Kolejne zarzuty dla byłego prezydenta. Za próbę sprowokowania konfliktu zbrojnego

Jun Suk Jeol
Południowokoreański prezydent Jun Suk Jeol
Źródło: Reuters
Były prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol usłyszał dodatkowe zarzuty - nadużycia władzy i pomocy wrogiemu państwu, związane z krótkotrwałym wprowadzeniem przez niego stanu wojennego w zeszłym roku.
Kluczowe fakty:
  • Były prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol 3 grudnia ubiegłego roku ogłosił wprowadzenie stanu wojennego, który został uchylony przez parlament.
  • Został oskarżony o zamach stanu, teraz usłyszał dodatkowe zarzuty. W kwietniu Jun został poddany procedurze impeachmentu, a w kraju odbyły się wybory prezydenckie.
  • Więcej o wyborach, ich zwycięzcy i dlaczego w czasie całej kampanii nosił kamizelkę kuloodporną w "Podcaście o zagranicy" w TVN24+.

Prokurator zarzucił byłemu prezydentowi kraju, że próbował sprowokować konflikt zbrojny między Koreą Południową a Północną poprzez wprowadzenia stanu wojennego. Śledczy powołują się na dowody znalezione w telefonie komórkowym oficera wojskowego, które zawierały wiadomości sugerujące potencjalne prowokacje przeciwko Korei Północnej, takie jak "drony" i "uderzenie chirurgiczne".

Jak tłumaczył rzecznik prasowy prokuratury, prezydent Jun, były minister obrony Kim Jong-hyun i były szef wywiadu wojskowego Jeo In-hyung planowali sprowokować atak Korei Północnej na Południe. Chcieli wywołać napięcia w kraju, co miało być uzasadnieniem wprowadzenia przez Yoona stanu wojennego. Kim i Jeo również usłyszeli te same dodatkowe zarzuty.

Miał zlecić tajną operację na Północy

Jun i jego dowódcy wojskowi mieli też wydać rozkaz przeprowadzenia tajnej operacji dronów na Północy w celu zaognienia napięć między sąsiadami i uzasadnienia dekretu o stanie wojennym.

W październiku ubiegłego roku Korea Północna poinformowała, że ​​Korea Południowa wysłała drony do rozrzucania antyreżimowych ulotek nad Pjongjangiem i opublikowała zdjęcia szczątków rozbitego południowokoreańskiego drona wojskowego. Korea Południowa odmówiła wówczas ujawnienia, czy wysłała drony.

Jun i Kim zaprzeczyli, jakoby ogłosili stan wojenny, aby zaszkodzić interesom narodowym Korei Południowej. Według doniesień medialnych Jeo wyraził głębokie ubolewanie, że nie zakwestionował rozkazu Juna. Rzecznik prokuratora stwierdził, że tłumaczenie się Jeo z notatek znalezionych na jego telefonie komórkowym było pozbawione logicznego sensu.

Ogłoszenie stanu wojennego przez prezydenta Korei Południowej

Dekret o stanie wojennym wydany przez Juna 3 grudnia ubiegłego roku został uchylony po około sześciu godzinach. Ustawodawcy, którzy zostali zmuszeni do wspięcia się na mury budynku parlamentu, aby przedostać się przez pierścień sił bezpieczeństwa, odrzucili postanowienie prezydenta.

Były prezydent został już aresztowany w styczniu, ale po 52 dniach zwolniono go z aresztu z przyczyn formalnych. Jun został odsunięty od władzy w kwietniu, gdy Trybunał Konstytucyjny utrzymał w mocy wniosek parlamentu o jego impeachment.

Prawo Korei Połiudniowej przewiduje karę śmierci lub dożywotniego więzienia za zamach lub zdradę stanu, choć od dziesięcioleci w kraju nie odbyła się żadna egzekucja.

Czytaj także: