojej pojemności. Dotąd przeciwko COVID-19 zaszczepiło się niespełna 2,5 proc. Filipińczyków.
Wzrost zakażeń notują także służby medyczne w Kambodży i Wietnamie. W środę Kambodża, gdzie indyjski wariant koronawirusa wykryto w lutym, poinformowała o najwyższej liczbie zgonów i zachorowań. - Nie chcemy przekroczyć czerwonej linii, co doprowadziłoby do kolejnej blokady kraju - zapowiedziała rzeczniczka ministerstwa zdrowia Or Vandine wzywając obywateli do "odpowiedzialnego zachowania" mającego umożliwić zduszenie transmisji wirusa.
Trudności w szczepieniach
Do nowych fal zachorowań w Azji Południowo-Wschodniej przyczyniły się bardziej zaraźliwe warianty koronawirusa, w tym południowoafrykański wariant znany jako Beta i indyjski Delta, które dotarły tam w ostatnich miesiącach.
Dodatkowo w Malezji i Indonezji rozprzestrzenianie się choroby ułatwiło luźne traktowanie restrykcji w czasie przypadającego w połowie maja święta kończącego muzułmański miesiąc postu. Choć wszystkie kraje regionu rozpoczęły kampanie masowych szczepień swoich mieszkańców, to większość boryka się z dużymi niedoborami. Wyjątkiem jest Singapur, gdzie w pełni zaszczepiono blisko 37 proc. mieszkańców.
Jak oceniają analitycy i regionalne media, pogorszenie się sytuacji epidemicznej może doprowadzić do zapaści gospodarczej regionu oraz utrudni szersze otworzenie granic dla zagranicznych turystów planowane w Tajlandii, Indonezji i Wietnamie. Najlepsza sytuacja panuje w najmniejszych krajach Azji Południowo-Wschodniej, Laosie i Brunei, gdzie są wykrywane tylko pojedyncze przypadki, oraz Singapurze, który dzięki konsekwentnym restrykcjom i powszechnej kampanii szczepień utrzymuje przeważnie dwucyfrowy poziom dziennych infekcji.
Źródło: PAP