Worki na głowach, zaplamiona bielizna, związane ręce. Kobiety protestują przeciw wojnie w Ukrainie

Źródło:
TVN 24
Antywojenna akcja przed budynkiem ambasady Rosji
Antywojenna akcja przed budynkiem ambasady RosjiTVN24
wideo 2/2
Antywojenna akcja przed budynkiem ambasady RosjiTVN24

Widząc takie obrazy, trudno przejść koło nich obojętnie. W Tallinie grupa kobiet protestowała przeciwko gwałtom popełnianym przez rosyjskich żołnierzy na Ukrainkach. W zaplamionej na czerwono bieliźnie, z workami na głowach, stały przed rosyjską ambasadą. Protesty odbywają się w wielu miejscach w Europie.

Estończycy od wielu dni głośno sprzeciwiają się rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W środę manifestacja odbyła się przed ambasadą Rosji. Około 20 kobiet zebrało się przed budynkiem, by zwrócić uwagę na gwałty, jakich żołnierze rosyjscy dopuszczają się na kobietach i dzieciach w Ukrainie. Protest miał mocny przekaz, co odbiło się szerokim echem w światowych mediach. Kobiety stanęły w szeregu z czarnymi workami na głowach, ze związanymi na plecach rękami, w bieliźnie, umazane czymś, co wyglądało jak krew.

Z maskami pod ambasadą Węgier

Protesty w Tallinie odbywają się nie tylko pod ambasadą Rosji. Przed ambasadą Niemiec dziesięciu działaczy antywojennych nawiązało do masakry w Buczy. Manifestujący leżeli przed budynkiem z rękami związanymi na plecach i czarnymi plastikowymi torbami na głowach. Protest miał nakłonić Niemcy i inne państwa europejskie do zaostrzenia polityki wobec Rosji.

We wtorek protestowano też przed ambasadą Węgier. Tłum pojawił się w maskach przeciwgazowych, by w ten sposób sprzeciwić się dalszemu kupowaniu gazu z Rosji i wspieraniu w ten sposób rosyjskiej machiny wojennej.

CZYTAJ TAKŻE: Jak pomóc Ukrainie? Lista zbiórek i akcji charytatywnych

Buciki w Helsinkach, wojenne łupy w Warszawie

Ale protestuje nie tylko Estonia. W środę zabarwiono na czerwono staw w pobliżu ambasady Rosji w Wilnie. Tego samego dnia przez staw w kolorze krwi przepłynęła mistrzyni olimpijska w pływaniu Ruta Meilutyte. "To wezwanie do działania na rzecz narodu ukraińskiego, któremu grozi ludobójstwo popełnione przez Rosję" - napisała na Twitterze Litwinka.

Na znak protestu zabarwiono na czerwono staw przy ambasadzie Rosji w Wilnie
Na znak protestu zabarwiono na czerwono staw przy ambasadzie Rosji w WilnieTwitter/Twitter/MeilutyteRuta

Mieszkańcy Helsinek w piątek przynieśli 210 par dziecięcych bucików, które ustawiono na placu. Symbolizowały one liczbę ofiar, które zginęły 16 marca w ataku na Teatr Dramatyczny w Mariupolu, gdzie ukrywały się setki cywilów.

Znaczący protest zorganizowano też w środę w Warszawie pod hasłem "Daj coś z worka dla orka". Pod rosyjską ambasadę uczestnicy manifestacji przynosili stare pralki, żelazka, komputery, telewizory, sedesy, sztućce, ubrania i umazane krwią pluszaki. Słowem: wszystko to, co Rosjanie kradną z ukraińskich domów. Przedmioty te wyrzucono na trawnik przed ambasadą.

- To symboliczny sprzeciw wobec grabieży domów, których dopuszczają się żołnierze rosyjscy w czasie inwazji na Ukrainie. - Przynosimy to dlatego, że widzimy, że najwyraźniej jedną z głównych inspiracji rosyjskiej armii jest potrzeba łupienia, np. starej armatury łazienkowej - mówił Wojciech Stanisławski, który m.in. z ukraińską aktywistką Natalią Panchenko organizował akcję. - Mamy nadzieję, że pracownicy ambasady rosyjskiej zechcą te rzeczy zgromadzić i przekazać swoim wojskom - dodał.

Autorka/Autor:FC//az

Źródło: TVN 24

Źródło zdjęcia głównego: Twitter

Tagi:
Raporty: