W niedzielę w Glasgow rozpoczęła się konferencja klimatyczna ONZ - COP26. Uczestnicy obrad będą wspólnie zastanawiać się, w jaki sposób zatrzymać zmiany klimatyczne. Na miejsce przybyła też Greta Thunberg, 18-letnia szwedzka aktywistka. - Czasem trzeba rozgniewać część ludzi, aby wywrzeć wpływ na odbiór społeczny - powiedziała.
COP26 zaczął się w niedzielę, ale najważniejszymi dniami tego szczytu będą poniedziałek i wtorek. Wtedy do Glasgow przyjedzie około 120 przywódców państw i rządów, m.in. brytyjski następca tronu książę Karol, premier Boris Johnson, prezydent USA Joe Biden, kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Emmanuel Macron, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Polskę reprezentować będzie premier Mateusz Morawiecki.
Głównym celem konferencji jest wzmocnienie uzgodnień zawartych w Paryżu w 2015 roku. Wtedy po raz pierwszy wszystkie kraje zawarły porozumienie o walce z globalnym ociepleniem i redukcji emisji gazów cieplarnianych. Ustalono wówczas, że wszystkie strony będą "kontynuować wysiłki" w celu ograniczenia wzrostu temperatury na świecie do 1,5 st. C w stosunku do poziomu sprzed epoki przemysłowej i utrzymania tego wzrostu "znacznie poniżej" 2,0 st. C.
Thunberg: idziemy bardzo w złym kierunku
W sobotę wieczorem do Glasgow przyjechała aktywistka klimatyczna Greta Thunberg. W sobotę 6 listopada weźmie udział w wielkim marszu klimatycznym.
- Jesteśmy aktywistami, ponieważ jesteśmy mocno przekonani, że możemy faktycznie zmienić (bieg wydarzeń - red.) - mówiła w niedzielę w rozmowie ze stacją BBC. Zapytana, czy mogłaby kandydować na jakieś wybieralne stanowisko, powiedziała, że bardziej skuteczne jest zmienianie narracji "z ulicy" niż "od wewnątrz".
Thunberg wyraziła opinię, że w kwestii zapobiegania zmianom klimatu "wciąż idziemy bardzo w złym kierunku". Dodała jednak: - gdybyśmy przestali skupiać się na tworzeniu luk prawnych i wymówek, by nie podejmować działań, co ma miejsce obecnie, a zajęli się zwalczaniem zmian klimatycznych, wtedy - jak sądzę - moglibyśmy osiągnąć ogromne zmiany.
- Zawsze możemy zapobiec pogarszaniu się sytuacji. Nigdy nie jest za późno, aby zrobić tyle, ile możemy - podkreśliła. Dodała, że "czasem trzeba rozgniewać część ludzi, aby wywrzeć wpływ na odbiór społeczny".
"Nasza wspólna planeta zmienia się na gorsze. Możemy odpowiedzieć na to tylko razem"
Otwierając konferencję, jej przewodniczący, były brytyjski minister biznesu Alok Sharma, mówił, że COP26 jest "ostatnią najlepszą szansą" na utrzymanie wzrostu średniej temperatury na Ziemi w granicach 1,5 st. C w stosunku do okresu przed epoką przemysłową. - Jestem bardzo świadomy odpowiedzialności, jaka spoczywa na mnie w tej roli i nie bagatelizuję wyzwania - zapewnił.
Sharma mówił, że świat jest świadkiem "niszczącego wpływu" zmieniającego się klimatu, w tym powodzi, szalejących pożarów i rekordowych temperatur. - Wiemy, że okno, byśmy pozostali w granicach 1,5 stopnia Celsjusza zamyka się. Wiemy, że nasza wspólna planeta zmienia się na gorsze. Możemy odpowiedzieć na to tylko razem poprzez ten międzynarodowy system - wskazywał.
- Możemy wykorzystać ogromne możliwości zielonego wzrostu. Ale musimy zacząć działać. Odniesiemy sukces lub poniesiemy porażkę jako jedność. Jeśli będziemy działać teraz i razem, możemy ochronić naszą cenną planetę - przekonywał Sharma. Wezwał wszystkie kraje, aby zapewniły, by efektem konferencji w Glasgow była realizacja obietnic złożonych w 2015 r. w Paryżu.
Papież o "wołaniu Ziemi i krzyku ubogich"
Przed rozpoczęciem szczytu w Glasgow na łamach włoskiego dziennika "Corriere della Sera" został opublikowany tekst papieża Franciszka, który podkreśla w nim, że "to przede wszystkim dzieci zrozumiały zasięg i ogrom wyzwań, jakie stoją przed społeczeństwem, zwłaszcza kryzysu klimatycznego". "Musimy wysłuchać dzieci z otwartymi sercami. Musimy iść za ich wskazówkami, bo są mądre mimo wieku" - dodaje papież.
Tekst ten to wstęp do książki, która ukaże się w listopadzie nakładem watykańskiego wydawnictwa Libreria Editrice Vaticana. W tomie tym obrońcy środowiska, ambasadorowie i ludzie Kościoła mówią, jak na świecie przyjęta została ekologiczno-społeczna encyklika Franciszka "Laudato si’", ogłoszona w 2015 roku. Papież wyraził zadowolenie, że encyklika miała pozytywny wpływ na wysiłki na rzecz ochrony środowiska, podejmowane w Kościele, we wspólnotach ekumenicznych i religijnych, kręgach politycznych, gospodarczych, edukacyjnych i kulturowych. "Laudato si’" - wyjaśnił Franciszek - "jest globalnym apelem o to, by strzec naszego wspólnego domu".
Papież zaznaczył, że "wołanie Ziemi i krzyk ubogich", które przedstawił w encyklice jako symboliczną konsekwencję braku troski o środowisko naturalne, zostało wzmocnione przez pandemię. "Kryzys ekologiczny, opisany jako wołanie Ziemi i kryzys społeczny, przedstawiony jako krzyk ubogich, stały się śmiertelnie groźne z powodu kryzysu sanitarnego - pandemii Covid-19" - wyjaśnił. Papież wskazał: "To także dla nas czas, by zmienić marsz, złe przyzwyczajenia, by być zdolnym do tego, by marzyć, współtworzyć i razem działać i zbudować przyszłość sprawiedliwą i równą". Zaapelował o rozwijanie nowej formy powszechnej solidarności, która będzie oparta na braterstwie, miłości, wzajemnym zrozumieniu; "solidarności bardziej ceniącej osoby niż zysk i poszukującej nowych sposobów rozumienia rozwoju i postępu”. "To czas, by marzyć z rozmachem, przemyśleć nasze priorytety, to, czemu nadajemy wartość, czego chcemy, czego szukamy i na nowo zaplanować naszą przyszłość zobowiązując się do działania w życiu codziennym" - zaapelował papież.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/Robert Perry