48-letnia Myeong Jae-wan zaatakowała siedmioletnią dziewczynkę w szkole w centrum miasta Daejeon w lutym. Jak podały południowokoreańskie media, kobieta zwabiła uczennicę do jednej z sal, obiecując jej książkę i ugodziła ją nożem.
BBC opisuje, że dziewczynki zaczęto szukać po tym, jak kierowca autobusu poinformował szkołę, że nie wsiadła do niego po zajęciach. Uczennica została znaleziona później w szkole z ranami kłutymi, obok nauczycielki. Kobieta miała ranę na szyi, która - według policji - mogła być wynikiem samookaleczenia.
Agencja Yonhap podaje, że nauczycielka została również oskarżona o kopnięcie i uszkodzenie szkolnego komputera oraz napaść na innego nauczyciela, do której doszło na kilka dni przed morderstwem.
Prokuratura chciała kary śmierci
Prokuratorzy domagali się dla nauczycielki kary śmierci. Jak pisze dziennik "Chosun Daily", przekonywali, że "należy wziąć pod uwagę brutalne zabójstwo niewinnego dziecka oraz prośbę rodziny ofiary o surową karę".
Południowokoreański sąd skazał w poniedziałek kobietę na dożywocie. Stwierdził, że chociaż ryzyko ponownego popełnienia przestępstwa jest "wysokie", "trudno jest stwierdzić", że podejrzana musi zostać stracona.
"Chosun Daily" informuje, że rodzina ofiary oświadczyła po ogłoszeniu wyroku, że umożliwia on zwolnienie warunkowe i zapowiedziała złożenie apelacji.
Sąd oświadczył, że "nawet jeśli oskarżona zostanie zwolniona warunkowo, istnieją środki, takie jak elektroniczne urządzenie monitorujące i wymogi dotyczące przestrzegania przepisów, które w pewnym stopniu zapobiegają recydywie". Kobieta została zobowiązana do noszenia elektronicznego urządzenia śledzącego przez 30 lat.
Jak podaje "Chosun Daily", nauczycielka twierdziła, że w momencie popełnienia przestępstwa znajdowała się w stanie ograniczonej poczytalności, ale sąd nie przyjął tego argumentu. Stwierdził, że "chociaż długotrwała depresja oskarżonej mogła mieć wpływ na popełnienie przestępstwa, nie może ona uzasadniać tego czynu".
W swoim ostatnim oświadczeniu Myeong Jae-wan przeprosiła rodzinę ofiary. "Jest mi niezmiernie przykro, że tak bezsensowny czyn popełniła nauczycielka w miejscu, które powinno być najbezpieczniejsze" - powiedziała, cytowana przez "The Korea Herald".
Według prokuratorów kobieta nie okazywała skruchy podczas śledztwa. Jednak, jak pisze BBC, nauczycielka złożyła do sądu dziesiątki listów wyrażających żal.
Agresywne zachowania nauczycielki
Urząd do spraw edukacji w Daejeon informował w lutym, że nauczycielka wystąpiła wcześniej o sześciomiesięczny urlop z powodu depresji, ale wróciła do pracy po 20 dniach, gdy lekarz uznał ją za zdolną do pracy.
Urząd przekazał też, że przed atakiem na uczennicę kobieta agresywnie chwyciła innego nauczyciela za szyję. W dniu ataku do szkoły przyszło dwoje urzędników oświaty, by wyjaśnić wcześniejszy incydent.
Po ataku na dziewczynkę przywódcy Korei Południowej zaapelowali o wprowadzenie takich środków bezpieczeństwa, aby zapobiec podobnym incydentom w przyszłości.
Autorka/Autor: Justyna Sochacka
Źródło: BBC, Yonhap, "Chosun Daily", "The Korea Herald", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: YONHAP/PAP/EPA