Poszukiwana za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości była pierwsza dama Rwandy nie zostanie wydalona do swojej ojczyzny. Francuski sąd apelacyjny nie zgodził się na ekstradycję Agathe Habyarimany.
Na naszej blokadzie nikt nie został ścięty. Sąsiedzi? Żaden nie został zabity na moich oczach. Widziałem tylko ich ciała. Mnóstwo ciał. I rzeką spływały zwłoki. Spuchnięte. Aż mi się rzygać chciało. fragment książki Wojciecha Tochmana "Dzisiaj narysujemy śmierć"
W zeszłym roku zatrzymała ją francuska policja, jednak wkrótce zwolniła ją pod warunkiem, że zostanie we Francji.
Oskarżona o udział w ludobójstwie
Wdowa po prezydencie nie jest pierwszą kobietą oskarżoną o udział w masakrach sprzed 17 lat. W czerwcu tego roku Międzynarodowy Trybunał Karny dla Rwandy skazał byłą rwandyjską minister ds. równouprawnienia i rodziny Pauline Nyiramasuhuko.
Sądy rwandyjskie już wcześniej uznały za winne ludobójstwa inne kobiety, które odegrały rolę w masakrach.
Według ONZ, w wyniku trwającego od kwietnia do czerwca 1994 r. ludobójstwa w Rwandzie śmierć poniosło ok. 800 tys. osób, głównie przedstawicieli ludu Tutsi.
Bezpośrednim powodem ludobójstwa była śmierć prezydenta Juvenala Habyarimany 6 kwietnia 1994 r. Szef państwa zginął, kiedy podchodzący do lądowania samolot, którym leciał, został trafiony pociskiem rakietowym w stolicy Rwandy, Kigali. Kto strzelał? - do dziś nie wyjaśniono.
Pół miliona-milion zabitych to oczywiście tragicznie dużo. Ale z drugiej strony, znając piekielną siłę rażenia armii Habyarimany, jej helikoptery, cekaemy, artylerię i wozy pancerne, można było w ciągu trzech miesięcy systematycznego strzelania zgładzić o wiele więcej ludzi. A jednak tak się nie stało. Jednak w większości ginęli oni nie od bomb i cekaemów tylko padali rozsiekani i zatłuczeni bronią najbardziej prymitywną – maczetami, młotami, dzidami i kijami. Bo też liderom reżimu nie tylko chodziło o cel – ostateczne rozwiązanie. Ważne było również, jak się do niego zmierza. fragment książki Ryszarda Kapuścińskiego "Heban"
Źródło: PAP