Za tydzień w Brazylii ma odbyć się druga tura wyborów prezydenckich. Jak wynika z sondaży, obaj kandydaci - były prezydent, lewicowy polityk Luiz Inacio Lula da Silva i obecny szef państwa, konserwatysta Jair Bolsonaro - cieszą się podobnym poparciem. Obaj kandydaci intensywnie zabiegają obecnie o poparcie wyborców niezdecydowanych i tych, którzy zapowiadali, że udziału w wyborach nie wezmą.
Eksprezydenta Lulę - według badań przeprowadzonych w dniach od 16 do 20 października przez instytut Genial/Quaest - popierało 47 proc. obywateli uprawnionych do głosowania, czyli o 2 proc. mniej niż tydzień wcześniej.
Najbardziej znane brazylijskie biuro badania opinii publicznej Datafolha umieszcza Lulę na pierwszym miejscu z 49-procentowym poparciem wobec 45 do 46 proc. dla prezydenta Jaira Bolsonaro, co oznacza wzrost szans urzędującego prezydenta na ponowny wybór o jeden do dwóch punktów procentowych.
Pierwszą turę wyborów prezydenckich w dniu 2 października Lula wygrał, uzyskując 48 proc. głosów.
POSŁUCHAJ W TVN24 GO: Podcast o zagranicy - Praworządność, suwerenność, teorie spiskowe. Kraj podzielony, wszystkie chwyty dozwolone >>>
Walka o niezdecydowanych
Obaj kandydaci zabiegają obecnie o poparcie wyborców niezdecydowanych i tych, którzy zapowiadali, że udziału w wyborach nie wezmą. W pierwszej turze, w której wybierano także gubernatorów brazylijskich prowincji, członków zgromadzeń regionalnych i jedną trzecią członków Senatu, absencja była wysoka - wyniosła 20,9 proc.
Najnowsze sondaże pokazują, iż spośród tych wyborców, którzy nie skorzystali z prawa głosu, oddali puste kary do głosowania bądź też anulowali swe głosy, było 11 proc. niezdecydowanych bądź negatywnie oceniających obu głównych kandydatów. Przy tym w 50 proc. dotyczyło to urzędującego szefa państwa, a w 46 proc. Luli.
Podbieranie elektoratu
Na ostatniej prostej przed niedzielnym głosowaniem i przed końcową debatą telewizyjną obaj rywale starają się przechylić na swoją korzyść opinię wyborców w regionach, gdzie przeciwnik cieszy się większym poparciem.
Tak więc eksprezydent Lula, dawny lewicowy działacz związkowy, który swą popularność zawdzięcza m.in. wprowadzeniu tak zwanych stypendiów wypłacanych kobietom na zakładanie "minibiznesów rodzinnych", stara się pozyskać większe poparcie między innymi w metropolii finansowej kraju Sao Paulo i w stanie Minas Gerais najbardziej przychylnym obecnemu prezydentowi.
Prezydent Bolsonaro zaś intensyfikuje swą kampanię w Nordeste, najuboższych, północno-wschodnich regionach kraju skąd wywodzi się były tokarz, Lula.
Brazylijskie media informują w tych dniach o rywalizacji obu kandydatów o głosy ewangelickich wyborców, którzy stanowią niemal jedną trzecią spośród 213 milionów Brazylijczyków i w pierwszej turze wyborów głosowali w większości na obecnego szefa państwa.
"System pod pełną kontrolą"
Obserwatorzy brazylijscy i międzynarodowi, którzy śledzą przebieg wyborów ocenili przed dwoma dniami, że "nie było dotąd żadnych skarg dotyczących oszustw w ich przebiegu".
Brazylijski Najwyższy Trybunał Wyborczy monitorujący przebieg głosowań, w kilku kolejnych komunikatach zaświadczał, że "ich system jest pod pełną kontrolą", między innymi poprzez sprawdzanie wydruków głosów przez każdą z ekip na koniec głosowania, "a urny elektroniczne nie są w żadnym momencie podłączone do sieci internetowej".
Źródło: PAP