Co oznacza częściowa mobilizacja w Rosji? Ekspert: To propaganda. Powołanie 300 tysięcy żołnierzy może być niewykonalne

Źródło:
tvn24.pl
Co oznacza mobilizacja w Rosji? Tłumaczy Wojciech Konończuk
Co oznacza mobilizacja w Rosji? Tłumaczy Wojciech Konończuk
wideo 2/3
Co oznacza mobilizacja w Rosji? Tłumaczy Wojciech Konończuk

Mówienie o "częściowej mobilizacji" jest wyłącznie zabiegiem propagandowym. Duma Państwowa od razu przyjęła zapisy, które de facto umożliwiają powszechną mobilizację - mówi płk Maciej Matysiak, były wiceszef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Jednocześnie jednak uważa, że zmobilizowanie nawet zapowiedzianych 300 tysięcy osób będzie w Rosji niewykonalne. - W ciągu najbliższych miesięcy na front może trafić kilkanaście tysięcy żołnierzy - ocenia.

W wyemitowanym w środę rano przemówieniu Władimir Putin poinformował o częściowej mobilizacji w kraju. Zaznaczył, że dekret w tej sprawie został już podpisany, a mobilizacja zaczyna obowiązywać tego samego dnia. Jak dodał, o podjęcie takich kroków wnioskowało Ministerstwo Obrony.

Szef resortu obrony Siergiej Szojgu wyjaśnił, że częściowa mobilizacja ma dotyczyć tylko osób z doświadczeniem wojskowym. Według oficjalnej wersji, powołanych do armii ma zostać ok. 300 tysięcy rezerwistów.

Powszechna mobilizacja "de facto możliwa"

Pułkownik Maciej Matysiak, ekspert fundacji Stratpoints i były wiceszef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, a obecnie pełniący obowiązki dyrektora Instytutu Nauk o Bezpieczeństwie Akademii Nauk Stosowanych w Gnieźnie podkreśla jednak, że mówienie o "częściowej" mobilizacji jest wyłącznie zabiegiem propagandowym. - Duma Państwowa od razu przyjęła zapisy, które de facto umożliwiają powszechną mobilizację. Powołany do armii może zostać każdy zdolny do służby mężczyzna w wieku poborowym, czyli między 18. a 64. rokiem życia - wyjaśnia Matysiak.

Twierdzenie o mobilizacji jedynie 300 tys. osób podaje w wątpliwość także rosyjska "Nowaja Gazieta". W czwartek, powołując się na źródła w kancelarii prezydenta Rosji, pisała o tajnym paragrafie ustawy, który ma pozwalać na wcielenie do wojska nawet miliona osób.

Putin w otoczeniu Szojgu i innych kremlin.ru

Ile osób trafi na front?

Pierwsze wezwania do wojska zostały rozesłane w Rosji już w środę. Jak szybko żołnierze ci będą mogli pojawić się na froncie? - Procedura mobilizacyjna już trwa. W ciągu tygodnia czy dwóch w koszarach stawią się, lub zostaną przywiezieni tam siłą, pierwsi poborowi. Później będą musieli oni przejść szkolenie - wskazuje pułkownik. - Na front trafią zapewne za dwa, trzy miesiące, niektórzy może już za miesiąc. Rozpoczynać się będzie akurat zima, więc dodając do tego jeszcze fatalne warunki socjalno-bytowe wśród nieprzygotowanych żołnierzy można spodziewać się dużej liczby ofiar - uważa.

Jednocześnie jego zdaniem, przy "dyskusyjnej rosyjskiej sprawności administracyjnej i logistycznej" mobilizacja nawet zapowiedzianej liczby żołnierzy jest wysoce wątpliwa. - 'Dostarczanie' nowych zmobilizowanych żołnierzy nie będzie ilościowo wielkie i wydaje się, że osiągnięcie liczby zapowiadanych 300 tysięcy może być niewykonalne - ocenia Matysiak.

- Wielu wezwanych będzie też unikało służby. Już obserwujemy próby wyjazdu z kraju, samookaleczania czy korupcji. Sądzę, że w ciągu najbliższych miesięcy na front może trafić kilkanaście tysięcy żołnierzy. W dodatku morale i jakość bojowa tej grupy będą bardzo niskie - zauważa.

Zaznacza przy tym, że początkowo szefostwo armii może także zdecydować się na inne rozwiązanie. Polegałoby ono na tym, że w najbliższych miesiącach na front wysyłani będą żołnierze stacjonujący na co dzień w jednostkach na terenie Rosji, a zmobilizowani żołnierze zajmą ich miejsce w kraju. 

ZOBACZ TEŻ: Generał Waldemar Skrzypczak o częściowej mobilizacji Rosjan i sytuacji na froncie w Ukrainie

Narzędzie opresji Putina

Pułkownik Maciej Matysiak wskazał także na powody ogłoszenia teraz mobilizacji przez Moskwę. - Ogłaszając mobilizację, Putin chce wypełnić braki w armii i wzmocnić możliwości obrony zajętych terytoriów Ukrainy w okresie zimowym - mówi. - Za pomocą szantażu energetycznego i jądrowego zamierza z kolei wywrzeć presję na Zachodzie. Liczy, że trudna dla Europy energetycznie zima wywoła protesty i sprowadzi presję społeczną na rządzących, a zachodni przywódcy będą dążyć do negocjacji w sprawie pokoju na warunkach Rosji, czyli takich, dzięki którym utrzyma kontrolę nad terytoriami spornymi, między innymi Doniecką Republiką Ludową - tłumaczy były wiceszef SKW.

Dodaje, że po ogłoszeniu mobilizacji Kreml zyskał też nowe narzędzie opresji wobec społeczeństwa. - Część zatrzymanych na środowych protestach otrzymała już wezwania do wojska. Groźba wysłania na front działa, więc nie spodziewam się nasilenia demonstracji. To może nastąpić, gdy zmobilizowani zaczną masowo ginąć w Ukrainie. Myślę, że wtedy na ulice wyjdą ludzie w całym kraju, nie tylko w największych miastach - ocenia Matysiak.

Rosjanie protestują i uciekają

Pierwsze protesty zorganizowane zostały już w środę po południu. W Moskwie protestujący wyszli na centralną ulicę Arbat. W Petersburgu zgromadzili się przy soborze Świętego Izaaka. Mniejsze demonstracje odnotowano także w innych miastach, również na wschodzie kraju. Według niezależnej organizacji OWD-Info dotychczas w całym kraju zatrzymano ponad 1300 osób.

Od środy Rosjanie masowo wykupują bilety lotnicze na kierunkach bezwizowych. W ciągu kilku godzin rozeszły się niemal wszystkie miejsca na pokładzie samolotów lecących do Stambułu, Tibilisi czy Belgradu. Jak relacjonują serbskie media, po wylądowaniu na lotnisku Nikoli Tesli osoby opuszczające rosyjski samolot nazywały Putina "mordercą" i mówiły o "błędnej polityce" rosyjskich władz.

ZOBACZ TEŻ: Syn Dmitrija Pieskowa o wezwaniu do mobilizacji: będę to załatwiał na innym szczeblu

Autorka/Autor:kgo//mm

Źródło: tvn24.pl