Atak w Syrii Moskwie "przypomina zachodni atak na Irak z 2003 roku"


Atak rakietowy USA na syryjską bazę lotniczą to "akt agresji" dokonany pod "absolutnie zmyślonym pretekstem" - oświadczył minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. Poinformował jednocześnie, że w ataku nie ucierpiał żaden Rosjanin. W TVN24 BiS trwa wydanie specjalne.

Na konferencji prasowej w Taszkencie, gdzie odbywa się spotkanie ministrów spraw zagranicznych Wspólnoty Niepodległych Państw, szef rosyjskiej dyplomacji powiedział, że atak na syryjską bazę przypomina mu zachodni atak na Irak z 2003 roku, dokonany bez aprobaty ONZ.

Siergiej Ławrow zapowiedział, że Rosja zażąda od USA wyjaśnień. Wyraził nadzieję, że ta "prowokacja", jak nazwał amerykański atak, nie doprowadzi do nieodwracalnych szkód w relacjach Rosji z USA.

60 pocisków

Stany Zjednoczone zaatakowały w nocy z czwartku na piątek bazę lotniczą wojsk rządowych w pobliżu miasta Homs w Syrii wystrzeliwując z dwóch okrętów wojennych około 60 pocisków samosterujących - poinformowały amerykańskie osobistości oficjalne.

Pociski typu Tomahawk wystrzelono z dwóch amerykańskich niszczycieli na Morzu Śródziemnym. Ataku dokonano na rozkaz prezydenta Donalda Trumpa.

Według cytowanych źródeł była to odpowiedź na atak przy użyciu broni chemicznej, w tym gazu sarinu paraliżującego system nerwowy, na miasto Chan Szajchun.

Trump oskarżył o ten atak prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Asad odrzucił to oskarżenie. W rezultacie ataku zginęło 86 osób, w tym 30 dzieci.

Amerykański atak na syryjską bazę Szajrat w 2017 rokutvn24.pl

Autor: tas\mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Wiliams Ford/US Navy

Tagi:
Raporty: