Zarzuty publikowania "wywrotowych treści". Blinken wzywa do "natychmiastowego uwolnienia" pracowników Stand News

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Władze Hongkongu postawiły zarzuty publikowania "wywrotowych treści" dwóm redaktorom Stand News. Dziennikarze prodemokratycznego portalu zostali zatrzymani w środę podczas policyjnego nalotu na redakcję. Sekretarz stanu USA Antony Blinken wezwał władze Chin i Hongkongu do ich natychmiastowego uwolnienia.

W środę ponad stu policjantów z wydziału bezpieczeństwa państwowego hongkońskiej policji weszło do redakcji Stand News, przeszukało pomieszczenie i zabrało komputery. Zatrzymano sześć osób związanych z portalem i zablokowano jego konto bankowe, zmuszając go do wstrzymania działalności.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Dwóm spośród zatrzymanych osób postawiono w czwartek zarzuty spiskowania w celu publikacji wywrotowych treści. Pozostali pozostaną w areszcie i będą przesłuchiwani – poinformowała policja w komunikacie.

Władze nie podały nazwisk osób, którym postawiono formalnie zarzuty, ale agencja Reutera dotarła do dokumentów świadczących, że jest to były redaktor naczelny Stand News Chung Pui-kuen i pełniący obowiązki redaktora naczelnego przed zamknięciem portalu Patrick Lam. Portal Hong Kong Free Press (HKFP) przekazał, że w gronie zatrzymanych są także cztery osoby, które do listopada zasiadały w zarządzie portalu, w tym znana z poparcia dla ruchu demokratycznego piosenkarka Denise Ho oraz była posłanka hongkońskiego parlamentu, prawniczka Margaret Ng.

Apel z USA

Sekretarz stanu USA Antony Blinken wezwał władze Chin i Hongkongu do ich natychmiastowego uwolnienia. - Wzywamy władze Chińskiej Republiki Ludowej i Hongkongu do zaprzestania atakowania wolnych i niezależnych mediów Hongkongu i do natychmiastowego uwolnienia tych dziennikarzy i szefów mediów, którzy zostali niesłusznie zatrzymani i oskarżeni – oświadczył szef amerykańskiej dyplomacji.

- Uciszając niezależne media, Chińska Republika Ludowa i władze lokalne podważają wiarygodność Hongkongu – podkreślił Blinken.

W tej sprawie Blinken zamieścił wpis na Twitterze. Napisał, że jest "głęboko zaniepokojony" zamknięciem Stand News i związanymi z nim aresztowaniami. "Pewny rząd, który nie boi się prawdy, popiera wolną prasę" - dodał.

Reakcja władz

Szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam, uznawana za protegowaną komunistycznych władz centralnych ChRL, oświadczyła po nalocie na Stand News, że w mieście nie ma represji wobec dziennikarzy, a "ludzie, którzy czynią takie sugestie, w tym politycy na Zachodzie, depczą praworządność".

Zadowolenie z zamknięcia Stand News wyrażają również państwowe chińskie media. Według tabloidu "Global Times" w Hongkongu "nie ma miejsca na antychińskie narzędzia w imię wolności prasy". Zatrzymanych, w tym piosenkarkę Denise Ho, określa natomiast jako separatystów.

- Nie jestem zaskoczony najnowszym przeszukaniem i możliwymi zarzutami związanymi ze Stand News. Są to kolejne działania rządu centralnego i rządu Specjalnego Regionu Administracyjnego Hongkong w radzeniu sobie z antychińskimi mediami – ocenił cytowany przez tę gazetę propekiński badacz z Hongkongu Lau Siu-kai, wiceprezes chińskiego think tanku zajmującego się tym miastem.

Nasilenie represji

W ciągu ostatnich dwóch lat lojalna wobec Pekinu administracja Hongkongu nasiliła kampanię przeciwko ruchowi demokratycznemu, wykorzystując narzucone przez Chiny przepisy bezpieczeństwa państwowego. Większość wpływowych działaczy opozycyjnych skazano na więzienie lub oskarżono o przestępstwa, a niezależne media znalazły się na celowniku wydziału bezpieczeństwa policji.

W czerwcu po nalocie na redakcję, aresztowaniach dziennikarzy i zamrożeniu kont bankowych do zakończenia działalności zmuszony został największy prodemokratycznych dziennik "Pinggwo Yatbou" ("Apple Daily"). Jego założyciel, krytyczny wobec władz magnat mediowy Jimmy Lai, został skazany na więzienie za protesty. Postawiono mu też szereg zarzutów na mocy przepisów bezpieczeństwa państwowego.

Autorka/Autor:mjz, tas\mtom

Źródło: PAP