- Mało brakowało, a w sobotę doszłoby w Hamburgu do katastrofy lotniczej podczas przejścia huraganu "Emma". Udało się jej uniknąć tylko dzięki refleksowi pilota - poinformował w poniedziałek rzecznik niemieckich linii lotniczych Lufthansa.
Dokładnie taką samą sytuację przeżyliśmy w czasie lądowania samolotu linii Wizz-Air z Warszawy do Malmoe w Szwecji w niedzielę 24 lutego o godzinie 7 z minutami. Samolot uderzył nawet kołami o lądowisko po czym odbił się i wzleciał na nowo w powietrze. Wylądował po ponownym kołowaniu 15 minut później. internauta Janusz Tencer
- Lewe skrzydło dotknęło ziemi i pilot postanowił poderwać maszynę - relacjonuje rzecznik Lufthansy Thomas Jachnow. Samolot wylądował ponownie kilka minut później.
- Szkody były mniejsze, niż się spodziewano. Koniec skrzydła został uszkodzony, ale już zostało naprawione i samolot może znów latać - oznajmił rzecznik.
Samolot prowadził doświadczony, 38-letni pilot, który spodziewał się "trudnego lądowania" i "szybko opanował sytuację" - podkreślił Jachnow.
Huragan "Emma", który w ostatni weekend przeszedł przez kilka państw europejskich, osiągał prędkość 220 km/h i spowodował w Niemczech śmierć 14 osób.
Źródło: corriere.it, PAP
Źródło zdjęcia głównego: lifeleak.com (fot. bild.de)