Porównanie pekińskich igrzysk olimpijskich do tych z roku 1936 w nazistowskich Niemczech "stanowi obrazę dla narodu chińskiego" . W ten sposób chiński MSZ zareagował na artykuł brytyjskiego "The Sunday Times".
W artykule zatytułowanym "Tybet: Zachód może użyć olimpiady jako broni wobec Pekinu" Michael Portillo, brytyjski minister obrony w latach 1995-97, wspomniał o wykorzystaniu berlińskich igrzysk 1936 roku jako "wizytówki nazizmu".
Przestrzegł jednocześnie światowych liderów przed ignorowaniem łamania przez Chiny praw człowieka.
Do tej pory większość polityków i międzynarodowych działaczy sportowych odrzucała możliwość bojkotu olimpiady w Pekinie z racji wydarzeń w Tybecie.
Przywódcy świata protestują, ale słabo
Nie oznacza to jednak, że chińskie represje pozostały niezauważone przez światowych przywódców. W większości wypowiadają się oni jednak niejednoznacznie i przeważnie w trybie przypuszczającym.
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy wspomniał o ewentualnym bojkocie ceremonii rozpoczęcia igrzysk, na którą nie pojedzie np. polski premier Donald Tusk. PRZECZYTAJ WIĘCEJ O STANOWISKACH TUSKA I SARKOZY'EGO
O możliwości bojkotu mówi również belgijski wicepremier i minister finansów Didier Reynders: - Nie jest to opcja na dzisiaj, ale nigdy nie można wykluczyć najgorszego - powiedział Belg dziennikowi "Le Soir".
Bush i Barroso pojadą
Bojkot igrzysk wykluczył za to jednoznacznie zarówno prezydent USA George W. Bush i przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. PRZECZYTAJ WIĘCEJ O STANOWISKU BUSHA I BARROSO 10 marca w Lhasie, stolicy Tybetu, w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom mnisi buddyjscy zorganizowali pokojowe marsze.
W kolejnych dniach przerodziły się one w największe od 20 lat antychińskie demonstracje, obejmujące także zamieszkane przez Tybetańczyków regiony poza granicami Tybetu. Tybetańskie władze na uchodźstwie twierdzą, że w starciach zginęło co najmniej 140 ludzi.
Źródło: PAP, tvn24.pl