Mamy dowody, że sprawca ataku w Las Vegas prawdopodobnie chciał ujść z życiem - twierdzi lokalna policja. Według niej niewykluczone również, że Stephen Paddock mógł "mieć pomoc". W ataku, do którego doszło w niedzielę późnym wieczorem, zginęło 59 osób, a ponad 500 zostało rannych.
Według ustaleń policji z Las Vegas, są dowody na to, że Stephen Paddock miał zamiar przeżyć i uciec po niedzielnym ataku na uczestników koncertu muzyki country. Szeryf Joseph Lombardo nie sprecyzował jednak, jakiego rodzaju są to dowody.
Szeryf podsycił również spekulacje co do tego, że ktoś mógł pomagać sprawcy. - Myślicie, że to wszystko zrobił samemu? - spytał i wskazał na cały arsenał broni zgromadzony przez Paddocka oraz na ładunki wybuchowe w jego samochodzie.
- Trzeba założyć, że musiał on mieć w pewnym momencie jakąś pomoc - dodał szeryf. Stwierdził ponadto, że jemu "byłoby ciężko uwierzyć w to", że Paddock zdołał przygotować atak samemu. Dotąd śledczy twierdzili, że wszystko wskazuje na to, że sprawca działał sam.
Jak poinformował szeryf, 64-latek już tydzień wcześniej wynajął apartament z widokiem na inny festiwal muzyczny w Las Vegas, na którym występowały m.in. zespoły Gorillaz i Lorde. Jak podkreślił szeryf, nie wiadomo, "czym kierował się" Paddock rezerwując hotel. Policjant nie ujawnił również, kiedy doszło do samej rezerwacji.
Celowe opóźnienie komandosów
Joseph Lombardo zaznaczył ponadto kluczową rolę, jaką w namierzeniu Paddocka już 10 minut od rozpoczęcia ataku odegrali ochroniarze. 64-latek rozmieścił jednak na korytarzach na zewnątrz swojego pokoju kamery i wystrzelił przez drzwi około 200 pocisków, raniąc jednego z ochroniarzy.
Wezwany na miejsce zespół SWAT wtargnął do pokoju Paddocka dopiero około godziny później. Jak podkreślił szeryf, opóźnienie to "było celowe". Gdy policjanci zorientowali się, że 64-latek przestał strzelać, postanowiono bowiem najpierw ewakuować okoliczne pokoje.
Gdy komandosi wreszcie weszli do pokoju napastnika, Paddock już nie żył po popełnieniu samobójstwa.
Szeryf Joseph Lombardo przyznał zarazem, że Stephen Paddock nie przypomina profilem innych masowych morderców. - Jeszcze tego nie rozgryźliśmy - powiedział. - Musicie być z nami cierpliwi - dodał.
Najkrwawszy taki atak
64-letni Amerykanin Stephen Paddock, były księgowy, hazardzista i inwestor na rynku nieruchomości, w niedzielę wieczorem otworzył ogień do zgromadzonych pod gołym niebem ponad 20 tys. uczestników festiwalu muzyki country "Route 91. Harvest Festival" w Las Vegas, zabijając prawie 60 osób i raniąc ponad 500. Większość ofiar Paddocka, który miał cały arsenał broni i wyposażenia snajperskiego, nie ukończyła 40. roku życia.
Była to najkrwawsza tego rodzaju tragedia w najnowszej historii USA.
Autor: mm\mtom / Źródło: Guardian, PAP