Były premier Włoch Silvio Berlusconi ubolewa nad tym, że musi płacić swojej żonie, z którą jest w separacji, 36 milionów euro rocznie. Jego zdaniem, został niesprawiedliwie potraktowany przez trzy "sędzie-feministki i komunistki".
Przywódca centroprawicy, który we wtorek wieczorem był gościem włoskiej stacji La7, został poproszony o komentarz do niedawnego postanowienia sądu w Mediolanie w sprawie podziału jego majątku w związku z separacją z żoną Veroniką Lario.
Zgodnie z tym orzeczeniem, wydanym po trzech latach sporów na tle majątkowym, Berlusconi ma wypłacać co miesiąc swojej byłej żonie trzy miliony euro. Poza tym Lario otrzymała rezydencję w Macherio koło Mediolanu wartą 76 milionów euro. - Zdecydowały o tym trzy sędzie-feministki i komunistki. To coś oderwanego od rzeczywistości. 36 milionów plus dodatek w wysokości 76 milionów euro - mówił Berlusconi. Dodał, że tacy sędziowie "prześladują go od 1994 roku". W ten sposób odniósł się do swych licznych spraw sądowych. Jednocześnie zapowiedział, że odwoła się od postanowienia w sprawie warunków separacji.
Prezesi sądów przeciwko słowom Berlusconiego
"Prezesi sądu apelacyjnego i sądu pierwszej instancji w Mediolanie zdecydowanie odrzucają wszelkie insynuacje co do stronniczości składu sędziowskiego" - głosi wspólny komunikat podpisany w środę przez Livię Pomodoro i Giovanniego Canzio. W nocie, cytowanej przez włoskie media, przypomniano rekomendację komitetu ministrów sprawiedliwości przy Radzie Europy, skierowaną do przedstawicieli władzy wykonawczej i ustawodawczej, by komentując decyzje sędziów unikali "wszelkiego szyderstwa". Mogłoby ono, podkreślono, podważyć zaufanie obywateli do wymiaru sprawiedliwości.
Autor: mk / Źródło: PAP