Australijska policja zatrzymała w środę siedmiu nastolatków powiązanych z chłopcem oskarżonym o atak na tle religijnym na biskupa w Sydney. Wszyscy zatrzymani są niepełnoletni - przekazał portal brytyjskiego dziennika "Guardian". Najmłodsi z nich mają 15 lat.
Po niedawnym ataku nożownika w kościele w Sydney australijska policja zatrzymała w środę siedmiu nastolatków wyznających "motywowaną religijnie ideologię brutalnego ekstremizmu" - poinformowała agencja AFP.
Policja dokonała zakrojonych na szeroką skalę rewizji po ataku 16-letniego nożownika, który 13 kwietnia ranił w trakcie mszy cztery osoby, w tym biskupa Asyryjskiego Kościoła Chrystusa Dobrego Pasterza, wykrzykując po arabsku: "W imię Proroka". Incydent został uznany za terrorystyczny, dochodzenie objęło również osoby powiązane ze sprawcą.
Akcja australijskiej policji
Wszyscy zatrzymani są niepełnoletni - przekazał portal brytyjskiego dziennika "Guardian". Najmłodsi z nich mają 15 lat. David Hudson, zastępca komisarza policji stanu Nowa Południowa Walia, poinformował, że wszyscy członkowie grupy znają się i "wszystkich łączy wspólny cel". Zapowiedział kontynuację akcji. "Zidentyfikowano wiele osób, które, naszym zdaniem, wymagają dalszej uwagi policji" - oznajmił.
W środowej akcji przeszukań uczestniczyło 400 funkcjonariuszy policji stanowej i federalnej oraz służb antyterrorystycznych. W wyniku dochodzenia odnaleziono sieć osób wyznających "podobną ideologię" - powiadomiła zastępczyni komisarza australijskiej policji federalnej Krissy Barrett, cytowana przez portal ABC.
Zatrzymani byli śledzeni, a obserwacje policji wskazywały, że "mógł nastąpić atak", choć nie doszło do bezpośredniego zagrożenia dla lokalnej społeczności.
Szef Australijskiej Organizacji Wywiadu (ASIO) Mike Burgess powiedział, że przed kilku laty nieletni stanowili aż połowę podejrzanych w dochodzeniach uznanych za "priorytetowe" lub "o charakterze antyterrorystycznym", jednak niedawno odsetek ten spadał.
"Liczba nieletnich objętych postępowaniami ponownie wzrosła, m.in. z powodu treści publikowanych w mediach społecznościowych" - ocenił Burgess.
Źródło: PAP