Szef sztabu armii izraelskiej (IDF) Herzi Halevi oświadczył w niedzielę, że IDF zatwierdziła plany operacyjne ofensywy w Rafah. Egipt ostrzegł przed konsekwencjami takiego ataku. Również prezydent USA Joe Biden sugerował premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu, że nie powinien dokonywać ataku bez zapewnienia bezpieczeństwa znajdującej się tam ludności. Nie powstrzymało to jednak izraelskiej armii przed atakiem na miasto w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Szef sztabu armii izraelskiej (IDF) Herzi Halevi oświadczył w niedzielę, że IDF zatwierdziła plany operacyjne ofensywy w Rafah.
W leżącym przy granicy egipskiej mieście, określanym przez Izrael jako "ostatni bastion Hamasu w Strefie Gazy", przebywa obecnie około 1,4 miliona uchodźców, którzy schronili się tam przed toczącymi się na północy walkami między armią a ugrupowaniami terrorystycznymi.
MSZ Egiptu pisze o "strasznych konsekwencjach" potencjalnego izraelskiego ataku na to miasto w południowej Gazie.
"Egipt wezwał do zjednoczenia wszystkich międzynarodowych i regionalnych wysiłków, aby zapobiec atakowi na palestyńskie miasto Rafah" - dodało w niedzielnym oświadczeniu jego ministerstwo spraw zagranicznych.
Jak przypomniała agencja AP, powołując się na zachodnich i egipskich urzędników, Egipt zagroził zawieszeniem traktatu pokojowego z Izraelem, jeśli do Rafah zostaną wysłane wojska. Porozumienie pokojowe zawarte w Camp David w latach 70. XX wieku było kamieniem węgielnym stabilności w regionie. Władze Egiptu obawiają się, że izraelska akcja zbrojna w Rafah doprowadziłaby do masowego napływu palestyńskich uchodźców, którzy mogliby nigdy nie dostać zgody na powrót do Strefy Gazy.
Koniec negocjacji w sprawie uwolnienia zakładników
Z kolei Hamas przekazał kanałowi telewizyjnemu Al-Aksa, że "Netanjahu próbuje uniknąć porozumienia o zawieszeniu broni poprzez masową rzeź i nową katastrofę humanitarną w Rafah. Atak wojskowy na Rafah oznacza zaprzestanie negocjacji w sprawie umowy i zwolnienia zakładników."
Plany rozpoczęcia ofensywy lądowej Izraela w Rafah zostały też krytycznie ocenione przez USA.
W niedzielę Biały Dom oznajmił, że Biden powiedział premierowi Netanjahu, że Izrael nie powinien kontynuować operacji wojskowej w Rafah bez planu zapewniającego bezpieczeństwo ponad milionowi uchodźców znajdujących się w mieście.
Nocny atak zakończony odbiciem zakładników
Apele Egiptu i USA nie powstrzymały jednak ataku izraelskiej armii na Rafah, podczas którego uwolniono dwóch zakładników z rąk Hamasu. Zidentyfikowano ich jako 60-letniego Fernando Simona Marmana i 70-letniego Louisa Hara. W komunikacie izraelskiej armii podano, że obaj są w dobrym stanie zdrowia.
Jak powiedział izraelski pułkownik Richard Hecht operacji dokonano po zebraniu "precyzyjnych danych wywiadowczych", a budynek, w którym byli przetrzymywani zakładnicy, "był obserwowany od pewnego czasu".
Podczas nocnej akcji, której towarzyszył intensywny ostrzał z powietrza, żołnierze osłaniali uwalnianych własnymi ciałami - podał portal Times of Israel. W ocenie zarządzanego przez Hamas resortu zdrowia Strefy Gazy, w nocy w Rafah zginęło co najmniej 67 Palestyńczyków.
Netanjahu we wpisie na platformie X podziękował w poniedziałek rano żołnierzom i policjantom ze specjalnej jednostki antyterrorystycznej, którzy nocą uwolnili Izraelczyków porwanych w październiku z kibucu Nir Yizhak.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył przy tym, że zakładnicy mogli zostać uwolnieni "tylko przy kontynuacji presji militarnej". Dodał, że "nie spocznie, póki nie sprowadzi do domu wszystkich uprowadzonych Izraelczyków".
Podczas ataku z 7 października Hamas zabił - jak się ocenia - około 1200 osób i uprowadził 250. Atak spowodował wybuch wojny, podczas której Izrael zabił ponad 28 tysięcy Palestyńczyków i spowodował olbrzymie zniszczenia Strefy Gazy. Ponad 100 zakładników zostało już uwolnionych. Według Izraela w niewoli Hamasu pozostaje dalszych 100. Około 30 zakładników zmarło lub zostało zabitych.
Źródło: PAP