Asad korzysta z przepastnego arsenału i rośnie w siłę. Rebelianci czekają na więcej broni


Choć Damaszek przyjął wypracowaną przez USA i Rosję propozycję oczyszczenia kraju z broni chemicznej, Syria dysponuje bombami próżniowo-paliwowymi i inną groźną bronią - przypomina Reuters, oceniając, że perspektywy na powstrzymanie stron konfliktu są słabe.

Skala arsenału syryjskiego mimo współpracy rządu z inspektorami misji ONZ i Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej, która ma doprowadzić do likwidacji broni chemicznej w Syrii, sugeruje, że reżim prezydenta Baszara el-Asada nie musi obawiać się eliminacji tej broni - pisze Reuters.

W ostatnią niedzielę września Asad oznajmił, że postanowił oczyścić kraj z broni chemicznej i przyjął wynegocjowane przez Rosję porozumienie, pozwalające uniknąć amerykańskiego uderzenia. Tego samego dnia z rana wojsko użyło najpotężniejszej w syryjskiej wojnie domowej broni konwencjonalnej.

Asad ma bomby próżniowe

Organizacja Human Rights Watch (HRW) uznała (na podstawie lokalnych dowodów i opisów świadków), że w opanowanym przez rebeliantów mieście Ar-Rakka na północnym wschodzie Syrii 14 osób zginęło w rezultacie wybuchu bomb próżniowych. Bomby próżniowe, czyli paliwowo-powietrzne, wykorzystują w chwili wybuchu tlen atmosferyczny, "wysysając" powietrze z dużego obszaru, a powstała fala uderzeniowa jest o wiele większa niż przy wybuchu konwencjonalnej bomby o tej samej masie. Ludzie giną od nich nie tylko w rezultacie rozerwania płuc. Według HRW w Ar-Rakka użyto najprawdopodobniej bomb ODAB produkcji rosyjskiej. Bomby takie, używane przez Rosjan w Czeczenii i Afganistanie, a przez Amerykanów przeciwko talibom, mogą z dużym prawdopodobieństwem zostać użyte przez syryjski reżim w miastach.

Organizacja Action On Armed Violence zaliczyła w zeszłym miesiącu bomby ODAB-500 PM do "syryjskiej parszywej dwunastki" - materiałów wybuchowych zbyt potężnych lub za mało precyzyjnych, aby używać ich na terenach gęsto zaludnionych.

[object Object]
Wielu Syryjczyków wymaga pilnej pomocy humanitarnejReuters
wideo 2/22

Czołgi, Grad i moździerze

Siłę zbrojną reżimu trudno jednak ocenić. Jest ona zarazem tym czynnikiem, który może zadecydować o wyniku wojny, która podzieliła Syrię zgodnie z przynależnością wyznaniową i która przyciągnęła uwagę rywalizujących ze sobą mocarstw. Syria posiada jeden z największych arsenałów w regionie i nie wydaje się, aby wkrótce uległ on wyczerpaniu.

Wojsko ma m.in. czołgi T-72, największe na świecie ciężkie moździerze polowe kalibru 240 mm i wyrzutnie rakietowe Grad produkcji radzieckiej. W ciągu trzech lat przed wybuchem rewolty według szacunków służb amerykańskiego Kongresu Syria zawarła warte 5 mld dolarów kontrakty na zakup broni, w większości z Rosją. Wielu ekspertów uważa też, że Rosja i Iran dostarczają reżimowi części zamienne potrzebne do funkcjonowania m.in. radarów i odrzutowców. Użycie bomby próżniowej, kiedy uwaga międzynarodowej społeczności skupia się na likwidacji broni chemicznej, pokazuje trudności, przed jakimi stoją rebelianci i ich zachodni sojusznicy, dążący do obalenia Asada.

Rebelianci mają coraz trudniej

Dowódcy powstańców syryjskich, z którymi rozmawiał Reuter, alarmują, że zdobycie broni staje się dla nich coraz kosztowniejsze i coraz bardziej zyskowne dla przemytników przerzucających ją z Libanu i Libii.

Może to, razem z innymi trudnościami, wyjaśniać niedawne sukcesy syryjskiego rządu. Zwłaszcza że próby uzbrojenia grup opozycyjnych komplikuje strach Zachodu przed islamistami w szeregach syryjskich rebeliantów. Obawy o wpływy islamistów w Syrii rosną i według analityka IHS Jane's Davida Harwella rebelianci muszą w zdobycie broni wkładać jeszcze więcej wysiłku. - A w tym czasie rząd rzuca do walki wszystko, co ma - powiedział. Oddziały reżimowego wojska straciły według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka od 2011 roku 47 tys. żołnierzy i milicjantów, co stanowi 40 proc. wszystkich ofiar konfliktu. Ale zdobycze rządu są znaczące - zwłaszcza na terenach wokół Damaszku, mających istotne znaczenie dla jego utrzymania się u władzy.

Amerykanie skąpią, Katar przestał?

W czerwcu Waszyngton obiecał dozbrojenie rebeliantów, ale dostawy jak dotąd ograniczyły się do broni w rodzaju karabinów. Część rządów europejskich dostarcza systemy radiowe i odzież bojową. Broń, w tym pociski przeciwczołgowe i przeciwlotnicze, dostarczana jest z państw Zatoki Perskiej, zwłaszcza Arabii Saudyjskiej.

Z kolei analizy ruchu powietrznego wskazują, że dostaw broni dla przeciwników Asada mógł zaprzestać Katar. Na początku tego roku dane kontroli ruchu powietrznego szwedzkiego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) wskazywały na kilka lotów tygodniowo katarskich wojskowych samolotów transportowych C-17 do Turcji. Od sierpnia doszło tylko do trzech takich lotów. Uważa się, że transportowały one broń, m.in. chińskiej produkcji przenośne systemy przeciwlotnicze FN-6 i przeciwpancerne pociski kierowane HJ-8, które wówczas pojawiły się w Syrii. Dostawy broni utrudnia także zacieśnienie kontroli granicznych przez Turcję i Jordanię, zaalarmowane rolą islamistycznych ugrupowań wśród powstańców. W uzyskaniu wsparcia zewnętrznego opozycji syryjskiej przeszkadza brak jedności wśród rebeliantów, między którymi dochodzi do wzajemnego zwalczania się. Według ekspertów dostarczana im obecnie broń wydaje się pochodzić od bogatych obywateli krajów Zatoki, którzy finansują niewielki przemyt, często z Libii, trafiający do islamistycznych ugrupowań. W ostatnich miesiącach w próbach zwiększenia wojskowej zdolności powstańców prowadzenie objęła Arabia Saudyjska, wspólnie z Katarem, który - zdaniem krytyków - pomagał uzbrajać islamistyczne ugrupowania wrogie Zachodowi i saudyjskiej rodzinie panującej. Według Reutera najbliższe perspektywy na powstrzymanie obu stron konfliktu w Syrii od sięgnięcia po całą dostępną im broń wydają się nieznaczne.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: