"Jest relatywnie bezpiecznie". Sytuacja w Kijowie. Relacja Mateusza Lachowskiego

Źródło:
TVN24
Mateusz Lachowski o sytuacji w Kijowie
Mateusz Lachowski o sytuacji w KijowieTVN24
wideo 2/5
Mateusz Lachowski o sytuacji w KijowieTVN24

W samym Kijowie jest bardzo bezpiecznie - powiedział w TVN24 Mateusz Lachowski, dokumentalista i dziennikarz, który przebywa obecnie w ukraińskiej stolicy.  - Pomijając to, że raz na jakiś czas jest ostrzał, to sam Kijów jest już takim miejscem, które przypomina miasto sprzed wojny, to znaczy, że jest bardzo dużo ludzi na ulicach, jeżdżą samochody - opisywał. Relacjonował też między innymi jak wygląda sytuacja w drugim największym mieście kraju, Charkowie, w którym był kilka dni temu.

Atak Rosji na Ukrainę. 54. dzień inwazji. Czytaj relację w tvn24.pl

Dziennikarz i dokumentalista Mateusz Lachowski, który przebywa obecnie w Kijowie, na antenie TVN24 opowiadał o tym, jak wygląda sytuacja w ukriańskiej stolicy. Rosyjskie wojska opuściły obwód kijowski na początku kwietnia. Do samego Kijowa nie udało im się wedrzeć. Zostały kilka razy wypchnięte przez ukraińskich obrońców, bardzo długo jednak miasto było ostrzeliwane.

- W samym Kijowie jest bardzo bezpiecznie, w pewien sposób wesoło - mówił, nawiązując do atmosfery panującej w miejscu, w którym przebywa.

- Pomijając to, że raz na jakiś czas jest ostrzał, to sam Kijów jest już naprawdę takim miejscem, które przypomina miasto sprzed wojny, to znaczy, że jest bardzo dużo ludzi na ulicach, jeżdżą samochody, jest relatywnie bezpiecznie - mówił dalej.

Lachowski: Rosjanie nie są w stanie podejść bezpośrednio pod Charków

Jak dodał, sytuacji w ukraińskiej stolicy nie da się porównać na przykład z Charkowem. - Bo tam naprawdę trwa ostrzał i ciągle go słychać, ponieważ pozycje rosyjskie są relatywnie blisko i ponieważ rakiety spadają na całą północną część miasta, czasami też na centrum. Słychać po prostu, kiedy Rosjanie zaczynają strzelać. Robią to każdego dnia, codziennie w tych strzałach giną ludzie, używają amunicję kasetową, tam gdzie mogą strzelają gradami - opisywał Lachowski.

Mówił, że "w tej chwili Rosjanie nie są w stanie podejść bezpośrednio pod Charków". - Był taki moment, że byli na przedmieściach, ale to było kilka tygodni temu. W te chili starają się jakoś okrążyć Charków, ale to nie jest łatwe, bo to jest drugie największe miasto Ukrainy, ono ma półtora miliona mieszkańców. W tej chwili jest tam około dziewięciuset tysięcy ludzi, może nawet milion, bo część ludzi wraca do miasta - relacjonował.

CharkówGoogle Maps

Lachowski: bardzo nieprzyjemne wiadomości napływają z Donbasu

Lachowski opisywał także sytuację we wschodniej części kraju. - Niestety bardzo nieprzyjemne wiadomości napływają z Donbasu. Jeszcze nie jakieś mówiące o klęsce dla Ukraińców, bo do tego na razie nie doszło. Jeszcze nie zaczęła się główna część tej ofensywny, chociaż atak Rosjan już trwa. Sztab ukraiński informuje o tym, że już są gotowi, żeby tę ofensywę przeprowadzić, że już zebrali tę grupę uderzeniową - zaznaczył.

Autorka/Autor:mjz/adso

Źródło: TVN24

Tagi:
Raporty: