Niczego nie żałuję - powiedział w krótkiej rozmowie z rosyjską sekcją Deutsche Welle bloger i opozycjonista Siarhiej Cichanouski. Mąż kandydatki opozycji i głównej rywalki Alaksandra Łukaszenki w zeszłorocznych wyborach prezydenckich od roku przebywa w areszcie.
Siarhiej Cichanouski jest mężem Swiatłany Cichanouskiej, byłej kandydatki opozycji w wyborach prezydenckich, które odbyły się na Białorusi w sierpniu zeszłego roku. Zanim trafił do aresztu, był popularnym antyrządowym blogerem, prowadzącym kanał na YouTube "Strana dla żizni" (Kraj do życia). Publikował nagrania, związane z tematyką społeczną, przeprowadzał też wywiady, w tym z politykami opozycji. Chciał wystartować w wyborach prezydenckich, jednak władze nie pozwoliły mu zarejestrować kandydatury.
Siarhiej Cichanouski został zatrzymany dokładnie rok temu, 29 maja, w Grodnie, podczas zbierania podpisów pod kandydaturą Swiatłany, która zgłosiła się do Centralnej Komisji Wyborczej i zdecydowała ubiegać się o najwyższy urząd w państwie.
Aktywista został oskarżony o organizowanie masowych zamieszek i wzniecanie nienawiści społecznej, utrudnianie pracy Centralnej Komisji Wyborczej oraz organizowanie działań poważnie naruszających porządek publiczny. Grozi mu do 15 lat więzienia.
Często był karany karcerem
W krótkiej rozmowie z rosyjskojęzyczną sekcją Deutsche Welle (redakcja nie podała, w jaki sposób uzyskała odpowiedzi) Cichanouski powiedział, że "niczego nie żałuje", skarżył się, że podczas pobytu w areszcie Waładarka w Mińsku wywierano na niego naciski, urządzając prowokacje, wyznał również, że często był karany karcerem. Pobyt za kratami nie zmienił jego przekonań. - Ten rok tylko trochę zepsuł mi zdrowie. Siedzę i żyję jak w równoległej rzeczywistości - mówił dziennikarzom.
Pytany o zarzuty ze strony władz, odpowiedział. - Uważam je za wyssane z palca i motywowane politycznie.
Podobne, jak Cichanouski, zarzuty ma wielu opozycjonistów, aktywistów i antyrządowych blogerów.
Oceniając działalność żony, która po wyborach prezydenckich wyrosła na główną postać opozycyjnej sceny białoruskiej, Cichanouski mówił, że "we wszystkim ją popiera". Jego zdaniem "rewolucja człowieczeństwa" (antyrządowe protesty - przyp. red.) na Białorusi przeciągnęła się, ponieważ ludzie potrzebują podjąć decyzję. - Jeśli społeczeństwo, ludzie będą uparci, to potrwa to już niedługo. Będę siedzieć tak długo, jak na to pozwoli naród, bo to do niego należy władza – stwierdził.
Wielu Białorusinów uważa Swiatłanę Cichanouską za zwyciężczynię zeszłorocznych wyborów, chociaż oficjalnie otrzymała jedynie 10,1 procent głosów, a zwyciężył ubiegający się o piątą reelekcję Alaksandr Łukaszenka z wynikiem 80,1 procent. Po wyborach na Białorusi wybuchły masowe protesty przeciwników Łukaszenki, a Cichanouska wyjechała na Litwę, skąd prowadzi działalność opozycyjną.
Białoruscy obrońcy praw człowieka uznali Cichanouskiego za więźnia politycznego.
Źródło: PAP, dw.com, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TUT.by