Swiatłana Cichanouska w rocznicę wybuchu białoruskiej rewolucji powiedziała, że tylko wspólne stanowisko wszystkich krajów w sprawie sankcji oraz dalsze naciski na reżim w Mińsku pomogą Białorusi przezwyciężyć kryzys. Opozycjonistka podkreśliła, że "koszt przymusowego utrzymania władzy przez Łukaszenkę jest ogromny".
9 sierpnia 2020 roku Swiatłana Cichanouska, kandydatka opozycji, przegrała walkę o najwyższy urząd w państwie w sfałszowanych wyborach z ubiegającym się o piątą reelekcję Alaksandrem Łukaszenką. Urzędującego prezydenta miało poprzeć ponad 80 proc. wyborców, opozycjonistkę - zaledwie 10. Wyników wyborów nie uznali Białorusini i opinia międzynarodowa. W kraju wybuchła rewolucja. Tysiące Białorusinów wyszło na ulice miast, by walczyć o wolność i demokrację.
- Koszt przymusowego utrzymania władzy przez Łukaszenkę jest ogromny. Zatrzymano ponad 36 tysięcy Białorusinów, 610 osób uznano za więźniów politycznych, a kolejne tysiące niewinnych osób jest za kratkami. Reżim popełnia zbrodnie nie tylko w kraju, ale także za granicą - mówiła w rocznicę wyborów prezydenckich Cichanouska.
- Uprowadzenie samolotu Ryanair, napływ nielegalnych migrantów na granicy z Litwą, próba przymusowego wyrzucenia Krysciny Cimanouskiej z igrzysk olimpijskich w Tokio. W ciągu jednego roku reżim przekształcił się z nielegalnego w terrorystyczny - podkreśliła Cichanouska.
Z oświadczeniem wystąpiła w gmachu MSZ w Wilnie. Na Litwę opozycjonistka wyjechała tuż po wyborach. Niezależne białoruskie media relacjonowały, że to reżim Łukaszenki zmusił ją do podjęcia takich kroków.
Białoruś potrzebuje nowych wyborów
Cichanouska stwierdziła, że o zakończeniu kryzysu politycznego na Białorusi będzie można mówić, gdy więźniowie polityczni zostaną zwolnieni aresztu, a w kraju odbędą się nowe wybory. Dodała też, że dziennikarze stali się specjalnym celem dla Łukaszenki, przypomniała o przymusowym zamknięciu szeregu organizacji pozarządowych, gazet i niezależnych portali. Podziękowała również wszystkim pracownikom mediów, którzy kontynuują swoją pracę i relacjonują wydarzenia na Białorusi.
Pod koniec przemówienia Cichanouska zwróciła uwagę, że reżim Łukaszenki przez rok nie umiał zrozumieć języka dyplomatycznego. Jej zdaniem tylko wspólne, skoordynowane stanowisko wszystkich krajów w sprawie sankcji i dalsze naciski na Łukaszenkę pomogą Białorusi przezwyciężyć kryzys i podjąć nowe zdecydowane kroki w kierunku demokracji.
Naród białoruski się nie poddał
W rozmowie z niemiecką agencją dpa Cichanouska oceniła, że obecnie cena za kontynuowanie masowych demonstracji ulicznych byłaby za wysoka. - Każdy może iść do więzienia nie na 15 dni, tylko na całe lata - podkreśliła opozycjonistka. Zastrzegła jednak, że społeczeństwo białoruskie musi trwać w mobilizacji, bez wychodzenia na ulice.
- Bezpieczeństwo ludzi jest najważniejsze - dodała Cichanouska. Przypomniała, że w kraju jest już zbyt wiele ofiar, zniszczono życie zbyt wielu osobom. - Demonstracje uliczne są tylko częścią ruchu protestu - wyjaśniła była rywalka Łukaszenki, podkreślając, że siła ruchu leży w tym, że naród białoruski się nie poddał i zmobilizował społeczność międzynarodową.
Łukaszenka: To był trudny rok
Specjalną konferencję prasową z okazji rocznicy sfałszowanych wyborów zorganizował także Łukaszenka. Nazwano ją "Wielką rozmową z prezydentem". - Dziś Białoruś jest na ustach całego świata. Wiecie o tym, tak samo jak ja. Zaznaczę, że nie była to moja wola. Za nami trudny rok - powiedział, cytowany przez państwową agencję BiełTA.
Zdaniem białoruskiego przywódcy "wiele z tego, co wydarzyło się ostatnio na Białorusi, zostało celowo zniekształcone, a nawet wywrócone do góry nogami przez przeciwników państwa". - Zaskakujące, że czasami nawet solidne światowe media rzucają cień na rzeczy absolutnie oczywiste. Dlatego potrzebujemy tej rozmowy dzisiaj – na żywo, otwartej, twarzą w twarz - oświadczył.
W poniedziałkowym spotkaniu z Łukaszenką uczestniczyli także urzędnicy i prorządowi eksperci, niezależne białoruskie media nie zostały dopuszczone do udziału w konferencji.
Źródło: Radio Swoboda, BiełTA, PAP