Szefowie izraelskich służb wywiadowczych nie przewidzieli ataku Hamasu. Jednym głosem przyznają się do porażki

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters

Szef izraelskiego wywiadu wojskowego Aman rozesłał list do swoich podwładnych, w którym przyznał, że jego służby nie przewidziały ataku Hamasu ze Strefy Gazy - podała agencja Reutera. Wcześniej we wtorek również szef izraelskiej agencji wywiadowczej Szin Bet wziął na siebie odpowiedzialność za niezapobieżenie atakowi Hamasu na izraelskie miasta.

Agencja Reutera podała, że list szefa Amanu, generała Aharona Haliwy, został opublikowany przez izraelskie media. Doniesienia o tym wydarzeniu potwierdził w rozmowie z Reuterem rzecznik wywiadu wojskowego. Reuters poinformował także, że Haliwa wziął na siebie pełną odpowiedzialność za to, że jego służby nie przewidziały ataku Hamasu ze Strefy Gazy.

"Podczas wszystkich moich wizyt w jednostkach wywiadu wojskowego w ciągu ostatnich 11 dni (...) podkreśliłem, że początek wojny był porażką wywiadowczą" - ujawnił generał w oświadczeniu, cytowanym przez portal Times of Israel.

"Dyrekcja Wywiadu Wojskowego pod moim dowództwem nie ostrzegła przed atakiem terrorystycznym przeprowadzonym przez Hamas" - dodał Haliwa. "Zawiedliśmy w naszej najważniejszej misji i jako szef wywiadu wojskowego ponoszę pełną odpowiedzialność za tę porażkę (...) To, co należy zbadać, zbadamy w najgłębszy i najbardziej wszechstronny sposób i wyciągniemy wnioski" - dodał. Podkreślił, że przed Izraelem jest obecnie jedno zadanie: "odeprzeć atak i wygrać".

Ponad tysiąc ofiar

W Izraelu funkcjonują trzy uzupełniające się agencje wywiadowcze: agencja wywiadu wojskowego Aman, pełniąca głównie funkcje kontrwywiadowcze Szin Bet oraz Mosad, odpowiedzialny za wywiad zagraniczny.

Wcześniej do porażki przyznali się szefowie innych izraelskich służb. 12 października w podobnym tonie wypowiedział się szef sztabu Sił Obronnych Izraela, generał Herzi Halewi. - Siły Zbrojne Izraela są odpowiedzialne za bezpieczeństwo kraju i jego obywateli, a w sobotę (7 października) rano w okolicy Strefy Gazy nie poradziliśmy sobie z tym - przyznał.

- Będziemy wyciągać wnioski, będziemy badać, ale teraz jest czas na wojnę - dodał Halewi.

Do błędów w ocenie sytuacji przyznał się także szef izraelskiej agencji wywiadowczej Szin Bet Ronen Bar. "Pomimo szeregu działań, które przeprowadziliśmy, niestety w sobotę nie byliśmy w stanie wydać ostrzeżenia, które pozwoliłoby udaremnić atak" - napisał w oświadczeniu skierowanym do swoich podwładnych.

"Odpowiedzialność za to spoczywa na mnie, jako na osobie, która kieruje organizacją. Będzie czas na dochodzenie. Teraz walczymy" - dodał Ronen Bar. "Nasi ludzie wykazali się męstwem, odwagą i duchem walki. Siły rozmieszczone na południu przechodziły od bitwy do bitwy, stawiając czoła dziesiątkom terrorystów. Każdy, kto nosił broń, ruszył do walki" – podkreślił.

Atak Hamasu na Izrael

W sobotę, 7 października, działającej w Strefie Gazy terrorystycznej organizacji Hamas udało się oślepić izraelskie systemy monitoringu granicy i najechać przygraniczne osiedla, posterunki oraz odbywający się na wolnym powietrzu festiwal muzyczny.

Z rąk terrorystów zginęło ponad 1200 osób, a około 200 zostało uprowadzonych na teren Gazy. Hamas zagroził zabijaniem zakładników, jeżeli Izrael nie zrezygnuje z ostrzału Strefy. Wśród zabitych i porwanych znajdują się dzieci, kobiety, seniorzy.

Autorka/Autor:asty, tas/ft,mm,mrz

Źródło: PAP, Reuters