Protesty mieszkańców Landgraaf okazały się skuteczne, konsul honorowy Rosji Constantijn van Vloten był zmuszony zamknąć konsulat znajdujący się w zamku Strijthagen na południu Holandii.
Wkrótce po rosyjskiej agresji na Ukrainę honorowy konsul Rosji Constantijn van Vloten udzielił wywiadu dziennikowi "De Limburger", w którym zadeklarował, że zdecydowanie popiera Władimira Putina, a Rosja była "właściwie zbyt miękka przez trzydzieści lat".
Konsul powiedział również, że wojna w Ukrainie to "misja pokojowa ze skutkami ubocznymi". Z powodu tych wypowiedzi został zmuszony do zamknięcia honorowego konsulatu Federacji Rosyjskiej, który znajdował się w Maastricht na południu Holandii.
Protesty mieszkańców pod zamkiem Strijthagen
Jak podaje "De Telegraaf" na prośbę rosyjskiej ambasady holendersko-rosyjski artysta Aleksander Taratynow zaoferował konsulatowi gościnę w zamku Strijthagen w Landgraaf, gdzie mieszka ze swoją żoną Katją. "Konsulat znalazł się więc w gminie, która przyjmuje ponad setkę uchodźców z Ukrainy" - zauważa gazeta.
Nowa lokalizacja rosyjskiego konsulatu spotkała się z protestami mieszkańców miejscowości. Do ratusza docierały skargi i żądania jego zamknięcia - informuje dziennik. "Utożsamianie gminy Landgraaf z Putinem i jego adeptem uważamy za niepożądane" - głosi oświadczenie współrządzącej 37-tysięcznym miastem partii GBBL.
Taratynow poskarżył się rosyjskiemu ambasadorowi w Hadze i jednocześnie zdecydował o zamknięciu konsulatu - informuje "De Telegraaf".
70-letni Holender prowadził rozległe interesy w Rosji, jego firma prowadziła m.in. restauracje w muzeach w Sankt Petersburgu, informuje z kolei dziennik "De Volkskrant". Gazeta przypomina, że rosyjski konsul chwalił się pisemnymi pochwałami od Putina oraz kazał nazywać się baronem, ponieważ zakupił tytuł szlachecki w Chorwacji.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters Archive