Premier Iraku Nuri al-Maliki oświadczył na forum parlamentu, że siły irackie nie są na razie w stanie przejąć od Amerykanów odpowiedzialności za bezpieczeństwo państwa.
- Wciąż potrzebujemy dodatkowych wysiłków i czasu na to, by nasze siły zbrojne stały się zdolne do przejęcia odpowiedzialności za bezpieczeństwo wszystkich prowincji irackich od sił koalicyjnych, które tak bardzo pomogły nam w walce z terroryzmem - oświadczył Maliki.
Wystąpienie irackiego premiera wyprzedziło o kilka godzin zapowiedziane na poniedziałek wieczorem czasu polskiego zaprezentowanie Kongresowi USA oficjalnego amerykańskiego raportu na temat postępów normalizacji w Iraku. Raport przedstawią ambasador USA w Bagdadzie Ryan Crocker i naczelny dowódca wojsk amerykańskich w Iraku, generał David Petraeus. Według specjalistów informacje z raportu będą mieć znaczący wpływ na dalszy rozwój polityki Stanów Zjednoczonych w Iraku.
Maliki oświadczył, iż w rezultacie skierowania do rejonu Bagdadu dodatkowych wojsk amerykańskich częstotliwość aktów przemocy zmniejszyła się tam o 75 procent. Nie podał jednak żadnych konkretnych liczb na ten temat.
- Kluczem do odbudowy, rozwoju gospodarczego i poprawy poziomu życia ludności jest bezpieczeństwo. Osiągnęliśmy sukces, zapobiegając pogrążeniu się Iraku w wojnie międzywyznaniowej i jestem w pełni przekonany, że narodowe pojednanie jest naszą jedyną drogą, jaka doprowadzi Irak do bezpieczeństwa - powiedział iracki premier.
Podobnego zdania jest większość społeczeństwa Iraku. Mieszkańcy Bagdadu uważają, że amerykańscy żołnierze są niezbędni do zachowania porządku w kraju.
- Amerykańskie siły powinny zostać, bo sytuacja w Iraku jest niestabilna, a armia Stanów Zjednoczonych nie powinna zostawiać kraju bez kontroli - mówi mieszkaniec Bagdadu.
Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Archiwum