Stali przez chwilę w ciszy. Posłowie hongkońskiej opozycji uczcili pamięć ofiar masakry na placu Tiananmen

Źródło:
PAP

Posłowie opozycji demokratycznej w Hongkongu uczcili pamięć ofiar masakry na placu Tiananmen w Pekinie. Zrobili to, mimo że propekiński przewodniczący parlamentu odrzucił wniosek o minutę ciszy w izbie – podał publiczny hongkoński nadawca RTHK.

Przewodniczący parlamentu Andrew Leung oświadczył, że na "takie działanie" nie zezwala regulamin proceduralny. Mimo to kilkoro opozycyjnych posłów stało przez chwilę w ciszy, by upamiętnić rocznicę krwawego stłumienia prodemokratycznych protestów w Pekinie z 4 czerwca 1989 roku – relacjonowała hongkońska rozgłośnia.

Oglądaj TVN24 w internecie na TVN24 GO>>>

Później do siedziby parlamentu wezwano policję i strażaków, ponieważ dwóch członków obozu demokratycznego rozlało tam płyn o specyficznym zapachu. Posłowie, którzy zostali za to usunięci z sali obrad, wyjaśnili, że miało to związek z rocznicą.

Zakaz czuwania przy świecach

W tym roku po raz pierwszy od 30 lat hongkońska policja nie zezwoliła na organizację czuwania przy świecach w intencji ofiar masakry, argumentując to restrykcjami związanymi z pandemią COVID-19. W ubiegłym roku w czuwaniu w Parku Wiktorii na wyspie Hongkong wzięło udział 180 tysięcy osób.

Organizator tych wydarzeń, Hongkoński Sojusz Wsparcia Patriotycznych Ruchów Demokratycznych w Chinach, wezwał mieszkańców do wzięcia udziału w czuwaniu online. Członkowie Sojuszu zamierzają również zapalić świece w Parku Wiktorii w mniejszych grupach.

- Wzywamy wszystkich ludzi w Hongkongu, by o godz. 20 zapalili świece, gdziekolwiek się znajdują, by pokazać, że cały Hongkong wciąż wspiera demokrację w Chinach, wciąż potępia masakrę i opłakuje tych, którzy poświęcili się 4 czerwca - powiedział przewodniczący Sojuszu Lee Cheuk-yan.

Lee wyraził również obawy, że w przyszłym roku władze zakażą czuwania na mocy prawa o bezpieczeństwie narodowym, które Pekin planuje narzucić Hongkongowi. Zapowiedział jednak, że Sojusz wciąż będzie organizował wydarzenia upamiętniające masakrę.

Poparcie ustawy o karaniu za znieważenie hymnu

Na rocznicowe czuwanie nie zezwoliły w tym roku również władze Makau, które podobnie jak Hongkong jest specjalnym regionem administracyjnym ChRL. Dotychczas były to jedyne miejsca w Chinach, gdzie takie wydarzenia mogły się odbywać.

Na czwartkowym posiedzeniu hongkoński parlament uchwalił ustawę przewidującą karę do trzech lat więzienia za znieważenie chińskiego hymnu narodowego. Przepisy nakazują również, aby uczniowie szkół podstawowych i średnich w Hongkongu uczyli się śpiewania hymnu.

Rada Ustawodawcza odrzuciła wszystkie 21 poprawek zgłoszonych przez opozycję demokratyczną – podał nadawca RTHK. Dotyczyły zmniejszenia kar za złamanie przepisów i skrócenia okresu przedawnienia.

Przewodniczący Partii Demokratycznej Wu Chi-wai powiedział przed głosowaniem, że nie zaakceptuje przepisów, na mocy których za znieważenie hymnu można trafić do więzienia na trzy lata. - Jeśli chcecie, żeby ludzie szanowali hymn narodowy, obawiam się, że macie złe podejście. To przyniesie odwrotne skutki - powiedział.

Przedstawiciel obozu propekińskiego Chan Kin-por ocenił natomiast, że kary muszą być wysokie, gdyż w przeciwnym razie "radykalni nastolatkowie" będą zachęceni do łamania nowego prawa.

Kontrowersje wokół ustawy o ochronie hymnu wpisują się w obawy o ograniczanie autonomii Hongkongu przez rząd centralny. Pekin planuje również narzucenie regionowi prawa o bezpieczeństwie narodowym, które - według opozycji - oznacza utratę autonomii i wolności słowa, gdyż umożliwi karanie za krytykę komunistycznych władz kraju.

Nie rozliczono winnych masakry

W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku chińska armia użyła broni przeciwko tysiącom osób demonstrujących w Pekinie. Nigdy nie ogłoszono oficjalnego bilansu zmarłych, ale według różnych szacunków mogło ich być kilkaset, a nawet kilka tysięcy. Nie rozliczono również winnych masakry, a komunistyczne władze ChRL stanowczo tępią wszelkie próby jej upamiętniania w Chinach kontynentalnych.

Autorka/Autor:tas/ks

Źródło: PAP