Od 9 sierpnia, kiedy na Białorusi wybuchły protesty po wyborach prezydenckich, niedzielne demonstracje w Mińsku zebrały łącznie ponad milion uczestników - podała białoruska sekcja Radia Swoboda. Trwające w kraju akcje protestacyjne są największe w historii kraju - podkreśliła rozgłośnia.
Skala antyrządowych demonstracji jest bezprecedensowa dla Białorusi. "Nigdy w historii nie było tak długotrwałych i masowych protestów" - przekazało w poniedziałek, setny dzień akcji protestacyjnych w kraju, Radio Swoboda. Najliczniejsza akcja odbyła się 23 sierpnia, kiedy na Marsz Nowej Białorusi w Mińsku wyszło około 250 tysięcy ludzi.
Podczas protestów w różnych okolicznościach zginęły co najmniej cztery osoby - przypomniała rozgłośnia, dodając, że władze nigdy nie przyznały, że osoby te zginęły z rąk funkcjonariuszy.
Ofiary protestów
Według Radia Swoboda za ofiary protestów uważa się: 34-letniego Alaksandra Tarajkouskiego, którego zastrzelono w czasie rozpędzania protestu przez siły milicji i wojsk wewnętrznych, 25-letniego Alaksandra Wichora z Homla, który zmarł w wyniku pobicia przez milicję, 43-letniego Hienadzia Szutaua z Brześcia, który 11 sierpnia został postrzelony podczas protestów w tym mieście oraz pobitego na śmierć 31-letniego Ramana Bandarenkę.
Jak dodał portal rozgłośni, nie są znane okoliczności śmierci kilku innych osób, których bliscy twierdzą, że mogli zginąć podczas akcji protestu. Radio Swoboda wymienia w tym kontekście: 28-letniego Mikitę Kryucoua, uczestnika powyborczych protestów na Białorusi, którego powieszone ciało po 10 dniach poszukiwań znaleziono w lesie, 25-letniego Alaksandra Dziamidaua, znalezionego martwym, 29-letniego Kanstancina Szyszmakoua, który popełnił samobójstwo, 19-letniego Arcioma Parukaua, potrąconego przez samochód.
Ponad 25 tysięcy zatrzymanych
Nie ma oficjalnych informacji w sprawie łącznej liczby zatrzymanych, skazanych i pobitych. Radio Swoboda cytuje założony przez Pawła Łatuszkę Narodowy Zarząd Antykryzysowy, który twierdzi, że ma kopie raportów MSW w tej sprawie. Na ich podstawie można oszacować, że od 9 sierpnia do 3 listopada zatrzymano ponad 25 800 osób za złamanie przepisów dotyczących zgromadzeń masowych, sporządzono ponad 24 tys. protokołów administracyjnych. Białorusini złożyli cztery tysiące skarg na przemoc ze strony struktur siłowych. Nie wszczęto ani jednej sprawy wobec funkcjonariuszy za przemoc i zabójstwa - podano na stronie Narodowego Zarządu Antykryzysowego. Według centrum praw człowieka Wiasna wobec protestujących wszczęto 900 spraw karnych.
Co tydzień w Mińsku odbywają się cztery marsze: co poniedziałek kilka tysięcy osób uczestniczy w marszu emerytów, dziesiątki osób biorą udział w czwartkowym marszu osób niepełnosprawnych, w soboty odbywają się marsze kobiet, gromadzące od kilkuset do tysięcy uczestniczek, a w niedziele odbywa się główny marsz, w którym bierze udział od kilkudziesięciu do nawet 200-250 tysięcy osób - przekazało Radio Swoboda.
Łańcuchy solidarności
Oprócz tego organizowane są akcje protestu i łańcuchy solidarności w prawie wszystkich białoruskich miastach. Dla przykładu 23 sierpnia w Grodnie w proteście wzięło udział 30 tysięcy ludzi, w Mohylewie 16 sierpnia 10 tysięcy. Akcje odbyły się też we wsiach.
Radio Swoboda przypomniało, że z publicznym apelem do władz w Mińsku w sprawie wyników wyborów, a także o zaprzestanie przemocy i uwolnienie więźniów politycznych zwrócili się liczni przedstawiciele różnych grup zawodowych, w tym 4,5 tysięcy lekarzy, 2,8 tysięcy naukowców, 1,5 tysięcy działaczy kultury i sztuki oraz 1,1 tysięcy sportowców.
Mimo represji Białorusini nie ustają w dążeniach do zmian, domagając się ustąpienia Alaksandra Łukaszenki i rozpisania nowych, uczciwych wyborów prezydenckich. Reżim nie złamie Białorusinów, a oni nie wybaczą reżimowi - jak mówił na antenie TVN24 Aleś Zarembiuk, szef fundacji Białoruski Dom w Polsce - przemocy i zabójstw pokojowych demonstrantów.
Źródło: PAP, tvn24.pl