Mieszkaniec australijskiego miasta Nimbin w środę został przed własnym domem zaatakowany przez mężczyznę uzbrojonego w łuk. Twierdzi, że gdy chciał zrobić intruzowi zdjęcie, trzymany na wysokości twarzy smartfon mógł uratować mu życie - strzała przebiła urządzenie na wylot.
43-letni mieszkaniec Nimbin w australijskim stanie Nowa Południowa Walia w środę rano podjechał samochodem przed swój dom.
Zauważył, że na posesji znajduje się mężczyzna uzbrojony w łuk i strzały. Po wyjściu z pojazdu właściciel domu wyjął z kieszeni smartfon i postanowił zrobić zdjęcie mężczyźnie, który zaczął do niego mierzyć z trzymanego łuku. Jak twierdzi 43-latek, gdy tylko zdążył podnieść aparat, intruz wypuścił strzałę.
Smartfon, jak się okazało, mógł w tej sytuacji uratować mu życie. Strzała trafiła bowiem prosto w trzymane na wysokości twarzy urządzenie i przebiła je na wylot. Szczęśliwie utknęła jednak w aparacie i tylko niegroźnie zraniła właściciela w policzek.
Łucznika zatrzymano
Informacje na temat przebiegu zdarzeń pochodzą z relacji 43-latka, nie ma informacji o innych świadkach incydentu.
Napastnik, 39-letni mężczyzna, został zatrzymany przez policję i oskarżony o atak z użyciem broni. Został warunkowo wypuszczony z aresztu, w połowie kwietnia ma stanąć przed sądem.
Policja nie ujawniła motywów ataku. Poinformowała jedynie, że napastnik i napadnięty znali się. Opublikowała również zdjęcia zniszczonego smartfona.
Autor: mm/ja / Źródło: PAP, ENEX