Dziewięć osób, w tym sześcioro uczniów szkół średnich, zatrzymała hongkońska policja. Są podejrzani o działalność terrorystyczną. Jak poinformowały władze miasta, zatrzymani mieli planować ataki bombowe na sądy, linie kolejowe i tunele.
Steve Li z wydziału bezpieczeństwa państwowego hongkońskiej policji oświadczył na konferencji prasowej, że grupa zatrzymanych osób w wieku 15-39 lat usiłowała wytwarzać ładunki wybuchowe o dużej mocy w "chałupniczym laboratorium w hostelu". - Sześcioro z nich to uczniowie szkół średnich - przekazał Li. Jego zdaniem zatrzymani należą do samozwańczej rewolucyjnej organizacji Returning Valiant, która dąży do niepodległości Hongkongu.
Według Li zatrzymani chcieli przeprowadzić serię zamachów bombowych między innymi na sądy, tunel łączący wyspę Hongkong z półwyspem Koulun i linie kolejowe, aby "zmaksymalizować szkody dla społeczeństwa".
Policja twierdzi, że w pokoju hotelowym w dzielnicy Tsim Sha Tsui funkcjonariusze znaleźli materiały wybuchowe, środki chemiczne i sprzęt używany do robienia bomb, a także hełmy, tarcze, broń pneumatyczną i krótkofalówki. W ramach operacji policja zablokowała również konto bankowe, na którym było około 600 tysięcy dolarów hongkońskich (292 tysięcy złotych).
Prodemokratyczne protesty w Hongkongu
1 lipca w 24. rocznicę przyłączenia Hongkongu do Chin 50-letni mężczyzna zaatakował nożem policjanta, a następnie popełnił samobójstwo. Policja oceniła, że był on "samotnym wilkiem".
Przez całą drugą połowę 2019 roku Hongkongiem wstrząsały masowe, często gwałtowne prodemokratyczne protesty. Demonstracje wygasły wraz z nadejście pandemii COVID-19. W ostatnich miesiącach władze zaostrzyły kampanię tłumienia sprzeciwu, nasiliły kontrolę ideologiczną i ograniczyły demokratom możliwość udziału w życiu politycznym miasta.
Źródło: PAP