Zamiast dźwięku trąbki - sygnał ostrzegający przed atakiem rakietowym. "Ludzki błąd" postawił w czwartek w stan gotowości amerykańskich żołnierzy stacjonujących w bazie Camp Casey w południowokoreańskim Dongducheon, budząc obawy o możliwą agresję ze strony Pjongjangu.
Na początku grudnia północnokoreański reżim ostrzegał przed "prezentem" bożonarodzeniowym dla Amerykanów. Pjongjang przypomniał o terminie, który wyznaczył Waszyngtonowi na zmianę jego "wrogiej polityki" i przedstawienie nowych propozycji w rokowaniach dotyczących denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego.
Jak stwierdził wiceminister spraw zagranicznych KRLD Ri Tae Song, jest "całkowicie w rękach USA, jaki prezent bożonarodzeniowy dla siebie wybiorą".
"Błąd ludzki" postawił żołnierzy na nogi
Jak podało BBC, uruchomienie w czwartek alarmu przeciwrakietowego w bazie Camp Casey było wynikiem "błędu ludzkiego". Zadziałać powinien bowiem sygnał trąbki, który w bazach wojskowych USA informuje o zakończeniu dnia.
Według informacji przekazanych przez "Washington Post", syrena alarmowa postawiła amerykańskich żołnierzy w stan gotowości, budząc obawy o możliwość agresji ze strony Korei Północnej. Jak tłumaczył rzecznik bazy, podpułkownik Martyn Crighton, "operator [alarmu - red.] zidentyfikował błąd i niezwłocznie przekazał tę informację".
W internecie pojawiło się nagranie, które według autora, zarejestrowało czwartkowe zajście. Słychać na nim dźwięk syreny nad miastem. Crighton nie potwierdził jednak, że jest to materiał z bazy.
Oddalona o około 60 kilometrów od Seulu baza Camp Casey jest jedną z najważniejszych strategicznie jednostek USA na Półwyspie Koreańskim. Stacjonuje w niej kilkuset amerykańskich żołnierzy.
"Przepraszamy naszych widzów i opinię publiczną"
Zagrożenie ze strony Pjongjangu stało się przyczyną pomyłki także w Japonii. Nadawca publiczny NHK przekazał na swojej stronie internetowej oraz użytkownikom aplikacji mobilnej informację, że Korea Północna wystrzeliła pocisk, który spadł do wody w pobliżu Wysp Japońskich. Okazało się, że rakiety nie było, był za to test alarmu, który miał służyć celom szkoleniowym.
"Przepraszamy naszych widzów i opinię publiczną" - napisali przedstawiciele NHK w oświadczeniu. Wyjaśnili, że miał to być wewnętrzny test alarmu, przeprowadzony w celach szkoleniowych. Zapowiedziano, że stacja dokona przeglądu swoich procedur, aby zapobiec takim publikacjom w przyszłości.
Ostrzeganie obywateli przed klęskami żywiołowymi i zagrożeniami bezpieczeństwa jest jednym z zadań NHK. Państwowy nadawca regularnie przekazuje oficjalne alarmy np. dotyczące trzęsień ziemi i innych katastrof. Ostrzeżenie nadał także w 2017 roku, kiedy Korea Północna wystrzeliła rakiety, które przeleciały nad Przylądkiem Erimo.
Napięcie na linii Pjongjang-Waszyngton
W połowie grudnia szef sztabu generalnego północnokoreańskich sił zbrojnych Pak Dzong Czon ostrzegł z kolei, by "wrogie siły", ze Stanami Zjednoczonymi włącznie, nie prowokowały Pjongjangu, jeśli "chcą mieć pokój w Nowy Rok".
Korea Północna domaga się zniesienia międzynarodowych sankcji nałożonych na nią za zbrojenia oraz wstrzymania wszystkich wspólnych ćwiczeń wojskowych USA i Korei Południowej. Waszyngton żąda natomiast, aby najpierw podjęte zostały konkretne kroki w kierunku całkowitej, możliwej do zweryfikowania i nieodwracalnej denuklearyzacji Korei Północnej.
Korea Północna przeprowadziła w tym roku kilkanaście prób pocisków rakietowych. Eksperci oceniali te testy jako próby wywarcia nacisku na władze USA, by przed końcem roku zmieniły swoje stanowisko negocjacyjne.
Autor: ft/pm/kwoj / Źródło: BBC, PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: DVIDS/Capt. Daniel Parker