Boris Johnson podzielił się swoimi spostrzeżeniami po zakończonym szczycie G7 w Niemczech. W rozmowie z telewizją ZDF mówił między innymi o potrzebie równości płci. Nawiązał przy tym do wojny w Ukrainie, która - zdaniem brytyjskiego premiera - jest "wojną macho" wywołaną przez "toksyczną męskość":
- Gdyby Putin był kobietą, a oczywiście nią nie jest, nie sądzę, żeby rozpoczął tę szaloną inwazję pełną przemocy - stwierdził Johnson.
Dlatego też - jak podkreślił - bardzo ważne jest, żeby kobiety "częściej zasiadały na najważniejszych stanowiskach".
Potrzeba wsparcia Ukrainy
Johnson w rozmowie z niemieckimi dziennikarzami zaznaczył, że Zachód musi wspierać Ukrainę, żeby prezydent Wołodymyr Zełenski był "w najlepszej możliwej pozycji w negocjacjach z Rosją, kiedy te wreszcie nadejdą".
Czytaj też: sondaż w krajach NATO. Polska przoduje
Brytyjski premier podkreślił, że grupa G7 (zrzeszająca siedem najbogatszych krajów świata) "desperacko" chce zakończenia wojny w Ukrainie, ale na razie nie wydaje się to możliwe.
Przygotowanie się do nowej rzeczywistości
Słowa Borisa Johnsona padły tuż przed szczytem NATO w Madrycie, w czasie którego - jak przekazuje BBC - brytyjski premier ma zaapelować do innych członków, żeby zwiększyli wydatki na obronność.
Jak przekazują dziennikarze BBC, Wielka Brytania w tym roku na wydatki związane z wojskowością ma przeznaczyć 2,3 procent PKB. Wyspiarze przekazali też 1,3 miliarda funtów w ramach wsparcia wojskowego dla Ukrainy. To jednak - zdaniem brytyjskiego sekretarza obrony Bena Wallace'a - ciągle za mało. We wtorek zaapelował on o jeszcze większe wydatki na brytyjskie siły zbrojne w związku z zagrożeniem ze strony Rosji.
Autorka/Autor: bż/kg
Źródło: tvn24.pl, BBC