Stany Zjednoczone chcą pociągnięcia do odpowiedzialności osób, które przyczyniły się do śmierci gruzińskiego dziennikarza Aleksandra Laszkarawy pobitego przez przeciwników marszu równości w Tbilisi – przekazał rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price. Nie wykluczył użycia sankcji wobec gruzińskich oficjeli.
- Mamy wiele narzędzi, by pociągnąć do odpowiedzialności osoby w jakiś sposób odpowiedzialne za łamanie praw człowieka i przemoc na całym świecie. Sankcje są w rzeczy samej jednym z tych narzędzi - powiedział rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price podczas wtorkowej konferencji prasowej. Rzecznik odpowiedział w ten sposób we wtorek na pytanie kolegi redakcyjnego Laszkarawy o doniesienia na temat przygotowywanych restrykcji wobec przedstawicieli gruzińskich władz odpowiedzialnych za wydarzenia z 5 lipca.
Skrajnie prawicowi demonstranci protestujący przeciwko planowanej na ten dzień - lecz ostatecznie odwołanej - paradzie równości w Tbilisi pobili wówczas ponad 50 dziennikarzy, m.in. godząc nożem polskiego blogera oraz dotkliwie bijąc Aleksandra Laszkarawę, 37-letniego operatora telewizji Pirweli. Mężczyzna został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu w sobotę.
Władze Gruzji są krytykowane za bierność policji wobec przemocy i podsycanie nastrojów przeciw mniejszościom seksualnym. - Jesteśmy zaangażowani, by zapewnić, że odpowiedzialni za to zostaną pociągnięci do odpowiedzialności - powiedział Price. Wezwał przy tym gruzińskie władze do "bardzo publicznego potępienia przemocy", przeprowadzenia dokładnego śledztwa w sprawie i ukarania sprawców.
Po zajściach z 5 lipca ambasada USA w Gruzji wydała wspólne oświadczenie z misjami dyplomatycznymi UE, ONZ, Izraela, Norwegii, Wielkiej Brytanii i 14 państw unijnych w Tbilisi potępiające zamieszki w stolicy. Wśród państw unijnych nie było Polski.
Źródło: PAP