Zapowiadany na sobotę, na godz. 18 koniec świata raczej nie nastąpi, ale jeśli zdarzyłby się w Nowym Jorku, to zmotoryzowani mieszkańcy mogą liczyć na korzystne zmiany. Burmistrz Michael Bloomberg obiecał, że w przypadku apokalipsy zawiesi niektóre przepisy o parkowaniu. Wskazał też inne korzyści wynikające z apokalipsy.
Bloomberg - którego w sobotę o godz. 18 czasu lokalnego, kiedy ma dojść do zagłady na tamtejszej długości geograficznej, nie będzie w Nowym Jorku, gdyż ma przemawiać w Oklahomie - wydał zawczasu specjalne oświadczenie.
- Mogę powiedzieć, jaka jest oficjalna polityka Wydziału Oczyszczania Miasta i Wydziału Transportu. Jeśli świat się jutro skończy, zawieszone będą przepisy o alternatywnym parkowaniu - cytował burmistrza dziennik "Daily News".
Ze względu na czyszczenie jezdni nowojorczycy muszą w zatłoczonym mieście zazwyczaj dwa razy w tygodniu dokonywać uciążliwego zabiegu przestawiania samochodów na drugą stronę ulicy.
Problemy by się rozwiązały. W końcu
Nowojorczycy są bombardowani ostrzeżeniami przed końcem świata. Trwa zmasowana kampania informacyjna w autobusach i w metrze, przygotowana przez jednego z mieszkańców dzielnicy Staten Island, kosztem 140 tysięcy dolarów.
Bloomberg widzi nawet więcej korzyści płynących z końca świata. Zwrócił uwagę, że rozwiąże to miastu wszystkie problemy związane z korkami.
- Nie sadzę też, że będziecie się musieli martwić o książki, które trzeba zwrócić do biblioteki, i o mandaty za złe parkowanie - powiedział w cotygodniowym radiowym wystąpieniu gospodarzowi programu WOR, Johnowi Gamblingowi.
Gambling zrugał burmistrza, że opuszcza miasto na czas apokalipsy. Tymczasem Bloomberg wyraził opinię, że świat się jednak chyba jeszcze nie skończy, "przynajmniej dopóki Knicks (nowojorska drużyna koszykarzy) nie zdobędą mistrzowskiego tytułu".
- Mamy więc dużo czasu - dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu