Po wielu tygodniach impasu iracki parlament wybrał we wtorek swego spikera. Został nim umiarkowany polityk, sunnita Salim al-Dżaburi - podała iracka telewizja, wskazując, że otrzymał on bezwzględną większość. Głosowanie odbyło się za zamkniętymi drzwiami.
Za Dżaburim głosowało 194 deputowanych w liczącym 328 miejsc parlamencie; 60 parlamentarzystów wstrzymało się od głosu. Drugi kandydat Szoruk al-Abajaczi dostał zaledwie 19 głosów.
Trzy miesiące po wyborach coś się rusza?
Wybór przewodniczącego parlamentu to - jak zauważa agencja Associated Press - pierwszy formalny krok w procesie powoływania nowego rządu w Iraku, co jest kluczowe w obliczu nasilającej się zbrojnej rebelii islamistycznej. Dżihadyści z sunnickiego ugrupowania Islamskie Państwo kontrolują już znaczne obszary na północy i zachodzie kraju.
Impas dotyczący wyboru spikera przełamano prawie trzy miesiące po wyborach parlamentarnych, które odbyły się 30 kwietnia. Wciąż nie wiadomo, czy iraccy deputowani osiągnęli konsensus w sprawie najbardziej spornej kandydatury premiera - pisze AP.
Prezydent musi się pojawić za miesiąc
Zgodnie z konstytucją parlament ma teraz 30 dni na wybranie prezydenta, który z kolei będzie miał 15 dni, by zwrócić się do lidera największego ugrupowania w parlamencie w celu utworzenia rządu.
Zgodnie z niepisaną umową zawartą po amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 r. stanowisko spikera ma otrzymać sunnita, prezydenta - Kurd, a premiera - szyita.
Rządzący od 2006 r. premier Nuri al-Maliki, lider tworzącej najsilniejszą frakcję parlamentarną koalicji Państwo Prawa, ubiega się o trzecią kadencję, ale przeciwstawiają się temu sunnici i Kurdowie, oskarżający go o popieranie interesów szyickiej większości Iraku kosztem mniejszości. Odejścia Malikiego chcą także rywalizujące z Państwem Prawa ugrupowania szyickie.
Autor: adso\mtom / Źródło: PAP