Koniec stanu wyjątkowego. Strzały nie milkną


Po tygodniach spekulacji i sprzecznych sygnałów rząd Syrii zaaprobował w końcu projekt ustawy znoszącej stan wyjątkowy, obowiązujący w tym kraju od 48 lat.

Zniesienie stanu wyjątkowego było jednym z najważniejszych żądań uczestników antyprezydenckich demonstracji. Stan wyjątkowy umożliwiał reżimowi m.in. przetrzymywanie ludzi w areszcie bez postawienia zarzutów.

Decyzję tę musi jeszcze zatwierdzić parlament, ale na sesji planowanej na 2 maja nie oczekuje się sprzeciwu.

Jak poinformowała rządowa agencja SANA, rząd rozwiązał także specjalny sąd bezpieczeństwa, przed którym toczą się sprawy więźniów politycznych, oraz przyjął nowe prawo zezwalające na organizowanie pokojowych demonstracji.

Krwawa rozprawa w Homs

Niezależnie od postanowienia rządu, wtorek jest kolejnym dniem, gdy władze krwawo tłumią protesty przeciwko władzy. Co najmniej cztery osoby zginęły o świcie podczas manifestacji w mieście Homs w środkowej części kraju.

Jak informują świadkowie, we wtorek do południa 700-tysięczny Homs przypominał opuszczone miasto. Zamknięte były sklepy, targowiska i szkoły.

Jeden z aktywistów relacjonował, że siły bezpieczeństwa, w tym nieregularne bojówki prezydenta Baszara Asada, "ganiały ludzi po ulicach do godz. 6 rano (5 czasu polskiego)". Według innego działacza rannych zostało co najmniej 25 osób.

Demonstranci nie chcą ustąpić

W poniedziałek na Placu Zegarowym w centrum Homs zebrały się setki ludzi. Przynieśli ze sobą materace, żywność i wodę, zapowiadając, że pozostaną tam, dopóki Asad nie ustąpi. Według świadków policja wezwała przez głośniki, by demonstranci rozeszli się, wyznaczając im czas do godz. 2 w nocy. Po upływie wyznaczonego czasu wkroczyły siły bezpieczeństwa, wystrzeliwując gaz łzawiący i strzelając z ostrej amunicji do uciekających.

Według obrońców praw człowieka od 18 marca, gdy w Syrii rozpoczęły się antyprezydenckie protesty inspirowane wydarzeniami w Egipcie i Tunezji, siły bezpieczeństwa zabiły ok. 200 demonstrantów.

Demonstracje, pierwsze tak duże od czasu bezwzględnego stłumienia islamskiego powstania w 1982 roku, przyciągają wszystkie grupy społeczne - od ugrupowań świeckich, lewicowych, plemiennych po islamistów i studentów.

"Zbrojne powstanie"

W poniedziałek syryjskie MSW ogłosiło, że antyrządowe manifestacje, których uczestnicy domagają się ustąpienia prezydenta, to zbrojne powstanie dowodzone przez uzbrojone grupy radykalnych salafitów. Syryjskie władze obwiniają siły zewnętrzne, w tym Liban i ugrupowania islamistyczne, o wywoływanie niepokojów.

Źródło: PAP