W Sydney, Brisbane i Melbourne tysiące Australijczyków demonstrowały przeciwko rasizmowi. Wzywali do zaprzestania złego traktowania przez policję rdzennej ludności kraju - Aborygenów oraz solidaryzowali się ze mieszkańcami Stanów Zjednoczonych, którzy wyszli na ulice po śmierci George'a Floyda.
Jak podaje Reuters, tylko w Sydney, stolicy stanu Nowa Południowa Walia, zniesiono zakaz zgromadzeń, wprowadzony w związku z pandemią COVID-19.
W ostatniej chwili decyzją Sądu Apelacyjnego Nowej Południowej Walii zezwolono na wiec w Sydney, gdzie kilka tysięcy osób zgromadziło się przy wzmocnionej obecności policji, skandując: "Czyje życie ma znaczenie? Czarne życie ma znaczenie" w nawiązaniu do ruchu Black Lives Matter.
Agencja Kyodo pisze o kilku tysiącach pokojowych demonstrantów w Sydney. Australijczycy wzywali również do zaprzestania złego traktowania przez policję rdzennej ludności kraju.
"Czujemy, że nie jesteśmy sami"
Aborygenka Natalie Andrews powiedziała Kyodo, że przyszła na protest, żeby oddać cześć Davidowi Dungayowi, Aborygenowi, który podobnie jak Floyd zmarł w wyniku działań kilku funkcjonariuszy policji. Kobieta powiedziała, że bardzo ją pokrzepiła ogromna liczba ludzi ze wszystkich środowisk, którzy przybyli na protest, aby wesprzeć Aborygenów z Australii. - Wszyscy jesteśmy zjednoczeni, to dobre uczucie. Czujemy, że nie jesteśmy sami. A wcześniej Aborygeni czuli się osamotnieni w tym wszystkim - dodała 30-latka.
Do protestów w Australii doszło pomimo wcześniejszych apeli władz o pozostanie w domach i przestrzegania zasad dystansu społecznego nałożonych w celu zwalczania pandemii COVID-19. Zgodnie z nowymi przepisami tylko niewielkie grupy do 10 osób mogą gromadzić się na zewnątrz.
"Życie rdzennej ludności ma znaczenie"
Według szacunków policji w Brisbane, stolicy stanu Queensland na wschodzie kraju, na demonstracji zgromadziło się ponad 10 tysięcy ludzi. Wielu protestujących było owiniętych w czarno-czerwono-żółte flagi australijskich Aborygenów lub trzymali plakaty z taką flagą z napisem "życie rdzennej ludności ma znaczenie".
Niektórzy demonstranci mieli na twarzy maski z odręcznymi napisami "Nie mogę oddychać", czyli ostatnimi słowami, jakie wypowiedział Floyd.
Na wiecu w Melbourne na południu zgromadziło się ponad 5 tysięcy osób. Organizatorzy odczytywali długą listę nazwisk rdzennych Australijczyków, którzy zginęli podczas interwencji policji lub w aresztach.
Aborygeni stanowią około trzy procent populacji Australii, ale aż 28 procent wszystkich osadzonych w kraju - zwraca uwagę Kyodo.
Źródło: PAP