Od pierwszego w historii bezpośredniego ataku Iranu na terytorium Izraela 13 kwietnia 2024 roku Strzała (hebr. Hec, ang. Arrow) uratowała tysiące Izraelczyków. Według sił powietrznych Izraela skuteczność systemu, który przez lata pozostawał w cieniu słynnej Żelaznej Kopuły, w ostatnich tygodniach wyniosła 80-90 procent.
Oba systemy są częścią tarczy antyrakietowej Izraela. Żelazna Kopuła przechwytuje rakiety krótkiego zasięgu, pociski artyleryjskie i moździerze w promieniu kilkunastu kilometrów. Strzała natomiast jest przeznaczona do neutralizacji rakiet balistycznych średniego i dalekiego zasięgu - na przykład z Iranu - ale także poza atmosferą.
- (W latach 80. - red) armia uważała, że pociski balistyczne nie są wystarczająco precyzyjne, by trafiać cele wojskowe, a państwa arabskie nie odważą się uderzyć w skupiska ludności cywilnej - powiedział Iwri w opublikowanym w piątek artykule na portalu Walla. Radzieckie pociski balistyczne Scud (R-17 Elbrus) zostały użyte przez Egipt i Syrię już podczas wojny Jom Kipur w 1973 roku, jednak ludność cywilna Izraela praktycznie nie ucierpiała.
Problemy z finansowaniem. "Wiele osób nie wierzyło"
Jako wiceszef sztabu głównego w 1985 roku Iwri rozpoczął współpracę z amerykańskim programem obrony państw NATO przed atakami rakiet balistycznych ze strony ZSRR (tak zwane Gwiezdne Wojny). - Pomysł przechwycenia jednej rakiety przez drugą był wówczas uznawany za niezwykle ambitny. Wiele osób nie wierzyło, że rakieta trafi drugą rakietę, kiedy obie lecą z ogromną prędkością - wspomina.
Stany Zjednoczone zgodziły się sfinansować 80 procent badań, państwowy Izraelski Przemysł Lotniczy (IAI) 20 procent, natomiast ministerstwo obrony w Tel Awiwie - jak powiedział Iwri - "nie dało ani szekla". Armia izraelska nie chciała inwestować w system, nawet kiedy przywódca Iraku Saddam Husajn ostrzelał Teheran rakietami Scud w 1988 roku podczas wojny iracko-irańskiej.
Pierwszy test systemu Strzała‑1 odbył się tydzień po inwazji Iraku na Kuwejt, 9 sierpnia 1990 roku. Ówczesny minister obrony i późniejszy premier Izraela Icchak Rabin przekonał się o znaczeniu programu, kiedy Syria zaczęła rozwijać program broni chemicznej na Scudach.
- Rabin zgodził się, że potrzebujemy Strzały, nawet jeśli przechwyci tylko 80 procent pocisków. (...) Po latach widzę, że tak działają Irańczycy: próbują wystrzelić jak największe salwy, których nie da się przechwycić - zaznaczył Iwri.
"Nie można zapobiec wszystkim atakom"
Podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku Irak wystrzelił na Izrael 41 pocisków Al-Husajn (zmodyfikowaną wersją Scuda), jednak w latach 90. wojsko nadal nie popierało projektu, obawiając się, że odbierze on środki ważniejszym celom.
Jednak mimo obcięcia połowy finansowania przez Pentagon prace nad działającym dzisiaj systemem Strzała‑2 zostały ukończone. Następnie powstała Strzała‑3, czyli system zdolny do przechwytywania rakiet balistycznych poza atmosferą. USA wydały na program łącznie ponad 4,5 miliarda dolarów.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Program Strzała powstał z myślą o zagrożeniu ze strony Syrii i Iraku, jednak zmieniło się to, kiedy na początku lat 90. Iran rozpoczął prace nad pociskiem balistycznym Szahab‑3 (per. meteor) o zasięgu 1300 kilometrów, czyli umożliwiającym dosięgnięcie Izraela. Iwri podkreślił również, że zawsze będzie brakować pocisków przechwytujących, ponieważ system projektowany jest z myślą o minimalnie niezbędnej obronie. - Nie da się kupić tylu rakiet przechwytujących, by starczyło na każdy możliwy scenariusz - zaznaczył.
- Kiedy Strzała chroni front wewnętrzny, siły powietrzne niszczą wyrzutnie i magazyny rakiet wroga, zanim te zostaną użyte. (...) Nie można stworzyć całkowitej obrony i nie można zapobiec wszystkim atakom - tłumaczył izraelski generał.
Autorka/Autor: kgr/lulu
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: SVEN NACKSTRAND/AFPI/PAP/EPA