"Co dwa dni dawali nam pięć kawałków chleba". Cywile plądrują siedzibę radykałów


- Nie pozwalali nam zjeść nawet kawałka chleba. Marliśmy z głodu i wiele razy zasypialiśmy głodni - opisuje mieszkanka Aleppo, która po wycofaniu się rebeliantów z dzielnicy przyłączyła się do tłumu szukającego jedzenia w ich siedzibie. Cywile twierdzą, że radykałowie zabraniali im "wszystkiego" i kradli pomoc humanitarną.

- Zakazywali nam wszystkiego. Nie ma mleka, nie ma gotowania, nie ma mięsa, nie ma ani jednej cytryny. Zakazywali nam wszystkiego - mówiła do kamery Hanan Al-Salem, mieszkanka dzielnicy al-Kalasa w Aleppo podczas przeczesywania siedziby bojówki Jaish al-Islam. To radykalna organizacja, która przyznała się między innymi do użycia gazów bojowych i została oskarżona o używanie jeńców oraz ich rodzin jako żywych tarcz. Członkowie ugrupowania wycofali się pod naporem sił reżimowych, porzucając wiele zapasów.

Najwięcej cierpią cywile

Okoliczni mieszkańcy wkroczyli do siedziby bojówki w nadziei na znalezienie jedzenia. Nie zawiedli się. Odkryli spore zapasy, w tym żywność oznaczoną znakami organizacji humanitarnych, które od miesięcy starały się pomagać mieszkańcom wschodnich dzielnic Aleppo, opanowanych przez rebelię i okrążonych przez reżim. Znaczna część dostaw znikała jednak po drodze i nigdy nie docierała do cywilów, którzy cierpieli głód. - Pół kilograma pasty pomidorowej kosztuje trzy tysiące funtów syryjskich (sześć dolarów), czasem cena sięga nawet czterech tysięcy (osiem dolarów). Kilogram cukru kosztuje osiem tysięcy funtów (16 dolarów), a kilogram ryżu półtora tysiąca (trzy dolary). Przysięgam na Boga, że kupiłam kilogram mąki za 2,5 tysiąca funtów (pięć dolarów), by wykarmić dzieci. Dawali nam 4-5 kromek chleba. Co dwa dni dawali nam pięć kawałków chleba na rodzinę - mówiła reporterowi Adel Hannash. Organizacje pomocowe od miesięcy alarmowały, że w przypadku przedłużającego się oblężenia wschodniego Aleppo mieszkający tam cywile staną przed widmem klęski głodowej. W ostatnich tygodniach reżim zdołał jednak przerwać front obrońców i w gwałtownej ofensywie zajął większość dzielnic. Miejsce wielu bojówek, często radykalnych, zajęły bojówki wspierające reżim i jego nieregularne oddziały. Choć w większość miasta zapanował już względny spokój, rebelianci nadal bronią się w dwóch dzielnicach na południu Aleppo. Według różnych szacunków przebywa tam kilkanaście tysięcy cywilów, którym grozi niebezpieczeństwo wobec intensywnych walk na stosunkowo małym obszarze. Próby uzgodnienia zawieszenia broni w celu ewakuacji mieszkańców na razie spełzły na niczym.

Autor: mk//rzw / Źródło: Reuters, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: