O irańskim zaangażowaniu w wojnę z dżihadystami w Iraku wiadomo od dawna. Nie jest jasne jednak, czy - tak jak mówi oficjalnie Teheran - Irańczycy w tej wojnie pełnią jedynię rolę doradców, czy też walczą czynnie z Państwem Islamskim. Słowa gen. Amira Alego Hadżizadeha świadczyć mogą o tym ostatnim, choć należy do nich podchodzić ostrożnie.
- Generał Kasim Sulejmani, dowódca oddziałów Gwardii Rewolucyjnej Al-Kuds, sam z 70 ludźmi zapobiegł okupacji Irbilu przez Państwo Islamskie - oświadczył odpowiedzialny za lotnictwo Gwardii Rewolucyjnej gen. Hadżizadeh.
Gwardia Rewolucyjna to alternatywne wobec konwencjonalnych siły zbrojne Iranu oddane rewolucji islamskiej i stojące na straży jej dokonań. Al-Kuds, na czele których stoi gen. Sulejmani, to zaś nieliczne elitarne jednostki Gwardii działające poza granicami Iranu. Oddziały Sulejmaniego są m.in. odpowiedzialne za współpracę z libańskim Hezbollahem czy wojskami syryjskiego reżimu Baszara el-Asada.
Nie jest też tajemnicą, że Sulejmani jest w Iraku i razem z Irańczykami wspiera oddziały irackie i kurdyjskie w walce z dżihadystami, m.in. w obronie kurdyjskie stolicy Irbilu. Teheran jak i Bagdad konsekwentnie zapewniają jednak, nie robiąc z tego tajemnicy, że Irańczycy spełniają rolę pomocniczą i nie walczą na froncie.
Słowa gen. Hadżizadeha można traktować więc raczej jako przechwałki mające pokazać męstwo i znaczenie Al-Kuds i Sulejmaniego, niż jako przyznanie się Irańczyków do bardziej aktywnej roli w Iraku.
Autor: mtom / Źródło: trend.az, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Twitter