Już prawie dwa tygodnie trwają poszukiwania 2,5-letniego Emile'a, który zaginął w miejscowości Vernet na południu Francji. Służbom nadal nie udało się natrafić na żaden ślad chłopca. Od kilku dni do miejscowości, w której Emile'a widziano po raz ostatni, wjeżdżać mogą tylko jej mieszkańcy. Lokalne władze zdecydowały, że zasada ta będzie obowiązywać jeszcze przynajmniej 15 dni.
Emile zniknął z podwórka swoich dziadków w Vernet w departamencie Alpy Górnej Prowansji w sobotę 8 lipca. Jak wyjaśniał w rozmowie z francuską stacją BFMTV burmistrz miejscowości François Balique, chłopiec bawił się w ogrodzie, gdy jego dziadkowie szykowali się do wyjazdu na wycieczkę. W pewnym momencie zdali sobie sprawę, że dziecka nie ma w pobliżu. O jego zniknięciu natychmiast poinformowane zostały służby. Trwające już niemal dwa tygodnie poszukiwania do tej pory nie przyniosły skutku.
Od 11 lipca do miejscowości mogą wjeżdżać wyłącznie jej mieszkańcy. Obostrzenie to początkowo miało obowiązywać do 17 lipca, jednak tego dnia burmistrz Balique poinformował o przedłużeniu zakazu wjazdu dla osób spoza Vernet o kolejne 15 dni - donosi "Le Figaro". Cytowany przez dziennik burmistrz zaznaczył, że przedłużając zakaz wjazdu, chce zapobiec najazdowi ciekawskich turystów i dziennikarzy. W mediach społecznościowych krążą zdjęcia, na których widać poustawiane na wjazdach do miejscowości barierki i pilnujących ich policjantów.
Francja. Zaginięcie 2,5-letniego Emile'a
Francuskie media już w ubiegłym tygodniu informowały, że coraz bardziej prawdopodobna wydaje się teoria zakładająca zaangażowanie osób trzecich w całą sprawę. Gazeta "La Provence" pisała, że weryfikowana przez śledczych jest zwłaszcza hipoteza, zgodnie z którą chłopiec mógł ulec wypadkowi drogowemu z udziałem samochodu lub ciągnika. Inne media sugerują, że mógł to być kombajn. "Le Figaro" dodaje, że w Vernet panuje atmosfera podejrzliwości. Dziennik wyjaśnia, że miejscowości nie odwiedzają właściwie żadni turyści, więc jej mieszkańcy - jest ich ok. dwustu - uważają, iż w ewentualny wypadek zamieszany musiałby być ktoś z nich.
Dwóch świadków twierdziło, że w dniu zaginięcia widziało chłopca niedaleko ich domu, ale nie wydało im się to podejrzane, bo w tej wiosce dzieci często bawią się ze sobą na ulicy. Jednocześnie francuskie media informują, że Emile nie mieszka w tej okolicy. Chłopczyk pochodzi z innej części Francji, a do górskiego Vernet przyjechał do dziadków na wakacje.
ZOBACZ TEŻ: "Czują, że mieszkają w przeklętej wiosce". Zaginięcie 2,5-latka przypomniało tragedie z przeszłości
Źródło: "Le Figaro", "Midi Libre", "La Provence", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Gendarmerie nationale